#39 Recenzja - Podwieczność

(Źródło: Lubimy Czytać)
Czasami nasze serca... trochę pękają.

Uwielbiam książki wydane przez Papierowy Księżyc. Poza chwytliwym opisem mają cudowne okładki, które natychmiast przyciągają moją uwagę. Po lekturze Spętanych przez bogów pokochałam motywy mitologiczne zawarte w fantastyce, dlatego dziwię się, że Podwieczność tak długo pozostawała poza moim radarem. To będzie dość krótka recenzja, bo nie jestem pewna, ilu ważnych wątków nie powinnam Wam zdradzić, a jakoś zawsze wychodziłam z założenia, że lepiej powiedzieć za mało, niż za dużo... :D


Zeszłej wiosny Nikki Beckett zniknęła w podziemiu zwanym Podwiecznością.
Teraz wróciła do swojego dawnego życia, do rodziny i chłopaka. Ma tylko sześć miesięcy na to, by pożegnać się, nim Podwieczność upomni się o nią – tym razem już na zawsze.
Sześć miesięcy na to, aby znaleźć odkupienie, jeśli ono w ogóle istnieje.
Nikki pragnie spędzić te cenne miesiące, zapominając o podziemiu, a jednocześnie próbuje ponownie zbliżyć się do swojego chłopaka, Jacka, którego kocha najbardziej na świecie. Istnieje tylko jeden problem: Cole, który śledzi Nikki z Podwieczności aż na Powierzchnię. Cole chce przejąć tron w podziemiach i jest przekonany, że to Nikki jest kluczem do jego sukcesu. I zrobi wszystko, aby ją ściągnąć do podziemi, jako swoją królową.
Czas Nikki na powierzchni zbliża się ku końcowi, a jej sytuacja wymyka się spod kontroli. Dziewczyna pragnie znaleźć sposób na oszukanie losu i uniknięcie powrotu do Podwieczności, gdzie czeka ją nieśmiertelność u boku Cole’a…


Musiałam się dziesięć razy upewnić, że chcę kupić pierwszy tom. Miałam problem z opisem, przez który miałam wrażenie, że powinnam oczekiwać jakiejś poprzedniej części, a to uczucie towarzyszyło mi również przy początku powieści. Dopiero po chwili zrozumiałam, że zamysłem autorki było dwutorowe poprowadzenie akcji. Otóż w książce przeplatają się dwa wątki czasowe - jeden, zgodnie z opisem, rozpoczyna się, kiedy Nikki opuszcza Podwieczność, natomiast drugi stara się pokazać czytelnikowi, jak to się stało, że porzuciła swoje życie na powierzchni. Ten zabieg bardzo mi się spodobał, ponieważ poza fabułą, która sama w sobie jest interesująca, nadaje to powieści dodatkowego smaczku, sprawiając, że czytelnik dosłownie nie może się oderwać od książki Brodi Ashton. 

Spodziewałam się więcej motywów z mitologii, tymczasem autorka tak skonstruowała opowieść, że to mity wywodzą się ze historii Podwieczności. Jest to kraina, gdzie żyją Wieczni, tam też odbywa się Karmienie. Żeby mogli oni pozostać młodzi raz na sto lat muszą pozbawić śmiertelnika sił witalnych, co dla człowieka oznacza to, że traci on swoją młodość i po zakończonym karmieniu musi odejść do Tuneli, gdzie zostanie pozbawiony ostatnich sił i stanie się pożywką dla Podwieczności. Nikki jednak przerwała Karmienie, a Cole uważa, że dzięki temu może zostać nową władczynią Wiecznych. Dziewczyny nie interesuje władza, jedyne czego pragnie to wrócić do domu i odpowiednio pożegnać się z bliskimi i ukochanym, których zostawiła bez słowa wyjaśnienia. Na tym właśnie skupia się fabuła tej książki.

Polubiłam głównych bohaterów, ale to Cole skradł moje serce. Powtórzę po raz setny, że mam słabość do złych chłopców i to właśnie manipulujący, zły Wiecznych został moim faworytem w opowieści Brodi Ashton. James miał w sobie tą wyjątkową dobroć, która sprawia, że gorąco mu kibicowałam, mimo że nie został moim ulubieńcem, tylko dlatego, że moim zdaniem coś mu się należało od życia. Zastanawiam się, czy już się domyślacie, że dość ważną rolę będzie odgrywał tutaj trójkąt miłosny, czy to raczej niemiła niespodzianka. Muszę przyznać, że choć pałam niechęciom to tego motywu, tutaj jest wyjątkowo tolerowalny, być może dlatego, że rozmyślania Nikki nie kręcą się tylko w okół facetów w jej życiu. W końcu dziewczyna ma zdecydowanie większe problemy...

Podsumowując Podwieczność Brodi Ashton, to jedna z tych wyjątkowych opowieści, od których wręcz nie mogłam się oderwać. Świat wykreowany przez autorkę pochłania bez reszty i nie warto się temu opierać, tylko rozsiąść się wygodnie i pogodzić z faktem, że przez najbliższe parę godzin, jedyne co będzie Was obchodzić to historia Nikki. Gorąco polecam głównie fanom romansów z nutą tajemniczości i dopracowanym wątkiem fantastycznym.

Moja ocena: 8/10 

Skończyłam czytać: listopad 2015 r.
Ocena z Lubimy czytać: 7,49/10
Ilość stron: 382
Okładka: miękka
Data wydania: 22 maja 2013 r.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik

Cena (z okładki): 35,90 zł 





Książki historyczne nazywają to miejsce Podziemiem. A nawet piekłem.
Ale ja wiem,że nie jest ani jednym, ani drugim.
Tak naprawdę nazywa się Podwiecznością i nie mieszkają w nim zmarli.
To miejsce dla Wiecznie żywych-bytów, które odkryły sekret wiecznego życia.
To miejsce dla Dawców-ludzi, którzy poświęcili wszystko,by stać się pokarmem dla Wiecznych.
To świat uwięziony między tym i następnym, warstwa między Ziemią i piekłem.
Wiem to, bo sama byłam Dawcą. Zrobiłabym wszystko żeby to zmienić.

Porozmawiajmy o... wracaniu do przeczytanych książek



Pomysł ten post wpadł mi do głowy jakiś czas temu i postanowiłam z niego zrobić cykl, z tym że nie powiem Wam kiedy dokładnie będzie się pojawiał. Będzie to zależało od tego, co mnie zainspiruje, albo co aktualnie będzie kręcić mi się po głowie, ale mam nadzieję, że przynajmniej jedna taka notka pojawi się w danym miesiącu :).

Czy wracacie do wcześniej przeczytanych książek? 

To właśnie temat na dziś. Dlaczego o tym piszę? Otóż miałam bardzo ambitne, czytelnicze plany na swoją przerwę międzysemestralną, a mimo to do wczoraj nie zaczęłam żadnej nowej książki. Zamiast tego po raz któryś już sięgnęłam po jedne z moich ulubionych serii: Trylogii Czarnego Maga oraz Magia kąsa. W sumie przeczytałam w tym tygodniu 10 książek, ale żadnej, która zalega mi na półce.

W moim wypadku trzeba zwrócić uwagę na to, że po prostu lubię wracać do swoich ulubionych filmów, seriali czy książek. Mogłabym bez końca oglądać Harrego Pottera czy Władcę Pierścieni. Są to tak fantastyczne filmy, że mam wrażenie, iż nigdy mi się nie znudzą :D. Założę się, że wielu z Was po prostu nudzi poznawanie tej samej opowieści po raz kolejny. jednak złapałam się, że zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych historiach, potrafię znaleźć niuanse, które umknęły mi przy pierwszym czytaniu. Ba, czasami potrafię odnaleźć drugie dno w scenach, które myślałam, że znam na pamięć. A czasem autor umieszcza scenę trwającą nie więcej niż pół strony, na pozór niesistotną, ale okazuje się, że to duża podpowiedź odnośnie dalszych losów bohaterów. Naturalnie czytelnik widzi ją, przyswaja, ale ostatecznie umyka ona jego uwadze, gdyż zbyt dużo się dzieje, żeby pamiętać takie szczegóły.

Mam też swoją super dziwną teorię, dlaczego lubię czytać książki ponownie. Otóż czasami mój mózg potrzebuję chwili odpoczynku. Przyswajanie nowych informacji go obciąża i sprawia, że nie odpoczywa. Od października czytam same nowe pozycje, a do tego dochodzi jeszcze nauka. Mam wrażenie, że dzięki temu tygodniowi dałam swojej głowie odpocząć i zdystansować się po sesji. Oczywiście gdybym chciała, mogłabym sięgnąć po nowe książki, tylko czy naprawdę jest w tym sens, skoro nie mam ochoty? Książkoholicy lubią termin kac książkowy definiowany jako niemożność do czytania nowej powieści po skończeniu poprzedniej. Najczęściej serwowana rada w takim wypadku to 'nie zmuszaj się' i ze mną było dokładnie tak samo.

W tym momencie wg mojej biblioteczki na Lubimy czytać zalega u mnie prawie czterdzieści pozycji, w tym naprawdę fantastyczne, o różnorodnych gatunkach i tematyce. Wydawać by się mogło, że powinnam po nie sięgnąć w pierwszej kolejności, a mimo to nie mogę. Gdybym miała wskazać Wam konkretny powód dlaczego, chyba nie byłabym w stanie.

Zdaję sobie sprawę, że głównym argumentem przeciw jest fakt/świadomość, że mamy tylko określoną ilość czasu, jaki można poświęcić na czytanie. Poza tym czekają obowiązki w domu lub szkole, spotkania z przyjaciółmi czy nawet oglądane filmów lub seriali. Dodatkowo założę się, że większość z Was, jak również ja, ma na swoich półkach dziesiątki nieprzeczytanych powieści. Mimo to wciąż z przyjemnością wracam do swoich ulubionych serii i wciąż towarzyszą mi przy tym podobne emocje, jak za pierwszym razem.

Z natury jestem ciekawska. Właśnie ta moja cecha sprawia, że przychodzę do Was dzisiaj z tym pytaniem. Czy naprawdę tylko ja lubię wrócić do swoich ulubionych powieści?  :D

#38 Recenzja - Panika





O to właśnie chodzi w zaufaniu (...) Nigdy nie masz pewności.

Panika przykuła mój wzrok od momentu pojawienia się okładki, która wręcz hipnotyzuje tym spojrzeniem, dlatego tak bardzo się ucieszyłam z niespodzianki od Moondrive. Nie wiem dlaczego, ale do ostatniej chwili byłam przekonana, że będzie to dystopia lub powieść z elementami fantastyki, tak jak poprzednie dzieła autorki, tymczasem Panika to YA z wyjątkowo oryginalnym pomysłem.

Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.
Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może ją spotkać coś dobrego.
Wyobraź sobie grę, w której każdy musi podjąć śmiertelne ryzyko, by wygrać wielką nagrodę – przepustkę do lepszego życia.
Ta gra to Panika. Nikt nie wie, kim są sędziowie, którzy wymyślają zadania i czuwają nad przebiegiem rywalizacji. Uczestnicy zostają zmuszeni do przesunięcia własnych granic, do wyjścia poza strefę bezpieczeństwa, do stawienia czoła najgłębszym lękom.
Dziewczyna ma na imię Heather. Od zawsze pogardzała grającymi w Panikę. Ale kiedy jej chłopak odchodzi do innej, pełna wściekłości, bólu i rozpaczy zmienia swoje podejście i decyduje się przystąpić do rywalizacji. Nigdy nie spodziewała się, że to zrobi. Aż do tego lata.
[Źródło: Moondrive]

Panika to śmiertelnie niebezpieczna gra. Dosłownie. Uczestnicy muszą się liczyć, że przyjdzie im wykonywać zadania, które mogą zakończyć się tragedią. Wprawdzie zawsze mogą odmówić, jednak to prowadzi do usunięcia z gry i straty szansy na wygraną. A jest o co walczyć. Każdy uczeń ostatniej klasy w ciągu roku oddaje dolara dziennie, który dokładany jest do puli dla zwycięscy, dzięki czemu po zakończeniu szkoły do wygrania jest ogromna suma pieniędzy. Pokaźna nagroda zachęca do ryzyka, jednak czy naprawdę warto ryzykować dla niej życie? Cóż, okazuje się, że dla niektórych tak, poza tym sama idea posiadania takich pieniędzy sprawia, że nie brakuje chętnych.

Wspominałam na początku o wyjątkowo oryginalnym pomyśle na powieść, który miał ogromny potencjał, co autorka skrzętnie wykorzystała. Nawet nie wiecie, jak bardzo mnie cieszy, że mogę napisać te słowa. Ile razy zdarzyło się, że koncepcja na fabuły jest naprawdę genialna, a po kilkunastu stronach autor sam się ze sobą motał i porzucał wstępny zarys na rzecz zupełnie niepotrzebnych zwrotów akcji? Mi zbyt wiele. Tymczasem Lauren Oliver raz jeszcze zachwyciła mnie swoimi niebanalnymi pomysłami i wycisnęła z Paniki wszystko co można było, jednocześnie nie zapychając fabuły niepotrzebnymi wątkami. To sprawia, że akcja powieści szybko wciąga czytelnika oraz czytanie tej pozycji zajęło mi tylko dwa dni. Wspominałam o tym przy recenzji 7 razy dziś, ale raz jeszcze podkreślę, że uwielbiam pióro autorki. Lauren Oliver pisze prostym, lekkim językiem, który idealnie wpasowuje się w wiek jej bohaterów. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie i skupia się główne na Heather i Dodge'u, dzięki czemu miałam okazję dobrze poznać historię obojga bohaterów.

Od dawna nie miałam wrażenia, że historia, którą czytam mogła się wydarzyć naprawdę. Za to wędruje wielki plus do Lauren Oliver, bo Panika choć wyjątkowo trudna do zrealizowania, faktycznie mogłaby się odbyć. Poza tym bohaterowie, mimo że nie skradli do końca mojego serca, są wykreowani, jak prawdziwi ludzie. Oni także się boją, przeżywają własne uczynki i podejmują głupie decyzje. Nie ma tu szesnastolatków sypiących mądrościami a'la Paulo Cohelo, tylko historie osób, których życie nie zawsze było usłane różami. Mają różne motywy, ale ten sam cel. Stawką jest lepsze życie.

Panika jest świetną pozycją zarówno dla starszych jak i młodszych czytelników. Akcja pędzi łeb na szyję i sprawia, że czytelnika ogarnia przemożne pragnienie poznania tajemnic wszystkich uczestników. Gorąco polecam wszystkim fanom Lauren Oliver, jak również tym, którzy chcieliby zacząć przygodę z twórczością autorki od powieści, w której wątek romantyczny jest delikatnym dodatkiem, a nie napędza fabułę.

Moja ocena: 7/10


Skończyłam czytać: styczeń 2016 r.
Ocena z Lubimy czytać: 7,29/10
Ilość stron: 358
Okładka: miękka z zakładkami
Data wydania: 2 lutego 2016 r.
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Monika Bukowska
Cena (z okładki): 36,90 zł 




Ludzie zaskakiwali. I to w najbardziej nieoczekiwany sposób.
To była właściwie jedyna rzecz, której można było być pewnym.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte





Książka przeczytana w ramach wyzwania:

TOP 10 moich ulubionych par



Egzaminy już za mną (Yay!), a dzisiaj miała się tu pojawić recenzja Paniki, ale postanowiłam przesunąć z powodu całego tego walentynkowego szaleństwa. Z tej okazji przygotowałam subiektywne zestawienie dziesięciu moich ulubionych wątków miłosnych, głównie z książek, które mnie zachwyciły, choć większość z nich wcale nie pochodzi z romansów ;).



#10  Sonea i Akkarin - Trylogia Wielkiego Maga Trudi Canavan

Choć szczęście tych dwojga nie trwało za długo, od samego początku chciałam zobaczyć ich razem.

Chwyciła go za ręce i wysłała swoje myśli ku niemu. Nic. Nawet iskierki życia. 
Oddał jej zbyt wiele mocy. Oddał jej wszystko.
Przesunęła drżącymi palcami po jego twarzy, pochyliła się i ucałowała jego pozbawione życia usta. 
Objęła go ramionami i wybuchnęła płaczem.


#9  Rose i Jack - Titanic

Teraz będę w zupełności stereotypowa, ale do teraz uwielbiam Titanica i zawsze płaczę podczas końcowych scen.



#8  Damon i Elena - Pamiętniki wampirów

Mam na myśli głównie serial i choć nie przepadam za Eleną, dzięki niej Damon był szczęśliwy, a w tym momencie Ian jest jedynym ogniwem ratującym tą produkcję. 



#7  Naczelnik i Paige - Czas żniw Samantha Shannon 

Zdecydowanie mam coś do zakazanej miłości - im bardziej bohaterowie nie mogą (lub nie chcą) być razem, tym bardziej chcę ich zeswatać. Na drodze Naczelnika i Paige stało absolutnie wszystko, co sprawiło, że od ich pierwszej wspólnej sceny czekałam na pocałunek...


- Paige. - Jego głos miał szary odcień. - To nie jest tak, że ja Cię nie chcę. Ja po prostu chcę cię za bardzo. I od zbyt dawna.


#6  Aragorn i Arwena - Władca Pierścieni J.R.R Tolkien

Ze wstydem przyznam, że książka jeszcze przede mną (cel: wakacje), ale absolutnie kocham filmy, a Aragorn i Arwena szybko skradli moje serce, choć więcej można ich zobaczyć na ekranie osobno niż razem ;).


I would rather share one lifetime with you than face all the ages of this world alone.




#5  Elizabeth i Pan Darcy - Duma i uprzedzenie Jane Austen

Chyba nie muszę specjalnie wyjaśniać dlaczego? :D Szepnę tylko, że uwielbiam ekranizację z 2005 roku.

Daremnie walczyłem ze sobą. Nie poradzę, nie zdławię mego uczucia. Pozwól mi, pani, wyznać, jak gorąco cię wielbię i kocham.



#4  Rose i Dymitr - Akademia wampirów Richelle Mead

Kibicowałam tej dwójce od samego początku, mimo że ich wspólne chwile były krótkie i kradzione, chemia wręcz wylewała się z każdej strony. Płakałam jak bóbr na trzeciej i czwartej części... ;)

Kochałam go. Kochałam tak bardzo, że aż bolało. Nie mieliśmy nic do przykrycia, lecz nie czułam zimna, osłonięta jego ciałem. Nie wiedziałam, gdzie kończę się ja, a zaczyna on. Poczułam, że tak właśnie miało być. Nigdy nie powinniśmy się rozdzielać.

#3  Noah i Allie - Pamiętnik

Nie mam ochoty na książkę, ale ekranizacja podbiła moje serce dawno temu i do teraz uważam, że Pamiętnik to jedna z najlepszych opowieści o miłości wszech czasów ;).


Nie jestem wyjątkowy, co do tego nie mam wątpliwości. Jestem zwyczajnym człowiekiem o zwyczajnych myślach i wiodłem zwyczajne życie. Nikt nie postawił pomnika ku mej czci, a moje imię szybko pójdzie w zapomnienie, lecz kochałem - całym sercem i duszą - a to moim zdaniem wystarczająco dużo.




#2  Kate i Curran - Magia kąsa Ilony Andrews

Uwielbiam tych dwoje razem. Nie ma absolutnie takiej opcji żebym nudziła się przy tej serii, ale sceny pomiędzy panią Najemnik i Władcą Bestii należą do ścisłego grona moich faworytów. Nie zabrakło tu dosłownie niczego - ciętych i sarkastycznych uwag, parę absolutnie przesłodkich scen i przede wszystkim emocji... Prawdziwy raj dla książkoholika lubiącego fantastykę i niebanalnie poprowadzony wątek romantyczny.


- Czy mogę ci przynieść coś do jedzenia, Wasza Wysokość? Czy mogę powiedzieć ci, jaki jesteś silny i mądry, Wasza Wysokość? Czy mogę cię wyiskać, Wasza Wysokość? Czy mogę cię pocałować w tyłek, Wasza Wysokość? Czy mog... 
Urwałam , dostrzegając, że Rafael nagle skamieniał. Siedział niczym pomnik, ze wzrokiem wbitym w jakiś punkt ponad moim ramieniem. 
- Stoi za mną, tak?(...) 
- Owszem, możesz pocałować mój tyłek. Zwykle nie przepadam za naruszeniem przestrzeni osobistej, ale przecież jesteś Przyjacielem Gromady, a twoje usługi raz czy dwa nam się przydały. Staram się spełniać życzenia osób przyjaźnie nastawionych do moich ludzi. Mam tylko jedno pytanie, czy to całowanie będzie złożeniem hołdu, rodzajem oporządzania czy też częścią gry wstępnej?


#1  Deamon i Jeanelle - seria Czarne Kamienie Anne Bishop

Jak tylko, ktoś mnie o to zapyta to właśnie moja ukochana seria i autorka. Przeczytam absolutnie wszystko, co zostanie przez nią napisane i jest spora szansa (mam namyśli 99,9%), że to pokocham, przynajmniej tak było do tej pory. Dlatego chyba nikogo nie zdziwię, że to właśnie ta dwójka znalazła się na pierwszym miejscu. Miłość Czarownicy i Deamona Sadiego to to wszechogarniające, "zrobię dla ciebie wszystko" uczucie, a jednocześnie nie przyprawiło mnie o mdłości nawet przez sekundę.

Wszystko ma swoją cenę.





A jakie są Wasze typy? :)



Kiedyś przeczytam



Patrząc na moje stosy zaległych książek postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu Kiedyś przeczytam organizowanym przez Lustro Rzeczywistości ;).

Książki, które wybrałam:
  • Uwikłani. Pokusa Laurelin Paige recenzja
  • Światło, którego nie widać Anthony Doerr
  • Ember in the Ashes. Imperium ognia Sabaa Tahir recenzja
  • Akademia dobra i zła Soman Chainani recenzja
  • Milion małych kawałków James Frey recenzja
  • Razem będzie lepiej Jojo Moyes
  • Dziedzictwo ognia Sarah J. Maas 
  • Ród J.D. Horn recenzja 
  • Black Ice Becca Fitzpatrick recenzja
  • Stalowe serce Brandon Sanderson recenzja
  • Wybacz mi Leonardzie Matthew Quick recenzja 
  • Przypadki Callie i Kaydena Jessica Sorensen recenzja


Od której polecacie zacząć? ;)

EDIT: Koło ratunkowe - Dziedzictwo ognia na Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu

Stosik #7 i podsumowanie stycznia



Styczeń był ciężkim miesiącem w moim życiu prywatnym, głównie z powodu sesji, której widmo napawało mnie strachem. Na szczęście w tym momencie zostały mi do napisania tylko dwa egzaminy, także mam szczerą nadzieję, że będę tu zaglądać częściej niż w weekendy :D. 

Chciałam Wam podziękować za słowa wsparcia, które pojawiały się głównie na fanpage'u, kiedy przepraszałam za opóźnienie z wynikami losowania, bądź musiałam zniknąć na tydzień. To wiele dla mnie znaczy i mogłam poczuć pozytywne wibracje przepływające internetami ;). Dzięki temu siadałam z samozaparciem do nauki, ponieważ zależało mi, żeby wrzucić tu coś, a jednocześnie zdać swoje egzaminy. Często żałowałam, że nie mogę wydłużyć doby... Nie mniej jednak dziękuję <3. Każdy komentarz ma dla mnie ogromną wartość, mimo że ostatnio nie miałam czasu na nie odpisywać. Jednak wciąż dają mi kopa, nawet jeśli nic mi się nie che danego dnia :).


Stosik #7

W styczniu do mojej biblioteczki dołączyło 13 nowych książek, sama nie zdawałam sobie sprawy z ich ilości, dopóki nie zaczęłam pisać tego posta... Pocieszam się, że mój portfel tego nie odczuł, bo aż 6 przywędrowało do mnie od wydawnictw, a drugą połowę zakupiłam za grosze z okazji noworocznych przecen. (Na zdjęciu brakuje 2, które pożyczyłam znajomym.)



  • Anna McPartlin Ostatnie dni Królika - książka, na którą miałam wielką ochotę od dłuższego czasu, w podsumowaniach rocznych wiele blogerek określiło ją jako najlepszą powieść przeczytaną w ubiegłym roku. Poszłam po szampon, po drodze mijałam empik i wróciłam do domu z książką, tylko dlatego, że była przeceniona o 40%... Ktoś z Was to zna? ;)
  • Magdalena Kołosowska Trawa bardziej zielona - bardzo ciepły romans, egzemplarz od Wydawnictwa Feeria Young
  • Jeanine Frost W pół drogi do grobu - wymiana na LC, jestem ciekawa, jak spodoba mi się powrót do świata wampirów ;)
  • Laurelin Paige UwikłaniPokusa - miałam ochotę na tę książkę od dłuższego czasu, dlatego, kiedy natknęłam się na wyprzedaży u jednym z blogów, nie mogłam się oprzeć, w końcu to tylko 7 zł :D
  • Amanda Maciel Tease - j.w.
  • C.J. Daugherty Tajemny ogień - dotarł do mnie egzemplarz od Moondrive, obiecany za udział w Book Tour'rze
  • Lauren Oliver Panika - egzemplarz przedpremierowy, prezent niespodzianka, który również dostałam od Moondrive (przynajmniej tak mi się wydaje, że to od nich :D)
  • Suzanne Young Kuracja samobójców -  po genialnej Pladze samobójców nie mogłam się doczekać kontynuacji, egzemplarz od Wydawnictwa Feeria Young
  • Katie Alender Złe dziewczyny nie umierają - chyba wiecie, że uwielbiam fantastykę, zaliczają się również horrory i historie o duchach, dlatego byłam niezmiernie szczęśliwa, że była to kolejna przesyłka od Feeri
  • Sofia Caspari W krainie kolibrów - nie mogłam się powstrzymać, kiedy zobaczyłam ją w Matrasie za mniej niż 10 zł
  • Matthew Quick Wybacz mi Leonardzie - na tę książkę skusiła mnie z kolei promocja na empik.com :D
  • Nina Reichter Ostatnia spowiedź. Tom 3 - wymiana na LC, teoretycznie jeszcze nie przebrałam przez drugą część, ale czy mi się spodoba czy nie, doszłam do wniosku, że będę chciała poznać zakończenie
  • Sarah Dessen Kołysanka - egzemplarz od Wydawnictwa HarperCollins Polska, przekonałam się, że to wspaniała opowieść, bardzo pozytywna opowieść, która mnie urzekła.

Podsumowanie stycznia

Tak jak wspominałam w styczniu nie miałam za wiele czasu na czytanie, ale łapałam każdą wolną chwilę. Udało mi się przeczytać 7 książek, z czego trzy jeszcze podczas przerwy świątecznej ;), w sumie 3 245 stron, statystycznie 104 strony dziennie, choć tak jak wspomniałam tym razem nijak się to rzeczywistości, skoro połowę z tego zaliczyłam w dwa dni :D.

Zdjęcie przeniesie Was do recenzji, jeżeli takowa się pojawiła.

                  
             

Najlepsza książka

Jako zagorzała fanka fantastyki i pióra Sandersona chyba nikogo nie zdziwię wskazując tutaj Z mgły zrodzonego, to kawał naprawdę dobrego przedstawiciela gatunku i jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z jego twórczością, najwyższy czas to zrobić! :D

Najgorsza książka

Nie przeczytałam żadnej złej książki w tym miesiącu, jednak w perspektywie wszystkich książek, które pochłonęłam w styczniu najgorzej wypada Trawa bardziej zielona. To wciąż dobry romans i ciepła opowieść o miłości i poszukiwaniu szczęścia w życiu, jednak to opowieść w stylu przeczytać, dobrze się przy niej bawić i zapomnieć ;).


Blogowo:

Liczba wyświetleń: 7050 (+ 1 453)
Obserwatorzy: 203 (+4)
Dodane posty: 6
Facebook: 155










Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka