Recenzja - „Uwięzione” Natasha Preston

Czułam się niezwyciężona przez naiwność, która kazała mi sądzić,
że złe rzeczy przytrafiają się tylko innym ludziom.

Słowem wstępu - naprawdę, naprawdę chciałabym bywać tu częściej, ale ta sesja mnie zabija dobija. Gdyby nie zobowiązania recenzenckie, pewnie w ogóle by mnie tu nie było. Także zostawiam Wam tę recenzję i lecę dalej się uczyć. Do zobaczenia w lipcu! D:

Uwięzione to jedna z tych pozycji, które chciałam poznać od momentu, gdy wpadła mi w oko okładka, a po przeczytaniu opisu to uczucie tylko się wzmogło. Nie tak dawno wspominałam Wam, że uwielbiam powieści psychologiczne, a zapowiadało się, że książka Natashy Preston idealnie wpasowywała się w moje gusta. Czy rzeczywiście tak było?

Pewnego wieczoru Summer idzie sama na imprezę. Nigdy na nią nie dociera. Lewis, jej chłopak, później nie może sobie wybaczyć, że nie było go przy niej.
W jednej chwili szczęśliwa nastolatka traci kochającego chłopaka, rodziców i brata. Traci całe swoje życie, trafiając w miejsce, z którego nie ma ucieczki. Od tej pory nie będzie już sobą, Summer. Wraz z trzema innymi dziewczynami będzie musiała znosić życie w zamknięciu, codzienny strach i ból i... o wiele więcej. W tej sytuacji nie ma dobrych zakończeń.
Przeczytaj tę książkę, a nigdy już nie będziesz chciała dostawać kwiatów.
(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

Jeśli chciałabym zacząć od pozytywnych stron powieści to na pewno zalicza się do tego tematyka. Nie często - przynajmniej nie pamiętam ostatniego przypadku - spotykam się z tematyką porwania w powieści młodzieżowej. Tego rodzaju książki to albo erotyki, skupiające się zwykle na syndromie sztokholmskim i/lub ostatecznie romansie pomiędzy oprawcą i ofiarą, albo historie opisywane na faktach. Ponieważ z opisu nijak nie da się wywnioskować co właściwie stanie się z Summer, tym bardziej byłam zaintrygowana, co wymyśliła autorka i z której strony chce podejść do tematu.

Akcja powieści zaczyna się w momencie porwania Summer. Dziewczyna idąc na imprezę, dowiaduje się że jej przyjaciółka pokłóciła się z chłopakiem i wyrusza jej szukać, nieświadoma że ta chwila bezpowrotnie zmieni jej życie. Porywacz oznajmia, że od teraz ma na imię Lily i razem z trzema innymi kobietami stworzą rodzinę. Brzmi dość makabrycznie, prawda? I tak też trochę jest. Dziewczyna nie wie, co za chwilę zrobi jej oprawca i te uczucia autorka dość umiejętnie przenosi na czytelnika. Udzielały mi się uczucia Summer, jej niepewność, strach i chęć ucieczki - zwłaszcza tuż po porwaniu. Nie zamierzam natomiast oceniać jej decyzji, jak i innych kobiet, które przetrzymywał Clover. Głównie dlatego, że mogłam je zrozumieć, a i siedzenie w zamknięciu na pewno nie pomogło osiągnąć równowagi psychicznej. Nie mam się tu do czego przyczepić, choć żałuję, że autorka nie poświęciła odrobinę więcej czasu na pokazanie przemiany Summer, tylko zdecydowała się na przeskok czasowy oraz wersję przed i po.

Czytelnik ma okazję śledzić narrację z punktu widzenia Sum, jej chłopaka Lewisa oraz Clovera, czyli porywacza we własnej osobie. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się pojawienia tej ostatniej, ponieważ opisanie tak pokrętnego umysłu zawsze jest trudne. Wszystko mogłoby być idealnie, gdyby nie fakt, że czegoś zabrakło w tej powieści. Czy to rozwinięcia portretów psychologicznych, czy opisów - nie jestem pewna. Jako że już zdążyłam ochłonąć po lekturze, teraz odnoszę wrażenie, że przypomina to bardziej relację niż powieść. Sama narracja z punktu widzenia Clovera była zupełnie zbędna, bo zawiodło wykonanie. Moim zdaniem potrzeba naprawdę dużego talentu i przede wszystkim świetnego pomysłu, żeby przedstawić umysł oprawcy. Natashy Preston średnio się to udało, bo choć pokazała jego początki i nakreśliła motywy, to zabrakło mi tego kluczowego momentu przejścia i zagłębienia się w jego psychikę. Podobnie zresztą ma się sytuacja z Lewsiem - nie potrafię powiedzieć o nim nic, poza tym, że szukał Summer. I nie było by nic w tym złego, gdyby jego postać była zepchnięta na dalszy plan, ale skoro pisarka postanowiła oddać mu głos i tym samym uczynić jednym z głównych bohaterów to trzeba było poświęcić mu trochę uwagi. 

Podsumowując Uwięzione to całkiem dobry thriller młodzieżowy. Powieść Natashy Preston trzyma w napięciu, serwując czytelnikowi całkiem niebanalną opowieść. Niestety książka nie ustrzegła się kilku wad, przy czym dla mnie najgorszy był brak dobrych portretów psychologicznych bohaterów. Mimo to spędziłam przyjemny czas na lekturze i, jeśli jesteście skłonni przymknąć oko na drobne błędy, polecam Wam Uwięzione.

Moja ocena: 6/10

Skończyłam czytać: maj 2017 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 6,88/10
Ilość stron: 397
Okładka: miękka
Data wydania: 24 maja 2017 r.
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Karolina Pawlik



To nie było tak jak po czyjejś śmierci, gdy żegna się zmarłego i wraca do życia. Nie wiedzieliśmy, gdzie była ani co się z nią stało. Nie mieliśmy żadnych odpowiedzi, nie mogliśmy więc żyć dalej.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Feeria Young




Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka