Recenzja - „Nawet o tym nie wspominaj” Estelle Maskame

Czuję, że tak wiele mnie od nich dzieli. Wiem, że jestem tuż obok, ale czasami mam wrażenie, jakby wcale mnie tu nie było. Wszystko jest takie zdrętwiałe, takie puste. Tak bardzo nauczyłem się wszystko ignorować, że czasem nie potrafię wrócić do rzeczywistości. Tak naprawdę nie wiem gdzie jestem.
Po prostu gdzieś.

Generalnie nie jestem fanem wracania do tej samej historii opowiedzianej po prostu z innej perspektywy. Zwykle choć uda mi się dowiedzieć paru nowych rzeczy, mimo wszystko czuję się jakbym dostała odgrzewany kotlet... A jednak są wyjątki - takie powieści czy serie, gdzie po prostu nie potrafię odmówić sobie ponownego spotkania z bohaterami, których historię zdążyłam pokochać. 

Tym razem Estelle Maskame oddała głos bohaterowi, który nikogo nie pozostawia obojętnym. Tę opowieść - opowieść Tylera – po prostu trzeba przeczytać, aby naprawdę zrozumieć, co i dlaczego się wydarzyło. Jak radził sobie dwunastoletni Tyler, dręczony przez ojca? Co czuł jako gniewny, zbuntowany nastolatek, kiedy po raz pierwszy zobaczył Eden?
Masz szansę wejść w głowę Tylera i poznać jego najskrytsze myśli. W końcu dowiesz się więcej o tym, czego nie mogła wiedzieć Eden. Ta perspektywa chwyci cię za serce, złamie je i pokaże, czemu Tyler stał się wiecznie wściekłym i nieszczęśliwym chłopakiem, którego poznałyśmy w pierwszym tomie serii "Dimily".
(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

Swoją przygodę z twórczością Estelle Maskame zaczęłam ponad dwa lata temu, kiedy na rynku były już wszystkie tomy DIMILY. Po emocjonującej pierwszej części natychmiast zamówiłam dwie kolejne, bo historia Eden i Tylera podbiła moje serce i nie mogłam się doczekać, kiedy poznam ich dalsze losy. Okazało się, że to właśnie taki taki typ historii, które uwielbiam - pełna dramatów, nieporozumień, problemów i emocji... to właśnie mój styl. Lubię, gdy w książce faktycznie coś się dzieje, kiedy droga do szczęścia jest jak najbardziej kręta, a autor nie daje mi nawet chwili wytchnienia. Taką serią było właśnie Did I mention I love you. Wiadomość o kolejnej części i to dotyczącej mojego ulubionego człowieka, bo nie da się ukryć, że -  przynajmniej dla mnie, Tayler znacząco przyćmił Eden, wywołała uśmiech na mojej twarzy i naglącą ochotę, żeby położyć swoje ręce na Nawet o tym nie wspominaj. Czy historia, która tak bardzo podobała mi się dwa lata temu, nadal trzyma w szachu moje serce? Trochę tak, trochę nie. 

Uwielbiam styl pisania Estelle Maskame. To jedna z tych pisarek, kiedy kolejne strony wręcz przelatują mi przez palce, a ja nawet nie zdążę się zorientować, gdzie zniknęły mi godziny z życia, a ja jestem w połowie lektury. Dokładnie tak samo było tutaj - zakopałam się pod kocykiem i nawet nie wiedziałam, że popołudnie przeszło w wieczór, a ja byłam znacznie bliżej końca niż początku książki. W przypadku Nawet o tym nie wspominaj autorka zdecydowała się na na podzielenie fabuły na dwa wątki czasowe. Czytelnik więc otrzymuje przeplatające się rozdziały - jedne opisują znane nam już wydarzenia z Czy wspomniałam, że cię kocham?, a drugie historię Tylera i jego ojca zanim trafił do więzienia. I to właśnie one głównie trzymały mnie przyklejoną do tej powieści przez całe popołudnie. 

Widzicie nie wracałam do tej serii od dłuższego czasu, więc owszem, miło było wrócić do początku historii i poznać punkt widzenia Tylera. Przypomnieć sobie, za co właściwie lubię tę serię i jeszcze raz móc się w niej zatopić. Jednak nie da się ukryć, że już to widziałam. I choć pewne szczegóły uciekły mi z pamięci, to nie było tam nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Jednak dwutorowe poprowadzenie fabuły okazało się w tym przypadku strzałem w dziesiątkę, bo właściwie nie miałam kiedy się znudzić. Mimo że teoretycznie wiemy, co się stało z pierwszym mężem Elli, to czytanie tego, nie jako opowieść, ale podejście z pierwszej ręki, chwyciło mnie za serce. Możliwość spojrzenia na dzieciństwo Tylera, to poczucie bezradności i strach... sprawiło, że zrozumiałam go znacznie lepiej.

Jednak na samym początku wspomniałam o tym, że coś się zmieniło w moim postrzeganiu tej opowieści, więc o co mi chodziło? Teraz z perspektywy czasu, patrząc na Dimily nieco innym okiem, poniekąd hmm... nie rozumiem, czemu na samym początku związek Tylera i Eden był tak naszpikowany problemami. Ostatecznie przecież wcale nie byli ze sobą spokrewnieni, nie wychowywali się razem, byli po prostu dwójką obcych ludzi... więc ciągłe wspominanie, że on jest jej przybranym bratem było poniekąd bez sensu? To nawet nie tyle, co moje odczucia w stosunku do tej książki, ale bardziej coś w stylu pytania do publiczności - czy tylko ja odnoszę wrażenie, że największą przeszkodzę postawili sobie sami?

Ostatecznie Nawet o tym nie wspominaj okazało się miłym dodatkiem do serii, która kiedyś skradła moje serce. Miałam okazję raz jeszcze spotkać się z bohaterami i spojrzeć na tę opowieść z trochę innej perspektywy oraz dowiedzieć się paru nowych faktów. Z mojej strony gorąco polecam fanom poprzednich książek autorki - z pewnością Was nie zawiedzie.

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać: listopad 2018 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,33/10
Ilość stron: 462
Okładka: miękka z zakładkami 
Data wydania: 14 listopada 2018 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Cena (z okładki): 37,90 zł


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Feeria Young

Książkę możecie nabyć między innymi na empik.com

Podsumowanie października

Wiem, że ostatnio zaniedbuję bloga, ale no cóż... nie mogę powiedzieć, że się tego nie spodziewałam, ani z pełnym przekonaniem powiedzieć, że będzie lepiej. Staram się, ale uczciwie stawiając sprawę, nie jest to aktualnie mój priorytet, bo - tak jak wspominałam - to mój ostatni semestr na uczelni, a praca sama się nie napisze (niestety) :'D. Mimo to, nie porzucam Was zupełnie, dlatego śmiało zaglądajcie, śledzie Facebooka, bo coś pojawiać się będzie na pewno, tylko nie wiem z jaką częstotliwością. Październik upłynął mi na skupianiu się na nauce, gdyż innego wyjścia nie było, także nie miałam nawet kiedy przysiąść do pisania. A mimo to, trochę udało mi się poczytać, głównie na czytniku, czy to przed sem, przy obiedzie, albo na zajęciach. Jak to mówią dla chcącego nic trudnego, a ja zawsze wolałam odpuścić sobie tv na rzecz książki.

Książki, które przeczytałam
Szokująco dla mnie wyszło z tego w sumie 3 079 stron, czyli około 100 dziennie, a miałam wrażenie, że w ogóle nie czytałam w tym miesiącu. Jasne, kradłam jakieś chwile przy posiłkach czy przed snem, ale nie sądziłam, że wyjdzie tego aż tyle O.o 
  • O Pozwól mi zostać już się naprodukowałam, więc więcej możecie przeczytać tutaj, ale jeszcze raz wspomnę, że ogromnie mi się podobała - to właśnie Tijan, którą znam i kocham, odbiegająca trochę od jej dotychczasowych książek wydanych w Polsce.
  • Tak bardzo jak lubię twórczość Laurelin Paige, Gliniarz niestety okazał się totalną porażką i jestem w szoku, że dobrnęłam do końca, bo już w 1/3 odechciało mi się kontynuowania tej historii.
  • Wbrew grawitacji Julie Johnson było totalnym strzałem w ciemno, poza faktem, że podobała mi się okładka. Niestety uczciwie przyznam, że choć książka przypadła mi do gustu podczas lektury, to po niecałym miesiącu ledwo jestem w stanie przypomnieć sobie treść. Także było w porządku, ale w ogólnym rozrachunku nic wartego zapamiętania
  • Skandal, i zresztą cała seria Świętych grzeszników, to czytadło po które sięgnęłam od niechcenia. L.J. Shen nie wpasowuje się w moje gusta, ale całkiem dobrze odrywa od rzeczywistości
  • Magia wskrzesza to kolejny świetny tom przygód Kate Daniels, czyli urban fantasy, które uwielbiam i na które zawsze czekam z wytęsknieniem. Ilona Adrews stworzyła fenomenalnych bohaterów i genialny świat, a każda kolejna powieść z tej serii, sprawia, że kocham ją odrobinę bardziej.
  • Po świetnym Revved pokusiłam się również na Revived i w sumie nie żałuję. Wprawdzie Samatha Towel troszkę bardziej podobała mi się w historii Carrica i Andi, ale tu również było dobrze. 
  • Twórczość Lennifer L. Armentrout poznałam przy serii Lux, ale skradła moje serce dopiero serią Dark Elements. Z ciekawością obserwuję jej nowe książki i Lucyfer w sumie okazał się miłym zaskoczeniem. To coś w stylu romansu z elementami thrillera bądź kryminału, więc nie do końca mój gatunek, ale czytało się bardzo przyjemnie, choć bez efektu wow. 
  • Przy zalewających rynek wydawniczy erotykach, czasami myślę, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a jednak Stylo Fantome się to udało. Fabuła Poniżenia jest ciężka, wypełniona dosadnymi opisami i mocnymi scenami, przez co zostawiła mi masę splątanych uczuć, bo na początku nie byłam w ogóle pewna, czy mi się podobała - w sumie dalej nie jestem. Za to muszę przyznać, że z niecierpliwością oczekuję kontynuacji, więc jednak coś w sobie ma. 

Najlepsza książka
Po moich zachwytach nad Tijan, pewnie spodziewalibyście się ją tu zobaczyć, ale ten tytuł bez cienia wątpliwości należy się Ilonie Adrews. Powtórzę raz jeszcze, że uwielbiam jej serię, a Magia wskrzesza nie była wyjątkiem - wręcz przeciwnie uważam ją za jeszcze lepszą niż poprzedni tom. Zmiana scenerii i rozwinięcie wątków to był strzał w dziesiątkę i mam szczerą nadzieję, że Fabryka Słów nie każe czekać mi długo na następną część. 

Najgorsza książka
Jeśli napiszę, że wszystkie książki z motywem "hej zostań ojcem mojego dziecka" doprowadzają mnie do białej gorączki, to wystarczy? Gliniarz miał być odskocznią, a okazał się dramatycznie nieciekawym erotykiem, pełnym absurdalnych dialogów - Laurelin Paige tym razem zupełnie się nie popisała. 

Przyszło też do mnie parę nowych książek, ale że aktualnie nie mam do nich dostępu, to pokażę Wam je przy następnej okazji ;). Tymczasem jak Wam minął październik? Jesienna aura za oknem doskwiera, czy skłania do zakopania się z książką pod kocykiem? :D



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka