#23 Recenzja - Chłopak nikt. Tom 2. Jestem misją


Czasem trzeba zobaczyć, z czym się trzeba zmierzyć,
żeby zrozumieć, kim się naprawdę jest.

Ostatnio pisałam, że moim zdaniem Chłopak nikt ma potencjał, a Allen Zadoff ma jeszcze wiele do zaoferowania. Z ogromną przyjemnością stwierdzam, że się nie pomyliłam, a książkę, którą nazwałam młodzieżówką, mogę spokojnie polecić również starszym odbiorcą, ponieważ jest naprawdę, naprawdę dobra. 

Długo się zastanawiałam, jak napisać tą recenzję omijając istotne elementy z pierwszej części, ale chyba nie do końca mogę, dlatego tekst będzie troszeczkę urywany. Jeżeli pierwsza część jest już za Tobą lub niestraszne Ci spojlery z poprzedniego tomu, zapraszam do podświetlenia tekstu, bo zostały tu ukryte pewne treści. Jeżeli zaś nie, a ciekawi Cię moja opinia, nie zaznaczaj niczego i spokojnie czytaj. Zapewniam, że nie znajdziesz nic, co mogłoby popsuć radość z zapoznania się z twórczością Zadoffa, choć unikałabym opisu fabuły (poniższy akapit).

Ostatnia misja wystawiła Zach'a na próbę, a przede wszystkim zachwiała jego lojalnością wobec Programu. Nigdy wcześniej tak się nie zdarzyło, ale <SPOJLER*>śmierć Samary wytrąciła go z równowagi, a jedyne czego teraz pragnie, to odcięcie się od myśli i odzyskanie spokoju. Niespodziewanie pojawia się Ojciec. Twierdzi, że zaginął słuch po agencie, który został wysłany do zlikwidowania Eugene'a Moore'a - lidera parawojskowego obozu w górach. To pierwszy raz, kiedy Program musi się zmierzyć z taką sytuacją i przestrzega chłopaka, aby trzymał się rozkazów. Ojciec ma wątpliwości do lojalności Zach'a wobec agencji i wyznacza mu kolejną misję - dokończyć to zadanie, które stanie się również próbą, jakiej żaden z nich nie przewidział.

Jeśli pierwszy tom jest bardzo dobry to zawsze mam nadzieję, że kolejne będą przynajmniej trzymały ten sam poziom. Nie spodziewam się jednak cudów i rzadko stwierdzam wyższość kolejnych części nad pierwszą, choć i tak się zdarzało. Moim zdaniem trzeba mieć talent, żeby nie odsłonić wszystkich swoich kart w pierwszych częściach i powoli udowadniać czytelnikowi, że seria jest warta uwagi. Przeogromnie mnie cieszy, że potencjał tej serii nie został zmarnowany i mogłam ponownie zatopić się - z przyjemnością - w świat tego młodego chłopaka.

Główna zaleta tej książki to stopniowe odkrywanie tajemnic. Nie wiem na ile tomów, autor planuje tą serię, ale bardzo mi się podoba, że niczego nie przyspiesza. Dodatkowo jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów, o czym wspominałam również ostatnio. Ucieszyło mnie kolejne spotkanie z Howardem, ale pojawia się tu wiele nowych postaci, których decyzje niejednokrotnie mnie zaskakiwały. Zadoff niby nie skupia się na portretach psychologicznych swoich bohaterów, ale jest w nich coś takiego, że szybko zapadają mi w pamięć i, choćby dla nich, warto sięgnąć po tę serię. Intryguje mnie zwłaszcza Ojciec, którego nie mogę rozgryźć. Mam w prawdzie swoją wizję, ale to tylko domysły, ponieważ nijak nie mogę go zaszufladkować.

Styl pisania Zadoffa jest dosyć lakoniczny, nie ma tu przesadnych opisów i zagłębiania się w uczucia, co idealnie pasuje do portretu głównego bohatera. Doceniam, że autor nie popuścił wodzy fantazji, tylko stara się rzetelnie oddać narrację z punktu widzenia Zach'a. Krótkie rozdziały, przystępny język  i wartka akcja sprawiają, że książkę czyta się błyskawicznie.

Doceniam również unikania schematu wątków miłosnych, <*>choć przyznam, że Chłopak Nikt skojarzył mi się z Jamesem Bondem. Nie twierdzę, że to wada, no ale proszę Was - kolejna dziewczyna? Cieszę się tylko, że on sam nie nie twierdzi, że je kocha, bo to odjęłoby serii sporo jej uroku...

To genialna kontynuacja, taka która pozostawia niedosyt i usilne pragnienie sięgnięcia po kolejną część przygód bohatera. Moim zdaniem Zadoff spisał się na medal. Jeżeli następny tom będzie przynajmniej tak dobry jak ten, to seria szybko trafi do mojego TOP 10. Trzymam kciuki, żeby faktycznie tak się stało.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : wrzesień 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 8,15 / 10
Ocena z empik.com : 5 / 5
Ilość stron : 445
Data wydania : 19 lutego 2015 r.
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Feeria Young
Tłumaczenie : Łukasz Praski
Cena (z okładki) : 34,90 zł


Wszyscy na świecie podporządkowujemy się jakiemuś programowi,
wszystko jedno, czy ustalonemu przez szkołę, rodziców, pracę, społeczeństwo.
Jest tylko pytanie komu albo czemu postanowią się podporządkować.
Większość ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy, że ma wybór, więc brnie ślepo przez życie,
zastanawiając się, czemu są tak nieszczęśliwi, skoro robią wszystko, jak należy.




Książka przeczytana w ramach wyzwań : 


PS. Przepraszam za rzadką obecność na bloggerze, ale aktualnie zajmuje mnie pakowanie i przeprowadzka. Mam nadzieję, że wszystko się unormuje do końca miesiąca i ponownie będę mogła bez ograniczeń buszować po blogosferze. ;)


LBA [3] i [4]



Za pierwszą nominację dziękuję bardzo Klaudii, czyli autorce bloga klaudiaczytarecenzuje, natomiast za drugą Alei Czytelnika. Oba blogi bardzo lubię i jestem tam regularnie (nawet, jak mnie nie widać, to przysięgam, że czytam wszystko) także zachęcam do odwiedzenia dziewczyn :). Nie przedłużając, let's get this party started.


1. Jaką piosenkę nucisz od jakiegoś czasu?
Ostatnio cały czas odtwarza mi się w głowie Stole the show Kygo. Zwłaszcza pierwsza zwrotka ;)

No heroes, villains, one to blame
While wilted roses fill the stage
And the thrill, the thrill is gone


2. Masz do wyboru uratowanie jednego bohatera książkowego przed śmiercią, jakiegokolwiek z jakiejkolwiek powieści. Kto to?
[SPOJLER ALERT]
Syriusz!!! Książkowe śmierci zawsze rozbijają mnie na kawałki, ale Rowling sprawiła, że wylałam morze łez z powodu tego bohatera.

3. Ostatnio oglądany film?  
Do utraty sił. Absolutnie wspaniały. Ciężki, trudny, smutny... Powiem po prostu, że wzruszeniu nie było końca ;).

4 Najlepsza twoja zdaniem piosenka Disneya?
Hmm...  Lubię Kolorowy wiatr z Pocahontas, Let it go z Frozen (w originale), ale wręcz uwielbiam Nie jest jednym z nas z bajki Król lew. Czas Simby, także słusznie, bądź nie, dla mnie jest najlepsza.

5. Co Cię motywuje do pisania bloga?
Nie będę oryginalna i powiem, że głównie komentarze <3. Prawda jest taka, że gdyby nie zależało mi, żeby ktoś czytał te moje wypociny to bym sobie pisała w Wordzie ;).

6. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa i dlaczego ta?
Herkules i nie mam pojęcia dlaczego ;). Podoba mi się idea, jaką wpajał swojemu synowi Zeus, że to nie zabijanie potworów świadczy o byciu bohaterem, a gotowość poświęcenia się dla innych. Aczkolwiek uwielbiam wszystkie bajki Disney'a ;).

7. Jakiego języka chciałabyś się nauczyć?
Francuskiego, ale raczej się na to nie zapowiada w najbliższym czasie ;).

8. Ulubiony autor/autorka?
To, co powtarzam od paru lat - Anne Bishop <3. Jej książki kupuję nie czytając nawet opisu, a i tak wiem, że przypadną mi do gustu. Brandon Sanderson jest zaraz za nią.

9. Wolisz czytać na łonie natury czy w domu?
Uwielbiam czytać na dworze, ale gdybym miała wybierać to w domku.

10. Jaki tytuł ma bajka, na której płakałaś?
Sama nie wiem. Na pewno Król lew.

11. Jaką książkę czytasz aktualnie?
Właśnie zaczęłam Collide Gail McHugh.

--------------

1. Czy jakaś książka sprawiła, że płakałeś/-aś?
Żeby to jedna... Z najświeższych było to Kochając Pana Danielsa Brittainy C. Cherry. Pierwsza wersja recenzji to był jeden, wielki, emocjonalny bełkot.

2. Co najbardziej cenisz w ludziach? 
Szczerość. Nie toleruję kłamstw i kręcenia w żadnej postaci.

3. Gdzie widzisz siebie za kilka lat? 
Hmm... Nie wiem. Na pewno chciałabym być po studiach, dalej pisać, czytać i spędzać czas z przyjaciółmi.

4. Weź książkę, która leży najbliżej Ciebie, otwórz na 74 stronie i przeczytaj pierwsze zdanie, jakie jest na niej zapisane. Jak ono brzmi? 
Po chwili otworzył oczy, a wtedy napotkał jej spojrzenie.
Collide

5. Z jakim bohaterem książkowym się utożsamiasz? 
Nigdy się nad tym nie zastawiałam, chyba z żadnym ;).

6. Okładka jakiej książki spodobała Ci się najbardziej? 
Trochę tego jest, ale ostatnimi czasy urzekły mnie trzy: Collide, Próba ognia i Wypowiedz jej imię.

       

         
7. Jaka jest, według ciebie, najlepsza książka wydana w 2015 roku? 
Kurczaki, trudne te pytania... O.o W tym roku?
Wydaje mi się, że  najbardziej przypadło mi do gustu Kochając Pana Danielsa, bo zrobiło mi okropny bałagan w emocjach.

8. Czy prowadzenie bloga w jakiś sposób zmieniło Twoje życie?
Na pewno odebrało mi trochę czasu. Jeszcze tego tak nie odczułam, ale od października może być ciężko znaleźć spokojną chwilę na pisanie. Także koniecznie muszę coś zrobić z moją organizacją czasu ;).

9. Czego na ten moment nie możesz doczekać się najbardziej?
Czy to zabrzmi płytko, jak powiem, że prezentów bożonarodzeniowych? Ale po prostu marzy mi się nowiutkie wydanie całego Harrego Pottera <ślini się>.

10. Co byś zrobił/-a, gdybyś dowiedział/-a się, że jutro nadejdzie koniec świata?
Spędziła cały dzień z rodziną i przywitała go z zapasem świeczek i ulubioną książką w rękach.

11. Potrafisz wyobrazić sobie swoje życie bez czytania?
Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Stanowi to część mojego życia od przynajmniej ośmiu lat i nie mogłabym tego porzucić. Tak odpoczywam, relaksuję się, zabijam nudę. Absolutnie nie mogłabym z tego zrezygnować. Ja i książki idziemy w pakiecie ;).

Uff... Dotarłam do końca i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;). Jutro lub pojutrze pojawi się recenzja drugiego tomu książki Chłopak nikt i cichutko zdradzę tylko, że jestem pod wrażeniem...

Moje pytania

1. Jaki jest Twój ulubiony gatunek książek?
2. Ulubiona ekranizacja?
3. Gdzie najczęściej zaopatrujesz się w książki?
4. Czy jest jakaś powieść, którą bardzo chciałabyś przeczytać, a i tak odkładasz to na później?
5. Najlepszy cytat znaleziony przez wakacje?
6. Na jaką premię książkową i filmową aktualnie czekasz?
7. Ulubiony serial?
8. Jak spędziłaś tegoroczne wakacje?
9. Ostatnia książka, którą przeczytałaś to...
10. Opisz siebie jednym zdaniem.
11. Jakiej pary literackiej nie cierpisz?

Nominuję:

#22 Recenzja - Chłopak nikt. Tom 1


Niczego nie czuję.
Nieprawda.
Jest mi zimno, jestem głodny, czuję, jak materiał nowej koszuli
ociera się o moją skórę, czuję żwir pod stopami.
Ale to są wrażenia, a nie uczucia.
Też kiedyś miałem uczucia. Chyba.

Na pytanie 'co skłoniło mnie do zaopatrzenia się w tę książkę' nadal nie umiem odpowiedzieć. Może to tajemnicza okładka z celownikiem lub opis różniący się od pozycji, po które sięgam, lub być może w tamtym momencie szukałam odskoczni od romansów. Wiem jedno - jestem niezmiernie zaintrygowana, co jeszcze może mi zaoferować Allen Zadoff.

Osierocony i wychowany w eksperymentalnym obozie, w którym uczyniono z niego broń idealną.
Benjamin nie istnieje - to tylko kolejne kłamstwo, kolejna przykrywka, dzięki której może wtopić się w tłum i pomóc w misji. Chłopak ma tylko jeden cel - unieszkodliwić obiekt wskazany przez Program, który od początku szkolenia wpaja mu jedno - nikt nie jest niewinny. Jednak nowe zadanie jest niepokojąca, pojawia się wiele zewnętrznych czynników, czasu jest coraz mniej. Dlaczego nie może się skupić?
Czy jest w nim jakiś słaby punkt? [...]
Powieść, jakiej nikt się nie spodziewa. I bohaterka, jakiej on się nie spodziewa.
  
Książki młodzieżowe dzielą się na wiele kategorii - począwszy od typowego paranormal romas, przez wszelakie dystopie, kończąc na najnowszych tworach, czyli YA i NA. Dla mnie "Chłopak nikt" nie podpada pod żadną z tych kategorii i sama nie wiem, jak mogłabym go sklasyfikować. Dla mnie był to zupełnie świeży pomysł - nastoletni zabójca na usługach rządu USA, którego celem nie jest zbawienie świata, ale bycie posłusznym. Autor serwuje nam mnóstwo tajemnic i niedopowiedzeń, które sprawiły, że z niecierpliwością odwracałam kolejne strony. Już sam początek sprawia, że tej książki, wręcz nie chce się, odłożyć. Rozdziały są krótkie i treściwe, jak sam chłopak, z punktu którego prowadzona jest narracja w czasie teraźniejszym. Irytowało mnie na początku, że tytuł rozdziału jest jego pierwszym zdaniem, bo łapałam się na pomijaniu go, choć już później się przyzwyczaiłam. Pióro Zadoff'a jest lekkie i przyjemnie, myślę że jego styl pisania przypadnie do gustu zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom.

Jestem zachwycona kreacją bohaterów - począwszy od Bena, przez nietuzinkową Samarę, aż po lekko dziwnego Howarda - wszyscy mają w sobie 'to coś', dzięki czemu łatwo się do nich przywiązałam i bardzo polubiłam. Zwłaszcza głównego bohatera, który wymyka się wszelkim schematom powieści młodzieżowych i nie goni za ukochaną, a całą resztę spycha na bok. Niesamowicie podoba mi się konsekwencja autora w cechach i zachowaniach chłopaka, którym niełatwo zachwiać i wzburzyć jego przekonania. To ogromny plus, bo wielu twórców robi ten błąd, przez co odbiera realizm swoim postaciom. Zakończenie zwaliło mnie z nóg. Po opisie na okładce byłam pewna, że wiem, jak się potoczy, a jednak wciąż można mnie zaskoczyć.

Nie mam tej powieści specjalnie nic do zarzucenia. To po prosu bardzo dobra młodzieżowa książka, która spokojnie może być lekturą dla osób mających swoje naście już za sobą, jeżeli lubią te klimaty. Wybitna może nie jest, ale umiliła mi czas i zdecydowanie posiada potencjał. Jeżeli opis choć trochę Was zaintrygował to gorąco polecam, bo ja się nie zawiodłam i niecierpliwe oczekuję kolejnej części. Myślę, że Allen Zadoff jeszcze nie jednokrotnie mnie zaskoczy.

Moja ocena : 7/10


Ocena z Lubimy Czytać : 7,37 / 10
Ocena z empik.com : 4,7 / 5
Ilość stron : 342
Data wydania : 8 października 2014 r.
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Feeria Young
Tłumaczenie : Łukasz Praski
Cena (z okładki) : 34,90

Czuję skurcz w głębi żołądka.
Na chwilę zastygam w bezruchu, żeby zbadać to doznanie.
Nie doznanie.
Uczucie.
Pamiętam to uczucie sprzed bardzo dawna. Przypomina smutek,
ale jest jeszcze bardziej dotkliwe. O wiele bardziej.
To rozpacz.



Książka przeczytana w ramach wyzwań :

#21 Recenzja - Ukarana



Przez moje ręce przewinęło się już kilka książek z serii "Pisane przez życie" i niezmiennie wywołują u mnie trzy emocje: przerażenie, współczucie i podziw, bo moim zdaniem, przede wszystkim, są świadectwem. Ten post, moja opinia, nie będzie tym razem recenzją, tylko zbiorem moich uczuć i przemyśleń po lekturze "Ukaranej".

Vansessa urodziła się w latach 50, w czasach kiedy - jak sama pisze - nie wtrącano się w to, jak inni wychowują dzieci. Dlatego w oczach sąsiadów i znajomych jej dom był w zupełności normalny.
Z zewnątrz wyglądaliśmy jak typowa rodzina z klasy średniej: dwoje szczęśliwych, dobrze 
sytuowanych rodziców oraz dwoje dzieci - syn i córka.
Jednak to, co działo się za zamkniętymi drzwiami tego domu przechodzi ludzkie pojęcie. Codzienne bicie to tylko wierzchołek góry lodowej, do tego dochodziło znęcanie się psychiczne i molestowanie dziewczynki przez dziadka. Od urodzenia życie Vanessy można opisać tylko jednym słowem- piekło. Jednak dziewczynka odkryła w sobie dar, który pozwolił jej przetrwać i mieć nadzieję.

Książka zaczyna się słowami : Muriel Pittam właściwie nigdy nie nadawała się na matkę ani panią domu. Gdybym miała dodać coś od siebie : Muriel Pittam nigdy nie powinna znaleźć się w pobliżu żadnego dziecka. Już jej początkowy obraz dał mi do myślenia - wydawało się, że łaknęła uwagi, zwłaszcza męskiej, a Derrick był po prostu dobrą partią w tamtym momencie. Opisy domu rodzinnego Muriel skłoniły mnie do przemyśleń odnośnie jej życia. Przecież takie okrucieństwo nie mogło wziąć się znikąd. Jak kobieta może być zdolna do tak okropnych czynów wobec jakiegokolwiek dziecka? Sama Vanessa nigdy nie uzyskała pewności, ale ja też uważam, że Muriel podzieliła jej los z rąk własnego ojca. Nikt nie nauczył jak to jest mieć prawdziwy dom lub kochać, a ona sama nigdy nie chciała mieć dzieci, co tylko wzmagało jej okrucieństwo.

Było w mojej matce coś tak zgorzkniałego i zranionego, że stała się wcieleniem zła. To mocne słowa, ale nie potrafię inaczej opisać jej czynów.

Po raz pierwszy, chyba, czułam się fizycznie źle czytając książkę. Dławiła mnie niesprawiedliwość losu Vanessy i Nigela, a w oczach zbierały się łzy, bo dziecko jest tylko dzieckiem i kocha bezwarunkowo. 

Uwielbiałam ją i desperacko pragnęłam, by mnie kochała i nie gniewała się więcej.

Nawet teraz, pisząc te słowa, przypominając sobie wszystko, przez co przeszła Vanessa, zbiera mi się na płacz. Nie mogę opisać zgrozy, która mnie ogarnia. Jak ludzie mogli obojętnie przechodzić? Nie wierzę, że nikt się niczego nie zauważył, że ktoś niczego się nie domyślał... Zwłaszcza ojciec, który twierdzi, że kocha swoje dzieci. A jednak nigdy im nie wierzył. Sam nie mógł wytrzymać w jednym domu z żoną, ale jak mógł pozostawić Vanessę na pastwę tej kobiety? Tego nigdy nie zrozumiem. 

Nawet po tym jak mama poparzyła mi dłonie i wydawało się, że wszyscy w końcu zrozumieli, co się dzieje w domu, ostatecznie zostałam odesłana z powrotem tam, gdzie grasował  wilk. Do czego musiałoby dojść, żeby dorośli przejrzeli na oczy i zrozumieli, co mama mi robi?

Jedyna czysta miłość, której zaznała bohaterka pochodziła od dziadków, ze strony ojca. Choć moim zdaniem i oni ją zawiedli, choć Vanessa nigdy tak tego nie odbierała. Dali jej jednak przynajmniej namiastkę normalnego dzieciństwa. 

Niczego na świecie nie pragnęłam bardziej, niż być kochaną. Mama wiecznie powtarzała, że nie da się mnie kochać.

Przede wszystkim jestem pod wrażeniem, że Vanessa potrafiła przeżyć to i nie złamać się. Nie wiele osób miałoby siłę, aby znaleźć w sobie szczęście po tych wydarzeniach, nie wspominając, o opisaniu swojej historii. Historia tej kobiety jest tylko jedną z wielu, ale mam szczerą nadzieję, że komuś w życiu pomoże i da nadzieję na lepsze jutro. Polecam absolutnie wszystkim.

Moja ocena : poza skalą



Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,92/10
Ocena z empik.com : 5/5
Ilość stron : 363 
Data wydania : 15 marca 2011
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Hachette
Tłumaczenie : Anna Wolna
Cena (z okładki) : 34,90 zł


Kochałam ją, ale rozumiem teraz, że ona nigdy nie wiedziała, co to znaczy miłość. Nie zaznała najważniejszej rzeczy w życiu. W ostatecznym rozrachunku, pomimo tego, jak bardzo mnie skrzywdziła, to ona tak naprawdę została ukarana. 
 
 
 
 

#20 Recenzja - Dziesięć płytkich oddechów


Składam się z siedmiu warstw popieprzenia
okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
      
      
Poza tym, że miałam ślub kuzynki i chwilowy brak czasu na pisanie to ciężko mi zebrać słowa opisujące "Dziesięć płytkich oddechów". Nie wiem dlaczego, ale najchętniej napisałabym, że ta książka jest całkiem w porządku i zakończyła tą recenzję, zanim tak naprawdę się zacznie. Ale dla Was postaram się wyjaśnić dlaczego oceniam ją jako najsłabszą z moich sierpniowych lektur.

Opis jest dość zachęcający dla każdego fana New Adult i skusił również mnie. Bardzo tajemniczy, zdradzający akurat tyle, żeby zaintrygować czytelnika, ale nie mówiący nic konkretnego... W połączeniu z ciekawą okładką i wysokimi ocenami sprawił, że sięgnęłam po książkę Tucker prawie bez wahania. Nie do końca żałuję, ale daleko mi do zachwytów.

Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami.
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w sobie dziewczyna nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć.
Piękna powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów…

Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocji.

Liczyłam na tą emocjonalną przejażdżkę. Miałam nadzieję, że będę mogła płakać i śmiać się z bohaterami, przeżywać z nimi wzloty i upadki. Niestety tak się nie stało. Nie podoba mi się kreacja Trenta i Kacey. Zupełnie nie mogłam się z nimi zżyć, a ponieważ zajmują lwią część historii, nie mogłam także ich ignorować. Autorka przepuściła dziewczynę przez piekło, tylko po to, żeby później jej życie było okropne, a na koniec zafundowała jej lukrowane szczęście - odnoszę wrażenie, że za bardzo to wszystko przerysowała. Dodatkowo irytowała mnie relacja jej i Olivii, która znowu jest idealna, aż zbyt słodka. Sama mam brata i nikt mi nie wmówi, że zawsze jest tak kolorowo i przyjemnie, bo z nikim się tak dobrze nie kłóci, jak z rodzeństwem. Brakuje mi również realnego spojrzenia na Zespół Stresu Pourazowego, na który cierpi bohaterka - odnoszę wrażenie, że autorka kierowała się informacjami z filmów fabularnych - czyli brakuje tu porządnie wykonanego rozpoznania.  Do tego dochodzi Trent, czyli przystojny, idealny chłopak, który wszystko zmienia w życiu Kacey i dzięki niemu ona ma ochotę być lepszą osobą, przyjaźnić się z ludźmi itd. Czyli dokładnie to, co widziałam wiele razy wcześniej. Tajemnic głównego bohatera domyśliłam się zbyt szybko, a cała ta opowieść wydała mi się mocno przerysowana. Zakończenie nie wywołało we mnie żadnych większych emocji, było dokładnie takie, jakiego się spodziewałam.
 
Chciałabym powiedzieć, że było coś w tej powieści, co wynagrodziło mi to wszystko. K.A. Tucker porusza trudny temat radzenia sobie ze stratą czy PTSD. Pokazuje również jak straszne mogą być skutki jazdy pod wpływem alkoholu i podkreśla bardzo ważny fakt - pijany kierowca nie naraża tylko swojego życia, ale jest zagrożeniem dla wszystkich uczestników ruchu. Styl autorki jest przyjemny, a narracja jest prowadzona przez Kacey w czasie teraźniejszym. 

Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. To nie tak, że próbuję Was zniechęcić i zdaję sobie sprawę, że książka zbiera bardzo dobre recenzje i opinie, a to znaczy, że podoba się wielu osobom. Myślę, że szczególnie przypadnie do gustu zagorzałym fanom New Adult zwłaszcza tym, którzy większą uwagę zwracają na przekaz książki niż na samą fabułę. Dla mnie jednak czegoś w tej powieści zabrakło.

Moja ocena : 5/10

Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,96/10
Ocena z empik.com : 4,6/5
Ilość stron : 418
Data wydania : 18 czerwca 2014
Okładka miękka
Wydawnictwo : Filia
Tłumaczenie : Katarzyna Agnieszka Dyrek
Cena (z okładki) 39,90 zł

-Ignoscentia, to po łacinie.
-Co?
-Przebaczenie. (...)
-Dlaczego masz go na plecach?
-Ponieważ przebaczenie ma moc uzdrawiania. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska

Stosik #2 i podsumowanie sierpnia



Witajcie moi mili :)

Dziś chciałam Wam pokazać moje sierpniowe nabytki oraz zrobić drobne czytelnicze podsumowanie tego miesiąca :). Zdecydowanie jednak zacznę od chwalenia się (nie, nie będę udawać, że tego nie robię...) :D.

Moją biblioteczkę zasiliło 12 nowych tytułów, z których jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że wszystkie mi się spodobają. (Na zdjęciu brakuje drugiej części After)


Od góry: 
  • Alloma Gilbert "Ocal mnie od złego" - wydanie kieszonkowe, które udało mi się nabyć za 3 zł. Aż żal było nie skorzystać
  • Lisa Price "Starter" - słyszałam wiele dobrego o tej książce, więc jestem szczęśliwa, że udało mi się zdobyć dzięki wymianie na Lubimy Czytać. Zwłaszcza, że premierę ma już druga część.
  • Brandon Sanderson "Stalowe serce" - nagroda w konkursie
  • Anna Todd "After" - po prostu nie mogłam czekać z zakupem kolejnych częśći
  • Kathryn Taylor "Powrót do Daringham Hall" - nie będę kłamać, że okładka nie miała wpływu na ten zakup, a tak ogólnie udało mi się dorwać świetną promocję na znaku i dałam za nią 18 zł
  • Jady Nelson "Oddam ci słońce" - jak tylko zobaczyłam zapowiedzi, wiedziałam że ta ksiażka znajdzie drogę do mnie
  • Collen Hoover "Maybe Someday"
  • J.A. Redmerski "Na krawędzi nigdy" - długo się czaiłam na tę książkę i kontynuację, w końcu skusiła mnie noc zakupów w Matrasie
  • J.A. Redmerski "Na krawędzi zawsze
  • Emma Chase "Zapłątani" - jw.
Jeszcze parę dni temu powiedziałabym, że we wrześniu nie kupię nowych pozycji, ale dziś uświadomiłam sobie, że już snuję plany na co mogę sobie pozwolić, a mój apetyt rośnie w miarę czytania nowszych zapowiedzi. No ale taki już mój los i, w sumie, uwielbiam wyszukanie nowych tytułów, choć czasem decyzja, który kupić, a który zostawić na później łamie mi serce.

Podsumowanie

Nie robiłam go w lipcu, ale sama idea bardzo mi się podoba i sama chętnie zaczytuję się w te posty u innych, więc stworzyłam i własny ;).

W tym miesiącu przeczytałam 13 książek, w tym 8 na wyjeździe. Nie pojawiły się jeszcze wszystkie recenzje, ale czytanie idzie mi szybciej niż pisanie, więc musicie mi wybaczyć :).


Od prawej :

Te książki sprawiły, że przeczytałam  w tym miesiącu 6152 strony, co statystycznie daje prawie 200 stronic dziennie (dokładnie 198,5) i jestem bardzo dumna z tego wyniku ^^.

NAJLEPSZA KSIĄŻKA

Hmmm... Na prawdę ciężko mi wybrać, bo wszystkie mi się podobały, ale na prowadzenie wysuwa się czwarta część After i "Próba ognia". Pierwsza, ponieważ - nie oszukujmy się - to After, które skradło moje serce, no i jest tam Hardin (<3), a druga to bardzo dobra, młodzieżowa fantastyka - za takimi książkami tęskniłam.

NAJGORSZA KSIĄŻKA

Z radością informuje, że takowej nie posiadam, jednak (w porównaniu) najsłabiej wypadło "Dziesięć płytkich oddechów".


Blogowo:
Liczba wyświetleń : 2 239
Obserwatorów : 55
Dodane posty : 10
Dziękuję, że jesteście, czytacie i komentujecie <3 <3 <3


Book Tour działa, pierwsza recenzja "Czerwonej królowej" już jest, a książka powędrowała dalej. Jeszcze raz poproszę o sprawdzanie przynajmniej raz w tygodniu e-maili, które zostały podane w formularzu zgłoszeniowym.

Dodatkowo zmieniłam szablon, bo stwierdziłam, że na jesień potrzebuję czegoś jaśniejszego, weselszego, co będzie mi poprawiać humor od samego patrzenia. Trochę musiałam się napracować z modyfikacją, ale teraz wygląda dokładnie tak jak chcę. Wszelkie etykiety i wyzwania zostały przesunięte na stopkę, a Menu na górną część strony. Jak Wam się podoba nowy szablon? Dacie radę się do niego przyzwyczaić? ;)

Które książki z mojego stosiku czytaliście i które się Wam podobały? Na którą recenzję będziecie czekać? ;) :)







Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka