#29 Recenzja - Pojedynek



Arin zastanawiał się, czy dziewczyna uniesie wzrok, nie martwił się jednak,
że dojrzy go w cieniach okrywających ogród. Wiedział jak działa świat.
Ludzie przebywający w jasno oświetlonych miejscach nie dostrzegają tego,
co skrywa się w mroku.

Książka Marie Rutkoski od pierwszej chwili przyciągnęła mój wzrok fantastyczną okładką, a po przeczytaniu opisu wiedziałam, że musi trafić w moje ręce. Poniekąd spodziewałam się, że będzie to kolejny romans, tylko osadzony w bardziej nietypowych okolicznościach niż zazwyczaj. Jednak nie przewidziałam, że autorka wplecie w swoją historię tak wiele różnorodnych wątków, dzięki którym absolutnie pokochałam tę książkę.

Nigdy nie mieli być razem. 17-letnia Kestrel, córka generała, prowadzi ekstrawaganckie życie i cieszy się wieloma przywilejami. Arin nie ma nic poza koszulą na grzbiecie. Kestrel jednak, pod wpływem impulsu, podejmuje decyzję, która nieodwołalnie związuje ich ze sobą. Chociaż oboje próbują z tym walczyć, nie mogą nic poradzić na to, że rodzi się między nimi miłość. W imię bycia razem muszą zdradzić swoich ludzi… a w imię lojalności krajowi muszą zdradzić siebie nawzajem.
(Źródło: Wydawnictwo Feeria Young)

Już wiecie o co chodziło mi z tym opisem? ;) Sięgając po Pojedynek miałam dość wysokie oczekiwania, chciałam chwytającej za serce opowieści o miłości i zdradzie, w której zupełnie się zatracę i nie sposób będzie się od niej oderwać. Ogromnie się cieszę, że otrzymałam nawet więcej niż się spodziewałam. Oczywiście jest tu wątek romantyczny (sam w sobie pojawiający się dość późno), ale naprawdę ważną rolę odgrywa polityka. Nie wiem dokładnie, kiedy przestałam stronić od książek skupiających się właśnie na walce o wpływy, a motyw ten zaczął mnie przyciągać. Teraz z jakiegoś powodu uwielbiam polityczne przepychanki i to ten wątek skupiał moją uwagę, ponieważ jest 'powodem' podejmowanych przez bohaterów decyzji.  Przede wszystkim jednak jest świetnie dopracowany, autorka zadbała, żeby wszystko miało początek i koniec w świecie, który wykreowała. 

Uwielbiam świat wykreowany przez Marie Rutkowski. Zbudowała go od podstaw, dbając o szczegóły, wprowadzając czytelnika w niesamowity świat Valorian i Herrańczyków, gdzie oba narody mają własne tradycje i zwyczaje. Moim zdaniem autorka naprawdę przyłożyła się do tego, co chciała napisać i dzięki temu stworzyła niepowtarzalny klimat w tej powieści. 

Bohaterowie skradli moje serce i to - wyjątkowo - oboje. Z reguły lubię męską postać, a długo zajmuje mi przekonanie się do kobiecej, która zwykle jest po prostu irytująca. Tymczasem Kestrel została jedną z moich ulubionych postaci żeńskich. Dziewczyna jest strategiem, więc cały czas analizuje otoczenie w okół niej i nie ma problemów z podejmowaniem decyzji, uwielbiam to, że nie czeka na księcia na białym koniu tylko potrafi wziąć sprawy we własne ręce i sama ustala plan działania. Arin z kolei jest niewolnikiem, jednak ma podobne cechy do Kerstel, cały czas sonduje swoje otocznie i rzadko pozwala sobie na niesubordynacje. Dzięki tym cechom oboje są niepowtarzalni  i bardzo realistyczni. Nie mam też do zarzucenia nic postaciom drugoplanowym, każdy z nich ma swój wyjątkowy charakter i nie sposób się z nimi nie zżyć. Polubiłam zwłaszcza Generała, ojca Kestrel, który jest bardzo surowym człowiekiem, jednak moim zdaniem naprawdę kocha córkę i troszczy się o jej dobro.

Wisienką na torcie jest zakończenie (które złamało i posklejało mi serce w ciągu trzech stron) oraz cudowne wydanie tej pozycji, smakowity kąsek dla każdego książkoholika. Dopełnieniem fantastycznej okładki są pierwsze, czarne strony o poziomej orientacji. Niby to nic wielkiego, ale uwielbiam nietypowe wydania książek. Wydawnictwo Feeria naprawdę się spisało.

Pojedynek to genialna opowieść, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Miłość, zdrady, polityczne intrygi, plotki... To wszystko sprawia, że książka Marie Rutkoski jest niepowtarzalna, łamiąca schematy i absolutnie wyjątkowa. Dzięki temu zdobyła moje czytelnicze serducho i mogę tylko z ogromną niecierpliwością oczekiwać kontynuacji, ponieważ już w tym momencie bardzo chciałabym poznać dalsze losy Arina i Kestrel. Wszystkim gorąco i absolutnie polecam tę wyjątkową książkę.

Moja ocena: 8/10

Skończyłam czytać : listopad 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 8,14/10
Ilość stron : 382
Data wydania : 18 listopada 2015 r.
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Feeria Young
Tłumaczenie : Joanna Wasilewska
Cena (z okładki) : 34, 90 zł 

- Coś ty zrobiła?
Smutek w jego głosie sprawił, że coś w niej pękło.
Z trudem pozbierała odłamki własnego serca i nie dała niczego po sobie poznać.



Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria Young
Klik




Książka bierze udział w wyzwaniu


Książkę możecie nabyć między innymi na empik.com

#28 Recenzja - Tajemny ogień (Book Tour)


Przez długą chwilę wpatrywała się w jego dłoń, a potem podała mu swoją.
Miał rację, co do jednego - cokolwiek zdarzyło się tej nocy w parku
i bez względu na to, co ich czekało w przyszłości, teraz musieli uciekać.

Jak tylko zobaczyłam pierwsze zapowiedzi Tajemnego ognia, stwierdziłam, że będzie to idealna okazja do zapoznania się z twórczością C.J. Daugherty, ponieważ o Wybranych słyszałam wiele dobrego, ale jednak nie mogę się przekonać do tej serii. Niesamowicie cieszę się, że mogłam ją przeczytać dzięki Sylwii, w ramach akcji Book Tour organizowanej przez profil Wybrani na Facebook'u (Wydawnictwo Moondrive).

Dzielą ich setki kilometrów, łączy przeznaczenie.
Taylor Montclair (Anglia) 
Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej zmieniają swoje położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna poznaje szokującą  prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się, że drzemie w niej potężna moc. 
Sacha Winters (Francja) 
Setki lat temu na stosie spłonęła kobieta, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty – za osiem tygodni ma umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może mu pomóc. 
Pradawna moc i śmiertelna klątwa, szaleńczy wyścig z czasem i walka z przeznaczeniem. 
(źródło - z kilkoma zmianami : Lubimy Czytać)

To właśnie ostanie zdanie bezwzględnie przekonało mnie do tej powieści, jako zagorzałej fanki fantastyki. Jak mogłabym się oprzeć tak kuszącemu opisowi, skoro uwielbiam te klimaty? Byłam też ciekawa, czy spodoba mi się książka pisana w duecie. Troszeczkę obawiałam się zbyt zauważalnej różnicy w stylu lub braku ciągłości, która za bardzo rzucałaby się w oczy, jednak ta rozbieżność nie jest tak oczywista, dzięki czemu czyta się tą powieść bardzo przyjemnie. Chociaż widzę pewne różnice w kreowaniu postaci, wręcz zastanawia mnie czy byłabym w stanie odróżnić, który bohater jest pomysłem danej autorki ;).  Carina Rozenfeld stworzyła wizję cudownego i klimatycznego Paryża, a pani Daugherty częstuje czytelnika obrazami Anglii i popołudniowej herbaty. W tym wypadku duet sprawdził się wyjątkowo dobrze, ponieważ autorki dobrze znają miejsca, o których piszą i dzięki temu mogą zaprezentować odbiorcy te wyjątkowe obszary. Nie wspominając o tym, że moim marzeniem jest odwiedzić oba te kraje... Dlatego tym bardziej urzeka mnie miejsce akcji.

Chciałabym powiedzieć, że główni bohaterowie skradli moje serce, ale prawda jest taka, że na pierwszy plan wysuwa się Sasha, który ma zdecydowanie więcej 'pazura' i momentami znacznie przyćmiewa Taylor. Troszeczkę żałuję, że autorki nie zdecydowały się na śmielszy ruch i nie obdarzyły ją, na przykład, charakterem Luisy, która jest moim ulubionym typem bohaterki - zadziorna, sarkastyczna, silna i nie rozczula się nad sobą.

Tajemny ogień serwuje czytelnikowi naprawdę dobrą historię, która zawiera odpowiednią dozę tajemnic i grozy oraz przenosi go w magiczny świat alchemików, gdzie niebezpieczeństwa czają się na każdym kroku. To dobra opowieść, ale czegoś mi w niej zabrakło, mam takie wrażenie jakby był to wstęp do obszerniejszej serii, natomiast z tego, co wiem autorki planują tylko dwa tomy i ewentualny prequel. Jest to typowa literatura młodzieżowa, nie zrozumcie mnie źle, autentycznie spodobała mi się i dobrze się bawiłam podczas czytania, ale widać to w fabule i języku, jakim jest napisana.

Niemniej jednak spędziłam bardzo przyjemny czas przy lekturze Tajemnego Ognia i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać w ramach Book Tour'u. Mogę gorąco polecić tę książkę troszeczkę młodszym ode mnie czytelnikom i zachęcić tych starszych do zapoznania się z tą pozycją, bo posiada pewien urok i przeniesie Was w magiczny świat alchemików.

Moja ocena : 7/10

Skończyłam czytać : listopad 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,96/10
Ilość stron : 392
Data wydania : 19 października 2015 r.
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Moondrive (Otwarte)
Tłumaczenie Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Cena (z okładki) : 39,90 zł



Taylor przeszło przez myśl, że w widoku twardego człowieka
o krwawiącym sercu jest coś przygnębiającego. Wydaje się wtedy zaskoczony,
zupełnie jakby w momencie,gdy pęka mu serce, uświadamia sobie, że je ma.



PS. Jak Wam się podoba idea pozostawiania po sobie śladu w książkach? Ja na początku byłam dość sceptycznie nastawiona (mam drobną obsesję na punkcie dobrego stanu mojej biblioteczki :D), ale później stwierdziłam, że to fascynujące poznać myśli poprzedniego czytelnika i przekonać się, że pewne fragmenty wywołały dokładnie tą samą reakcję u innej osoby :).


Książka przeczytana w ramach wyzwania:

#27 Recenzja - Zapach ciemności




Tak wyglądał ich taniec: ona z nim walczyła, on ją ranił, ona płakała... on czuł się jak gówno.



Skończyłam czytać : listopad 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać 8,74/10
Ocena z empik.com : 4.9/5
Ilość stron 535
Data wydania 4 listopada 2015 r.
Okładka miękka 
Wydawnictwo Czwarta strona
Tłumaczenie : Agnieszka Brodzik
Cena (z okładki) 39,90 zł


Na początku działalności bloga przeczytałam książkę, której nie miałam zamiaru nawet recenzować. Myślałam, że będzie to kolejny, banalny erotyk (nie jest to mój ulubiony gatunek) i w życiu nie spodziewałam się, że mi się się spodoba, a co więcej, że będę z niecierpliwością oczekiwać kontynuacji. Po lekturze Zapachu ciemności mogę powiedzieć, że warto było czekać, bo historia Olivii i Caleba raz jeszcze porwała moje serce.

Recenzja NIE ZAWIERA SPOJLERÓW z poprzedniego tomu.

Jeżeli „Dotyk ciemności” Cię zaskoczył, to po lekturze „Zapachu ciemności” będziesz porażona. Jeszcze nigdy miłość i przemoc nie były tak blisko…
Oswobodzony z seksualnej niewoli przez pakistańskiego oficera, Caleb jest obciążony długiem, który można odkupić wyłącznie krwią.
Droga będzie długa i pełna niepewności, lecz los Caleba i Livvie wkrótce się przesądzi. Czy Caleb wyrzeknie się ukochanej na rzecz zemsty? Jaka jest cena rozgrzeszenia?
 (źródło: Wydawnictwo Czwarta Strona)

Ponownie ciężko mi pisać tą recenzję. Zapach ciemności wstrząsnął mną, pozostawił po sobie kotłujące się, sprzeczne emocje, choć w większości bardzo pozytywne. Dlaczego sprzeczne? Ponieważ historia opisywana przez C.J. Roberts jest trudna i skomplikowana, momentami wręcz przerażająca, a mimo to i tak ogromnie mi się podoba. Z jednej strony mam ochotę krzyczeć na Olivię, że jest taka naiwna, z drugiej jednak gorąco kibicuję jej relacji z Calebem. Patrzę na tę książkę przez pryzmat tego, iż jest to fikcja literacka, gdzie autor ma dowolność w kreowaniu myśli oraz uczuć bohaterów i dokładnie tak postanowiłam ją odbierać. 

Dotyk ciemności dawał malutki przedsmak, tego co wydarzy się w tej części, ale nie spodziewałam się sposobu, w jaki autorka powadzi akcję. Mianowicie książka zaczyna się około trzech miesięcy po wydarzeniach kończących tom pierwszy, a czytelnik nie ma pojęcia, co doprowadziło do tego, że Olivia przebywa w szpitalu, w towarzystwie agentów FBI. Dziewczyna opowiadając swoją historię zagłębia się w wydarzenia, które doprowadziły do tego momentu. Ten zabieg niesamowicie mi się spodobał, ponieważ sprawił, że pochłonęłam książkę dosłownie w jeden wieczór, absolutnie nie mogłam się oderwać, bo chciałam poznać wszystkie sekrety, które skrywa Livvie. Historia jej i Caleba zdecydowanie przełamuje tabu, zastanawia jak wiele można wybaczyć i pokazuje, że nikt nie rodzi się zły.

Nie jestem głupia Reed. Wiem, że zgotował mi koszmar, przecież go przeżyłam. Ale mówię ci, potwory się nie rodzą, potwory ktoś stwarza. I ktoś stworzył Caleba. Ktoś go pobił, przez kogoś okrutnie cierpiał, a jedyna osoba, która mu pomogła zrobiła z niego mordercę.

Cieszy mnie, że autorka  postawiła na coś więcej niż tylko seks w swojej książce, choć to erotyk. Potrafiła sprawnie wpleść wątki fabularne, które są naprawdę dobrze dopracowane i sprawiają, że jest to tak wyjątkowa pozycja. O ile w pierwszej części akcja skupiała się głównie na Calebie i Olivii, w tym tomie dostajemy wiele nowych postaci, które stają się ważną częścią fabuły oraz skrywają swoje własne tajemnice, a każdy z nich ma unikatowy charakter, dzięki czemu miałam wrażenie, że czytam o realnych osobach. Mam tu na myśli zwłaszcza agenta Reed'a, którego polubiłam od samego początku, chyba głównie za pewien szorstki sposób bycia.

C.J. Roberts ma wyjątkowo przyjemny w odbiorze styl pisania. Mimo trudnej tematyki i dość sporej ilości stron książkę czyta się przyjemnie i szybko. Zwłaszcza przypadła mi do gustu trzecioosobowa narracja, która skupia się na opowiedzeniu historii z perspektywy Olivii, Caleba (co znam z pierwszej części), ale swoje pięć minut dostaje również agent Reed, dzięki któremu możemy być na bieżąco, że śledztwem. 

Zapach ciemności to genialna powieść, która wywołuję całą gamę sprzecznych emocji, a przez to na długo zapada w pamięć. Książka pozostawiła mnie emocjonalnym wrakiem i do teraz ciężko mi zebrać myśli, ale co do jednej rzeczy nie mam wątpliwości - warto się z nią zapoznać. Gorąco polecam, choć osoby o słabych nerwach powinny się dwa razy zastanowić, czy na pewno chcą się zagłębić w ten mroczny, trudny świat.

Moja ocena : 9/10



Nie zniosę tego dłużej, Caleb. Próbowałam, ale nie mogę - mówiła przez łzy.
Za każdym razem, kiedy myślę, że się zastanowiłeś. Za każdym razem, 
kiedy pozwalam sobie mieć nadzieję... ty mnie miażdżysz. Rwiesz mnie na strzępy!
Czasami myślę sobie, że cię nienawidzę. Czasami mam co do tego pewność.
A mimo to! Mimo to, Caleb, kocham cię.


Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Klik


Książka przeczytana w ramach wyzwania : 








#26 Recenzja - Szturm i grom



Kiedy ludzie mówią, że coś jest niemożliwe,
na ogół mają na myśli, że jest to mało prawdopodobne.

Szturm i grom to drugi tom trylogii Grisza. Pierwsza część rozbudziła mój książkowy apetyt oraz sprawiła, że chciałam zobaczyć, co jeszcze Leigh Bardugo może zaoferować, dlatego zakup i przeczytanie kolejnej części był tylko kwestią czasu. 

Poza opisem recenzja NIE ZAWIERA SPOJLERÓW z poprzednich części.

Ciemność nigdy nie umiera.
Po zdradzie Darklinga w Ravce zapanował chaos. Druga armia się rozpadła na zwolenników uzurpatora i tych, którzy pozostali wierni królowi, a kraj stoi na krawędzi wojny domowej. Dodatkowo wciąż jest otoczona przez wrogów, którzy teraz tym bardziej pragną jej upadku.
Po starciu w Fałdzie Alina i Mal uciekają z Ravki, w nadziei na odnalezienie bezpieczeństwa poza jej granicami. Dziewczynę prześladują duchy przeszłości i musi ukrywać swoją tożsamość Przyzywaczki Słońca, a jedyną osobą, której może ufać jest ukochany. Nie spodziewa się, że Darkling'owi udało przeżyć się przeżyć spotkanie z potworami z Fałdy i wyszedł z tej potyczki uzbrojony w nową, straszliwą moc, będącej zaprzeczeniem wszystkiego, co do tej pory wiedziała o zdolnościach Griszów. Alina wie, że nie będzie mogła wiecznie się ukrywać, jednak czy poświęci miłość i własne szczęście dla dobra kraju?

To świetna kontynuacja (!).Dostajemy wiele przeplatających się wątków, które idealnie się uzupełniają - mamy więc tajemnice, polityczne intrygi, walkę i miłość. Uwielbiam motyw dworu, tam zawsze coś się dzieje, a to dostarcza mi niesłabnących emocji. Mimo że co jakiś czas miałam wrażenie, że akcja nieprzyzwoicie wręcz zwalnia, autorka zaraz wplatała pełne wrażeń rozdziały, które szybko zacierały to uczucie.

Wspominałam ostatnio, że Alina jest jedną z niewielu bohaterek, które zyskują przy bliższym poznaniu i wciąż tak jest. Jest ona postacią, która autentycznie i definitywnie pozyskała moją sympatię w tym tomie, mimo że miała momenty użalania się nad swoim losem, jednak przeważnie potrafiła wziąć się w garść, zacisnąć zęby oraz zrobić to, co konieczne. Mal nadal średnio mnie do siebie przekonuje, ale nawet ja muszę przyznać, że miał swoje momenty. Jednak w tej części moje serce podbił Mikołaj, który niejednokrotnie rozśmieszał mnie i zaskakiwał swoimi decyzjami. Jest to bardzo pozytywna, barwna postać, która dobrze pokazuje talent pani Bardugo do kreowania swoich bohaterów. Tą cechę potwierdza również Darkling, który jest postacią <spojler> antagonistyczną, a któremu gorąco kibicuję, nie wspominając o tym, że po prostu go uwielbiam.

Wątek miłosny dalej jest delikatnie prowadzony oraz nie przysłania całej fabuły, co wyjątkowo mnie urzekło i moim zdaniem jest to spory plus tej historii. Nie odniosłam wrażenia, że dominuje on nad ważnymi elementami fabuły - jest raczej miłym dodatkiem. Wiem, że poprzednio o tym wspominałam, ale po prostu uwielbiam scenerię tych książek, ten barwny, magiczny świat, który sprawia, że nie sposób się oderwać od tej powieści.

Zakończenie jest dokładnie takie, jakie lubię. Sprawiło, że po prostu otworzyłam ze zdumieniem usta, w życiu się nie spodziewałam takiego obrotu spraw. Dodatkowo historia urywa się w takim momencie, że byłam niesamowicie szczęśliwa, iż przewidująco zaopatrzyłam się również w trzeci tom.

W książce Cień i kość Leigh Bardugo wysoko postawiła sobie poprzeczkę odnośnie kolejnych tomów serii i bardzo się cieszę, że udało jej się temu sprostać. Bez wahania mogę stwierdzić (ponownie), że to świetna kontynuacja i jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z trylogią Grisza, najwyższy czas to zrobić.

Moja ocena: 8/10


Skończyłam czytać : październik 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać 7,71/10
Ocena z empik.com 5/5
Ilość stron 461
Data wydania 21 maja 2014 r.
Okładka miękka z zakładkami
Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Tłumaczenie : Anna Pochłódka-Wątorek
Cena (z okładki) 38,90 zł



 - [...] Już nigdy nie będę mogła po prostu być Aliną. Tej dziewczyny już nie ma.
- Chcę żeby wróciła - powiedział chrapliwie.
- Nie mogę wrócić! - krzyknęłam nie dbając o to, kto mnie usłyszy.
- Choćbyś odebrał obrożę, nie wykroisz ze mnie tej mocy.
- A gdybym mógł? Zrezygnowałabyś z niej? Wyrzekłbyś się jej?
- Nigdy.
Prawda tego jednego słowa zawisła między nami.

Książka przeczytana w ramach wyzwania : 






#25 Recenzja - Cień i kość



Problem z pragnieniem polega na tym, że przez nie jesteśmy słabi.

Przez długi czas nie zwracałam wagi na książkę Leigh Bardugo z jednego prostego powodu - nie wiedziałam o jej istnieniu. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy w końcu się na nią natknęłam i okazało się, że zostały już wydane wszystkie części trylogii. Podbudowana myślą, że jeśli mi się spodoba, nie będę musiała czekać na kontynuację, zabrałam się za czytanie. I wiecie co? Jestem zachwycona.

Setki lat temu, niegdyś potężna i dumna Ravka, została rozdarta przez Fałdę Cienia - nieudany eksperyment Czarnego Heretyka, Griszy, który igrał z zakazanymi mocami. Jego ingerencja sprawiła, że w mroku czają się krwiożercze stwory, które rzadko darują życie podróżującym przez Niemorze. Dodatkowo pasmo ciemności podzieliło kraj i wystawiło go na niebezpieczeństwo ze strony sąsiednich krain, pragnących uzyskać nowe terytoria.
Alina Starkov, wraz ze swoim pułkiem, musi przeprawić się przez Fałdę i od początku ma złe przeczucia w stosunku do tej wprawy. Kiedy jej najlepszy przyjaciel Mal zostaje zaatakowany, dziewczyna odkrywa w sobie uśpioną moc, która sprawia, że od tej chwili Alina staje się celem i jednocześnie kluczem do uratowania wyniszczonego przez wojnę kraju. Zostaje przetransportowana na królewski dwór, gdzie zaczyna naukę jako Grisza, członek władającej magią arystokracji, na czele której stoi potężny i tajemniczy Darkling. Kiedy sekrety otaczające dwór robią się coraz gęstsze, a prawda staje się kłamstwem, dziewczyna nie wie komu może zaufać. 


Pierwsze, co przychodzi mi na myśl i co koniecznie muszę pochwalić to cudowna sceneria. Kreacja Ravki przez autorkę opiera się na wschodnich kulturach, dostajemy więc obraz malowniczych cerkwi i barwnych złoconych pałaców. Na samym początku znajduje się nota od tłumaczki, w której wyjaśnia przyjęte przez siebie tłumaczenie ravczańskiego i osobiście mogę zapewnić, że dla mnie nie ma tu żadnej niekonsekwencji. Zwroty przewijające się w tekście takie jak soverenie moj, Istorii Sanktja czy nawet kvas  sprawiają, że jestem tym wręcz zachwycona, ponieważ wprowadza to czytelnika w klimat powieści i tworzy jej niepowtarzalny nastrój. Świat przedstawiony to rewelacyjnie wykreowane uniwersum oraz, przede wszystkim, bardzo dobrze dopracowane, co jako wierna fanka gatunku potrafię docenić. Nie ma nic gorszego niż dobra historia i sprzeczności w sferze, w jakiej się odbywa - to najczęściej sprawia, że zgrzytam zębami ze złości, ponieważ nie potrafię wtedy cieszyć się taką książką. Tutaj mamy dobrze dobrane szczegóły, moce i hierarchię Griszów, stosunki między Darklingiem, a królem jak również opisaną organizację oraz genezę zarówno Pierwszej jak i Drugiej Armii.

Uwielbiam praktycznie wszystkich bohaterów, których różnorodne charaktery nie pozwalają ich pomylić i sprawiają, że szybko się z nimi zżyłam. Wyjątkiem jest tutaj tylko Mal - jakoś nie mogłam się do niego przekonać, wydawał mi się... Sama nie wiem. Powiedzmy, że nie przypadł mi do gustu. Alina, choć na początku trochę irytująca zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu, co rzadko stwierdzam, jeśli chodzi o główną bohaterkę. Złapałam się pod koniec, że w sumie zaczęłam jej kibicować i zrozumiałam decyzje, które musiała podjąć. Postać Darklinga jest dokładnie w moim typie - tajemniczy, władczy, potężny oraz otoczony przez tajemnice. Zdecydowanie to właśnie ten bohater podbił moje serce, zwłaszcza, że uwielbiam wątki z jego udziałem. Nie mogę również zapomnieć o Botkinie i jego ,,Dziewczynka lubi być bita?". Jak tylko się pojawiał na mojej twarzy wykwitał uśmiech.

Styl autorki jest lekki i niewymuszony. Nie odczułam żadnych problemów ze zrozumieniem praw rządzących światem wykreowanym przez panią Bardugo i jeszcze raz pochwalę sam pomysł oparcia się na wschodniej kulturze. To miła odmiana, bo większość czytanych przeze mnie powieści obazuje jednak na cywilizacji zachodu.

Już na wstępie zaznaczę, że nie wspominam o tym, bo mnie to irytowało. Dobra książka ma to do siebie, że jestem w stanie zignorować jej wady (w tym przypadku wadę), bo nie przeszkadza cieszyć mi się opowieścią. Nie oznacza to jednak, że jej nie widzę. Mam tu na myśli schemat, który jest przemaglowany i przerobiony już na wszystkie sposoby. Wiecie o co mi chodzi? Dziewczyna, która jest nikim, nagle odkrywa w sobie siłę/moc/dowolną 'wyjątkowość' i nagle jej zadaniem jest zbawienie wszystkiego i wszystkich... Coś Wam świta? Po samym opisie można się domyślić tego szczególnego wątku. Natomiast powtórzę to głośno i wyraźnie : w książce Cień i Kość mogę to z czystym sumieniem zignorować, bo jest po prostu genialną powieścią.

Zmierzając już ku końcowi mogę tylko gorąco Wam polecić ,,Cień i Kość" autorstwa Leigh Bardugo. Jest to znakomity debiut, który przeniesie Was we wspaniały, pełen przepychu świat Griszów, gdzie w mroku czają się tajemnice, a magia jest obecna na każdym kroku. Cóż więcej mogę powiedzieć? Jednym słowem - fantastyczna.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : wrzesień 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,68 / 10
Ocena z empik.com : 4,8 / 5
Ilość stron : 377
Data wydania : 19 czerwca 2013  r.
Okładka : miękka z zakładkami
Wydawnictwo : Papierowy Księżyc
Tłumaczenie : Anna Pochłódka-Wątorek
Cena (z okładki) : 38,90 zł

-Nie jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą mnie zabić.
-Naprawdę? Ja już prawie nie zwracam na to uwagi.


Czytaliście? Czy może tak jak mi i Wam ta książka jakość umknęła? ;)
Tak się rozpisałam, że chyba widać, że warto po nią sięgnąć? :D

Książka przeczytana w ramach wyzwania : 

Stosik #4 i podsumowanie października




Październik minął mi pod znakiem braku czasu - na wszystko - i załamań nerwowych, że studia są okropne. Listopad na pewno będzie lepszy, bo zdążyłam się zaadaptować oraz wypracować sobie jakiś system. Poza początkiem miesiąca, czytałam głównie w autobusie i podczas okienek dlatego jestem niezmiernie zaskoczona, że udało mi się przeczytać tak wiele. Powracam na bloggera (choć tak naprawdę nigdy nie odeszłam) i chciałam Wam tylko podziękować, że mimo mojej rzadkiej obecności wciąż tu zaglądaliście <3.


Podsumowanie

Przeczytałam w sumie 6 książek, a październik dobrze nastrajał mnie na fantastykę i głównie z tego gatunku towarzyszyły mi książki. Drogę królów zaczęłam we wrześniu, ale że skończyłam pierwszego października, to właśnie na ten miesiąc zaliczam ją do podsumowania. Zaraz za nią były Słowa światłości, które szczęśliwe udało mi się przeczytać tuż przed rozpoczęciem zajęć 'na serio', bo w innym wypadku nie wiem, jak by to wyglądało.


W sumie 3570 stron - dzięki Archiwum Burzowego Świata - czyli statystycznie 115 stron dziennie. Choć tym razem statystyka nijak ma się do rzeczywistości, ponieważ nie przeczytałam ani jednej strony przez 2 tygodnie (ehh... kryzys) ;). Teraz zdecydowanie czytanie, na chwilę, zejdzie na dalszy plan, bo piętrzą mi się zaległości w recenzjach i mam mocne postanowienie nadrobić wszystkie w tym miesiącu. 

Najlepsza książka
Bezapelacyjnie Słowa Światłości. Droga królów, choć długa i  genialna, to tylko wstęp do obszernego świata wykreowanego przez Sandersona, co idealnie daje się odczuć w kolejnym tomie serii, gdzie akcja znacznie przyspiesza.

Najgorsza książka
Zdecydowanie Ostatnia spowiedź. Więcej powiem w recenzji, ale historia nie jest wysokich lotów, a język, jakim jest napisana powoduje zgrzytanie zębów. Ratuje ją tylko zakończenie.

Blogowo:
Liczba wyświetleń : 1 125 
Obserwatorów : 67 (+4)
Dodane posty : 2 (-4)
Dziękuję, że jesteście, czytacie i komentujecie <3 <3 <3 
Stosik #4
Prawie udało mi się zrealizować swoje postanowienie z przedniego miesiąca i kupiłam 'tylko' sześć książek... ;). Fangirl udało mi się wygrać w konkursie organizowanym przez bloga bookocholic.blogspot.com za co ponownie dziękuję, a cztery przewędrowały do mnie dzięki wymianie na Lubimy Czytać :)).


Od góry:
  • Marcus Sedgwick ,,Niezauważalna"
  • Jamie McGuire ,,Piękna katastrofa"
  • Joss Stirling ,,Kim jesteś Sky?"
  • Sarah J. Mass ,,Zabójczyni"
  • Rainbow Rowell ,,Fangirl"
  • Maggie O'Farell ,,Kiedy odszedłeś"
  • Gail McHugh ,,Pulse"
  • Nina Reichter ,,Ostatnia spowiedź. Tom II"
  • J.D. Horn ,,Ród"
  • Leigh Bardugo ,,Ruina i rewolta"
  • Leigh Bardugo ,,Szturm i grom"

Czy tylko mnie brakowało czasu na cokolwiek w październiku? ;)




Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka