#19 Recenzja - Próba ognia


[...] chciałbym ci ufać. Chciałbym, żebyś była wszystkim,
co w niej kochałem i niczym, czego w niej nienawidziłem.
Pragnę tego tak bardzo, że wiem, że nie mogę ufać sobie
w tym pragnieniu zaufania tobie.

Przyznam, że pierwsze co przykuło mój wzrok do tej pozycji to autorka, która napisała serię "Spętani przez bogów" i urzekła moje serce niebanalnymi pomysłami. Do teraz bardzo dobrze wspominam te książki, chociaż czytałam je dość dawno. Zaintrygowana, postanowiłam się bliżej przyjrzeć "Próbie ognia" i to był strzał w dziesiątkę - czarownice, moc, władza... Po prostu uwielbiam te klimaty.

Praktycznie wszystko wywołuje u Lily ostrą reakcję alergiczną, a lekarze od wielu lat próbują zdiagnozować tajemniczą chorobę, która ją dręczy. Dziewczyna wie, że musi być bardzo ostrożna, jednak podejmuje ryzyko i idzie na imprezę z najlepszym przyjacielem - ma nadzieję, że dzięki temu łącząca ich relacja w końcu się zmieni i będą mogli rozpocząć nowy etap. Niestety dochodzi tam do wydarzeń, o których Lily pragnie zapomnieć, więc kiedy tajemniczy głos twierdzi, że może zniknąć, nie waha się ani chwili. Nie przewidziała jednak, iż trafi do równoległego świata, gdzie króluje magia i wiedźmy, a najpotężniejszą z nich jest jej alter ego - Lilian

Jestem absolutnie zachwycona tą książką. Już od pierwszych stron poczułam się zaintrygowana, ale nie spodziewałam się, że nie będę w stanie odłożyć jej choćby na chwilę, dopóki nie przekonam się, jak się skończyła. Autorka prowadzi akcję dość szybko i dynamicznie, bez zbędnych opisów świata przedstawionego, jednak jego funkcjonowanie pojęłam bardzo intuicyjnie i nawet przez chwilę nie czułam się zagubiona. Od początku polubiłam styl Josephine Angeilni, ale w tej książce jest jeszcze lepszy, czyta się ją szybko i lekko. Narracja jest trzecioosobowa, cieszę się że nie byłam cały czas przywiązana do Lily, tylko mogłam wkroczyć w świat Lilian, Juliet, a nawet Gideona. Podoba mi się sam pomysł autorki, czyli przedstawienie mnóstwa alternatywnych wersji tego samego świata, w którym historia potoczyła się inaczej - naturalnie przyglądamy się rzeczywistości, gdzie królują wiedźmy, a nauka jest najgorszym złem. Bohaterowie skradli moje serce, są tak różni, a jednocześnie wspaniale się uzupełniają i każdy z nich ma swoje zdanie i nie gubi się w tłumie. W powietrzu czuć poważną atmosferę, ale wiele razy uśmiechałam się jak głupia, zwłaszcza na początku znajomości Rowana i Lily, jak wzajemnie się przekomarzali. Lilian jest zdecydowanie nietypowym czarnym charakterem, o ile faktycznie można ją tak nazwać, a dalej mam wątpliwości. Nie zdradzę Wam szczegółów, ale zdecydowanie właśnie w niej widzę największy potencjał i mam ogromną nadzieję, że autorka dobrze go wykorzysta, bo nawet teraz nie mogę do końca zrozumieć jej działań. 

Poprzednią serię autorki wydało Amber, natomiast tą przejął Jaguar, co zdecydowanie widać w prześliczniej okładce. Jest taka klimatyczna i idealnie pasuje do treści. Niesamowicie mi się podoba ;).

Książki takie jak ,,Próba ognia" przywracają mi wiarę w to, że era dobrej, młodzieżowej fantastyki jeszcze nie przeminęła, a nie wszystkie książki muszą trzymać się utartych schematów. Jestem zaintrygowana i z pewnością sięgnę po kontynuacje przygód Lily. Polecam absolutnie wszystkim fanom fantastyki i wiedźm.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,57/10
Ocena z empik.com : 4,8/5
Ilość stron 528
Data wydania : 11 lutego 2015
Okładka miękka
Wydawnictwo : Jaguar
Tłumaczenie : Małgorzata Kaczarowska
Cena (z okładki) 37,90 zł


- Słyszałaś kiedyś takie powiedzenia, że co nas nie zabije, to nas wzmocni?
[...] To kłamstwo - powiedział cicho. - Są rzeczy, które można przeżyć,
ale człowiek staje się słabszy. Takie, które sprawiają, że czujesz się mniejsza
niż przedtem. Może właśnie teraz czegoś takiego doświadczysz.


Czytaliście jakoś książkę pani Angelini, czy pierwszy raz o niej słyszycie?
Jak Wam się podoba "Próba ognia"? :)


Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska


PS. Proszę uczestników Book Tour'u o sprawdzanie adresów e-mail, które podaliście w zgłoszeniu, zwłaszcza jeśli Wasz nick jest w pierwszej trójce, a o tym możecie się przekonać wchodząc w zakładkę w Menu.




 

#18 Recenzja - After. Bez siebie nie przetrwamy - podsumowanie serii


Gdy kogoś kochasz, nie pozwalasz mu zniszczyć samego siebie
razem z innymi, nie pozwalasz mu wciągnąć się w błoto.
Próbujesz mu pomagać, ratować go, ale jeśli okazuje się,
że twoja miłość jest jednostronna, albo egoistyczna,
a ty nadal próbujesz, jesteś głupcem.
Gdybym go kochała, nie pozwoliłabym mu się zniszczyć.

Z jednej strony żałuję, że przeczytałam tą serię tak szybko i moja przygoda z bohaterami już się skończyła. Z drugiej jednak za nic nie chciałabym tego cofnąć i rozciągać w czasie. Seria Anny Todd podbiła moje serce i na długo zostanie mi w pamięci, a co więcej przyprawiła mnie kaca książkowego.

Uwaga, zarówno opis jak i recenzja może zawierać spojlery z poprzednich części, dlatego wszystkich tych, którzy nie czytali zapraszam do podsumowania :).

Kolejne tajemnice z przeszłości rodziny Scott'ów wychodzą na jaw i sprawiają, że związek Hardina i Tessy zostaje wystawiony na próbę. Wydawałoby się, że wszystko co przeszli wzmocniło ich uczucia i w końcu będą mogli się wyrwać z zaklętego kręgu. Więc dlaczego Tess ma wrażenie, że już to gdzieś widziała? Cios zadany Hardinowi przez bliskich zostawia głębokie rany i w gniewie posuwa się do słów i czynów, którch Tess nie może mu wybaczyć. Dziewczyna przeżywa własne dramaty rodzinne i ma już dość powtarzania tych samych błędów. Czy Tessa znajdzie w sobie siłę, żeby jeszcze ten jeden raz podnieść się i przebaczyć? Czy Hardin będzie potrafił przerwać ten piekielny cykl i w końcu da sobie pomóc?

Łezka kręci mi się w oku, że dobrnęłam już do końca tej historii... Czuję się niesamowicie zżyta z bohaterami After i zdecydowanie mogłabym czytać o ich perypetiach w nieskończoność. Anna Todd wykreowała niesamowite postaci, które w żaden sposób nie mogą zostać nazwane papierowymi. W końcu dobrze poznajemy charaktery wszystkich, dostrzegłam w nich prawdziwych ludzi, zwłaszcza w pozornie idealnym Landonie. Autorka ponownie wrzuciła mnie na ten emocjonalny rollercoaster, który doprowadził mnie zarówno do łez, jak i wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Nie chcę się rozpisywać, przede wszystkim dlatego, żeby nie zdradzić za dużo. Mam też wrażenie, że wystarczająco powiedziałam w recenzjach trzech poprzednich tomów, a większość tego, co chcę jeszcze przekazać nadaje się bardziej do posumowania. Powiem Wam jeszcze, że właśnie takiego zakończenia  oczekiwałam. 

Jest mi troszeczkę przykro, że autorka porzuciła postaci drugoplanowe z poprzedniego tomu, ponieważ nie pojawiły się one tutaj. Anna Todd nigdy nie bała się ilości stron w swoich powieściach, dlatego nie wiem, dlaczego musiałam odnieść wrażenie, że pewne wątki nie zostały należycie wyjaśnione i domknięte i smutno mi z tego powodu.

Jednak mimo wszystko ,,After. Bez siebie nie przetrwamy" to piękne i wzruszające zakończenie tej sagi. Anna Todd skradła moje serce tą serią i zapewniła sobie miejsce w czołówce moich ulubionych autorów oraz niejednokrotnie powrócę do jej twórczości.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,95/10
Ocena z empik.com : 4,4/5
 Ilość stron 570
Data wydania 28 sierpnia 2015
Okładka miękka
Wydawnictwo : Między Słowami
Tłumaczenie : Krzysztof Skonieczny
Cena (z okładki) 39,90 zł



Deszcz zaczyna teraz mocniej padać i to naprawdę pasuje do sytuacji.
Zazwyczaj pomagał mi pławić się w nienawiści do samego siebie, ale nie dziś.
Dziś deszcz nie jest taki zły. Jest niemal oczyszczający.
To znaczy byłby, gdybym nie nienawidził tych jebanych metafor.


Książka przeczytana w ramach wyzwań :
12/52




PODSUMOWANIE SERII

After to cudowna historia, która wywołała u mnie całą gamę emocji. Śmiałam się i płakałam, a wszystkie wydarzenia śledziłam wraz bohaterami - denerwowałam się razem z Tessą na Hardina, przeżywałam zdradę przyjaciół, mogłam wręcz zarówno poczuć miłość tego gniewnego chłopca, jak i jego nienawiść do siebie oraz zmagania z problemami. Ostatnia część dosłownie doprowadziła mnie do łez smutku, jak i radości. Styl Anny Todd wraz z kolejnymi częściami zdecydowanie ulegał poprawie. Autorka dynamicznie rozwijała fabułę i nie pozwała nawet na chwilę wytchnienia, a wraz z kolejnymi tomami miałam coraz lepsze zdanie o tych książkach. Ta seria to piękna opowieść o pokonywaniu przeszkód na swojej drodze, o tym, że miłość może znieść wszystko, o tym jak dzieciństwo może wpłynąć na życie człowieka. To nie jest kolejne mdłe love story. Napisałabym więcej, ale Anna Todd idealnie ujęła moje uczucia, także zapraszam Was na cytat. Choć jeśli bardzo, bardzo, bardzo boicie się drobniutkich spojlerów, to lepiej nie ;).

Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was wręcz znienawidzi tą historię i nie dostrzeże w niej nic wyjątkowego, poza bardzo rozciągniętym romansem. I to ok, naprawdę. Mogę to zrozumieć. Wydaje mi się, że kluczem jest odpowiednie nastawienie do tych książek - trzeba podejść do nich z lekkim przymrożeniem oka na schematyczność, wtedy będą wspaniałą lekturą.

Moja ocena całej serii : 9/10


After. Bez siebie nie przetrwamy




- A może nie, może niektórzy ludzie chcą tylko czytać o szczęściu i kiczowatych historyjkach miłosnych, ale są miliony innych, którzy nie są doskonali i przeszli w życiu przez różne gówniane historie, i może taka opowieść do nich przemówi? [...] Może czasem nie wszystko jest takie czarno-białe i może nie każdy jest, kurwa, doskonały.[...]
- A co jeśli nikomu się nie spodoba? [...] Co to za historia miłosna?
- To typ historii miłosnej, która zajmuje się prawdziwymi, kurwa, problemami. To historia o przebaczeniu i bezwarunkowej miłości, która pokazuje, jak bardzo ktoś może się zmienić , naprawdę zmienić, jeśli tylko mocno się stara. To typ historii miłosnej, która dowodzi, że wszystko jest, kurwa możliwe, jeśli chodzi o wychodzenie ze swoich problemów.

Zeszyt z cytatami: AFTER

Kilka moich ulubionych cytatów z całej serii.

[1] Kocham go i nie mam wątpliwości, że on kocha mnie. Nawet jeśli nasz związek nie będzie trwał wiecznie, jeśli skończy się tym, że nigdy więcej się do siebie nie odezwiemy, zawsze będę wiedziała, że w tym momencie był dla mnie wszystkim.

[2] To, że nie kocha cię tak, jak tego chcesz, nie znaczy, że nie kocha cię ze wszystkich sił.

[2] Jeśli książka na ciebie nie oddziałuje, nawet w najmniejszym stopniu, to nie czytasz odpowiedniej książki. 

[2] On nie miał nic do stracenia, ale ja miałam. Pozwoliłam mu, żeby odebrał mi wszystko. Życie, zanim go poznałam, było takie proste i sprecyzowane. A teraz… po nim… jest po prostu… po wszystkim. 

[3] Każdy problem wygląda jak gwóźdź, gdy pierwsze, co przychodzi ci do głowy, to młotek. 

[3] Nie wiem, jak długo jeszcze zdołam utrzymać się na powierzchni, walcząc z falą przypływu, którą nazywamy związkiem. 

[3] Jest spora różnica między niemożnością życia bez kogoś, a kochaniem go.

[4] Najgorsze chwile z nim to było nic w porównaniu z tymi najlepszymi. Nie wiem, czy mam urojenia, czy oszalałam. Może i jedno, i drugie. Ale kocham go bardziej niż samą siebie, bardziej niż kiedykolwiek uznałabym to za możliwe , i po prostu chcę go uszczęśliwić. Nie dla siebie, tylko dla niego. Chcę żeby spoglądając w lustro, uśmiechał się, nie krzywił. Potrzebuję, aby nie myślał o sobie jako o potworze. Potrzebuję, aby zobaczył prawdziwego siebie, bo jeśli nie wyjdzie z roli czarnego charakteru, to ta rola go zniszczy, a mnie zostaną tylko zgliszcza. 

[4] Niemożliwe jest zmienić ludzi, którzy już zdecydowali, kim są. Nie można ich wystarczająco mocno wspierać, żeby zmienić ich niskie oczekiwania w stosunku do samych siebie, i nie można wystarczająco mocno kochać, by stłumić nienawiść, którą do siebie czują.

[4] Ból nie zna ani odrobiny litości - ból odbierze sobie należny sobie funt ciała, co do grama. Nie zatrzyma się, dopóki nie zostanie z ciebie tylko łuszcząca się skorupa tego, kim byłeś. Oparzenie zdrady i ukłucie odrzucenia bolą, ale to nic w porównaniu z cierpieniem spowodowanym pustką. Nic nie boli bardziej niż to, że nic nie boli [...]

[4] Odebrałem solidną lekcję i nauczyłem się, że życie nie musi być bitwą. Czasami pada się ofiarą beznadziejnego rozdania, a czasem coś się spieprzy po drodze, ale zawsze jest nadzieja. Zawsze jest kolejny dzień, zawsze można naprawić to, co się spieprzyło, i wynagrodzić to ludziom, których się zraniło, i zawsze jest ktoś, kto nas kocha, nawet jeśli czujemy się całkowicie osamotnieni i po prostu dryfujemy w oczekiwaniu na następne rozczarowanie. Zawsze czeka na nas coś lepszego.



#17 Recenzja - After. Ocal mnie


Jest spora różnica między niemożnością życia bez kogoś,
a kochaniem go.

Choć zakończenie drugiej części After nie było tak spektakularne jak pierwszej, nie zmienia to faktu, że natychmiast chciałam sięgnąć po kontynuację - co oczywiście niezwłocznie zrobiłam. Przede wszystkim dlatego, że ta seria zdecydowanie skradła moje serce.

Uwaga, opis może zawierać spojlery z poprzednich części.

Tessa wybaczyła Hardinowi kłamstwo, a teraz sama ukrywa przed nim prawdę. Chce wykorzystać wielką szansę w karierze, ale wie, że to będzie cios dla jej związku. Gdy Hardin dowie się o jej przeprowadzce, wpadnie we wściekłość. Aby zatrzymać Tessę przy sobie, nie cofnie się przed niczym. Nawet przed wystawieniem na próbę jej zaufania. I to właśnie teraz, gdy jej najbliżsi przyjaciele okazali się największymi wrogami. Jedyną osobą, na której może polegać, jest Zed… Czy Hardin zaakceptuje decyzję Tessy o wyjeździe?  Czy Tessa zerwie znajomość z Zedem? A może zbliży się do niego jeszcze bardziej?   (źródło: Lubimy Czytać)

Moim zdaniem jest to dotychczas najlepsza część serii i, tego co widziałam, nie tylko ja tak uważam. Mam wrażenie, że autorka powoli próbuje wyrwać bohaterów z zaklętego kręgu kłótni, seksu i godzenia się,  choć szczerze mówiąc nie wiem jak jej to wyjdzie (ani czy faktycznie ma taki zamiar). Jednak nie umknęło mojej uwadze, że jest coraz mniej scen erotycznych, jak i samych sprzeczek. To zdecydowany plus, bo Anna Todd mogła się skupić na fabule, w której wiele się dzieje. Przede wszystkim pojawia się wiele nowych postaci drugoplanowych, które bardzo polubiłam i są wspaniałym uzupełnieniem tej historii. Na jaw wychodzą też fakty z przeszłości zarówno Tess, jak i Hardina, ale chociaż wiedziałam, że dzieciństwo obojga nie było jak z bajki, do tej pory autorka raczej nie skupiała się na tym temacie. Wszystko kręciło się w okół niedopowiedzeń i aluzji. Z radością oznajmiam, że wiele się dowiedziałam o minionych wydarzeniach, które pokazały mi w nowym świetle głównych bohaterów i ich problemy. Przede wszystkim mam tutaj na myśli Hardina - gniewnego, zazdrosnego, niepoprawnego chłopca, który kocha Tess ze wszystkich sił i tylko dla niej się stara się być lepszym. Już przy okazji poprzednich recenzji wspomniałam o swojej miłości do tej postaci i absolutnie to podtrzymuję, po prostu go uwielbiam. Krótko mówiąc: gdyby Afer było totalnym 'gniotem', ale byłby tam ten sam Hardin, i tak bym czytała. Niemniej bardzo mnie cieszy, że tak nie jest ;). Mam wrażenie, że poprawie uległ też styl Anny Todd, a kolejne rozdziały stają się coraz bardziej przemyślane. Zakończenie dosłownie rozwaliło mnie na kawałki (ktoś serio powinien coś z tym zrobić) i nic nie sprawia mi takiej radości, że kolejny tom zaraz będzie w moich rękach. Jednak uczciwie przyznam, że jest mi żal powoli kończyć moją przygodę z After, ale jeszcze nie raz wrócę do tej opowieści.

Zawsze mam wrażenie, że opinie o kolejnych tomach serii to bardziej zbiór moich przemyśleń niż faktyczna recenzja i tak właśnie możecie je potraktować ;). Uwielbiam to, że mam się z kim nimi podzielić, a rosnące liczby komentarzy i wyświetleń niesamowicie mnie motywują. Dziękuję Wam, że jesteście i macie ochotę czytać to, co piszę <3.

Słów kilka ode mnie, nie do końca na temat
  
*Tak już mam, że jak skończę pisać to lubię poczytać opinie innych o danej pozycji i najchętniej robię to portalu Lubimy Czytać. I tu mam pewne spostrzeżenie, które normalnie aż mnie zakuło. Jeśli czytam recenzje pierwszych tomów nie jestem zaskoczona ich rozbieżnością. Po daną książkę sięgamy z różnych powodów, a ile osób tyle będzie o niej opinii. I autentycznie to uwielbiam. Każdy z nas ma swój gust, każdy inaczej patrzy na daną pozycję i na inne sprawy będzie zwracał uwagę. Dlatego nigdy nie kwestionuje tych słów, nawet jak widzę swoją ulubioną książkę obsmarowaną od góry do dołu. Wtedy przypominam sobie słynne 'o gustach się nie dyskutuje' i przechodzę nad tym do porządku dziennego. Widzę słowa odnoszące się do drugiego tomu serii i myślę sobie 'czasem dobrze jest się przekonać, co innego autor może mi zaproponować, może tylko poprzednia książka była średnia...' - to też w pełni rozumiem i popieram. No ale jak widzę zdegustowane opinie pod trzecią już książką to podnosi mi się ciśnienie. Oczywiście nie w takim sensie, że akurat ta nie przypadła komuś do gustu, tylko lepiej napisać 'ogólnie żadna mi się nie podobała, ta seria jest okropna, nie wiem po co w ogóle to czytam, nie rozumiem jej fenomenu' - normalnie krew mnie zalewa, zwłaszcza przy tym ostatnim. Jak nie rozumiesz, o co takie halo? Między innymi z powodu takich osób jak ty, proszę przynajmniej przyznaj się, że coś cię zaintrygowało w tych książkach, skoro najwyraźniej wciąż sięgasz po kolejne tomy. Nie twórzmy loży szyderców działającej na zasadzie - przeczytam tylko po to żeby skrytykować. Gdzie tu jest radość, która powinna towarzyszyć poznawaniu nowych historii? Nie zawsze są one dobre, sama niejednokrotnie trafiłam na książki, które po przeczytaniu rzuciłam w kąt, ale czy to znaczy, że należy zapomnieć o tym DLACZEGO czytamy? Fenomen tej serii być może nie ma pokrycia w treści, ale hej - nie każda książka, którą czytam musi być arcydziełem literackim i nie każda wniesie coś do mojego życia. Ale czy to znaczy, że musi mi się nie spodobać? Historia Tessy i Hardina, choć w dużej mierze odrealniona zapewniła mi wspaniały czas podczas lektury i wywoła całą gamę emocji, krótko mówiąc znalazła sobie specjalne miejsce w moim sercu. Przepraszam, że tak długo nie na temat, miało być tylko kilka słów, a tu wena dopisała i proszę, co z tego wszyło ;).*

Jeżeli jeszcze nie zachęciłam Was do sięgnięcia po After, mam nadzieję, że teraz tak się stanie. Seria Anny Todd to wyjątkowa pozycja, która staje się coraz lepsza, ale zdecydowanie należy podejść do niej z pewnym dystansem. Nie dajcie się przestraszyć ilości stron, wraz z kolejnymi tomami czyta się ją coraz szybciej. Nigdy nie ukrywałam, że w pewnym stopniu trzyma się dość utartego schematu, ale autentycznie mi on nie przeszkadza, a w tym tomie powoli się zaciera, dzięki czemu te książki są coraz lepsze.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 8,07/10
Ocena z empik.com : 4,5/5
 Ilość stron : 858
Data wydania : 15 czerwca 2015
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Między Słowami
Tłumaczenie : Agnieszka Myśliwy
Cena (z okładki) : 39,90 zł



Zaciskam zęby na poduszce i łamię własną obietnicę.
Zaczynam płakać. Nie nad sobą. Płaczę nad Hardinem,
chłopcem, który nie wie, jak traktować ludzi, na których
mu zależy, chłopcem, który ma koszmary, gdy nie śpię
z nim, ale który powtarza, że mnie nie kocha. Chłopcem,
któremu naprawdę trzeba przypomnieć, co to jest samotność.


Książka przeczytana w ramach wyzwań :
11/52

#16 Recenzja - After. Już nie wiem, kim bez ciebie jestem



Nie mógłbym sobie tego wyobrazić – nawet w najbardziej
popieprzonych snach nie zdarzyło się, żebym czuł taki ból.
Żądło utraty, tak to podobno nazywają. […]
To wszystko przeze mnie. Zniszczyłem ją i to co mieliśmy

Pierwsza część zostawiła mnie błagającą o kolejne, dlatego nie chcąc czekać zamówiłam kolejne tomy serii już w Chorwacji i tak szybko jak wróciłam, zaczęłam czytać. Nie ma ani grama przesady w słowach, że świat After pochłonął mnie i nie chce wypuścić

Uwaga opis może zawierać spojlery z pierwszej części.

Wydawałoby się, że Tessa i Hardin pokonali większość swoich problemów i w końcu mogą skupić się na wspólnej przyszłości, jednak kolejne sekrety wychodzą na jaw. Kiedy dziewczyna dowiaduje się co kierowało Hardinem na początku ich znajomości, cały jej świat rozpada się w ułamku sekundy. Jest zdeterminowana, żeby odciąć się od niego i najchętniej wymazałaby z pamięci ostatnie dwa miesiące. Czuje się oszukana i zraniona, że ukochany mógł zrobić coś tak okropnego. Chłopak zdaje sobie sprawę ze swoich błędów i gorąco pragnie się zmienić. Tylko czy Tess znajdzie w sobie siłę, żeby mu wybaczyć? 

Miłość nie zawsze jest piękna. Czasem przejawia się w krzykach i płaczu, jest pełna nieporozumień oraz kłótni. W dobie popularności idealnych love story, gdzie pary idealnie się uzupełniają i dosyć szybko uzyskują swój wymarzony happy end, Anna Todd serwuje nam historię miłosną, której daleko do bajki o kopciuszku. 

Autorka wrzuciła mnie na emocjonalny rollercoaster, podczas którego Tessa i Hardin utknęli w niekończącym się cyklu pożądania, kłótni i godzenia się. Te sytuacje, choć tak do siebie podobne, wywoływały we mnie całą gamę różnych uczuć. Wbrew pozorom wcale nie irytują, ale dzięki nim mogłam dostrzec złożony charakter obu postaci i trudności jakie muszą pokonać, aby być razem. W tej części autorka oddała głos również Hardinowi, a ja całkowicie pokochałam ten zabieg. Pozwolił mi wejrzeć w umysł bohatera i sprawił, że na stałe trafił on do czołówki moich ukochanych postaci. Anna Todd ma bardzo prosty, przejrzysty styl pisania i nigdy nie musiałam zastanawiać się, czy właściwie odebrałam jej tekst. Nie przeszkadzały mi nawet wulgaryzmy (choć w niektórych pozycjach niemiłosiernie kują w oczy), ponieważ po prostu idealnie wpasowują się w charakter chłopaka i, tak naprawdę, dodają mu realizmu. Zakończenie może nie jest tak spektakularne, ale zdecydowanie zachęca, aby jak najszybciej sięgnąć po kolejną część perypetii 'Hessy'.

Nie będę Was okłamywać, że w ta seria jest wyjątkowo głęboką pozycją, w której brakuje schematów, ponieważ wręcz tam od nich kipi. Ale wiecie co? Kicham na to (tak wiem, wyjątkowo kolokwialne wyrażenie). Książki nie są od tego, żeby wyłapywać w nich wady i podobny zarysy fabuły, bo jeśli mają w sobie coś szczególnego, to na pewno to odczuję. Przede wszystkim jestem pełna podziwu, że autorka potrafi wciągnąć mnie w swój świat bez większego wysiłku i - z niesłabnącą ciekawością - śledzę losy głównych bohaterów.

Jedyne, co autentycznie działało mi na nerwy, to postawa Tessy w tym tomie. Zdaję sobie sprawę, że ma dopiero osiemnaście lat, jednak wydawała mi się dużo dojrzalsza w poprzedniej części. Rozumiem też, że była zła i zraniona, ale czasami miałam ochotę solidnie nią potrząsnąć. I troszeńkę mnie irytuje, że słabo sama radzi sobie z problemami. Ponieważ przeczytałam już trzecią część i myślę, że jest jeszcze lepsza, tylko dlatego ,,Już nie wiem kim bez ciebie jestem" otrzymuje jedną kreseczkę w dół w porównaniu do poprzedniczki.

Dalej z przyjemnością polecam serię After każdej romantyce, a zwłaszcza tym, które - tak jak ja - darzą niewytłumaczalną sympatią złych chłopców. Ta książka sprawiła, że śmiałam i denerwowałam się razem z bohaterami, co więcej z wypiekami na twarzy śledziłam ich kolejne kłótnie. Może fabuła nie jest zbyt oryginalna, ale to nie zmienia faktu, że ją pokochałam, jak również, że seria Anny Todd bezpowrotnie skradła moje serce i jeszcze nie raz do niej powrócę.

Moja ocena : 7/10

Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,47/10
Ocena z empik.com : 4,4/5
 Ilość stron : 755
Data wydania : 6 kwietnia 2015
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Między Słowami
Tłumaczenie :Krzysztof Skonieczny
Cena (z okładki) : 39,90 zł

Landon spogląda na mnie z wielkim współczuciem w oczch.
-To, że nie potrafi cię kochać tak, jak tego chcesz,
nie znaczy, że nie kocha cię ze wszystkich sił - mówi. 


Książka przeczytana w ramach wyzwań :
10/52

LBA [2]

Jutro wieczorem (oby) będę miała dla Was kolejną recenzję :D. Nie wiem ilu z Was śledzi zakładkę Teraz piszę o..., jednak mogę tylko przeprosić za zawirowania z kolejnością. Miała być Ukarana, ale na pierwszy rzut pójdą obie części After, bo nie mogę wyrzuć z głowy tej serii. A tymczasem zapraszam na LBA (już drugie(!) ). 



Zostałam nominowana przez Dominikę z bloga czytelniadominiki.blogspot.com, za co bardzo dziękuję <3. Przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale naprawdę mam dużo zaległości po wyjeździe :).

1. Magiczna piątka ulubionych wydawnictw to...

Kurczę, no chyba nie mam takiej... A może? Ostatnio moją biblioteczkę zasiliło sporo pozycji z Wydawnictwa Otwartego, Filia, Papierowy Księżyc, Między Słowami i Jaguara. Wydaje mi się, że ta piątka zdecydowanie trafiała ostatnio w mój czytelniczy gust.

2. Najpiękniejsze imię damskie i męskie spotkane w książkach?

Hmm... Nie wiem czy najpiękniejsze, ale ostatnie najbardziej intrygujące imię męskie - takie, na które trafiłam pierwszy raz - to Hardin (a może po prostu mam sentyment do właściciela ;) ). Natomiast żeńskie to chyba Glorianna - ale ponownie, być może przemawia przez to właścicielka :D.

3.Najbrzydsze imię damskie i męskie spotkane w książkach?

Haha, znów mam wybierać? :D Nie mogłam się przekonać imion do Layken i Caine - nie tyle co mi się nie podobają, ale miałam z nimi jakiś problem.

4. Cytat, który ostatnio utkwił Ci w głowie to...

Mogę dwa? ;)

,,Jeśli ma jądra lub opony, będą z tym problemy."

,,Gwiazdy eksplodowały i narodziłem się. Proszę mówcie mi Tony."
Brittainy C. Cherry ,,Kochając Pana Danielsa"

5. Książka, której obecnie pragniesz najbardziej?

Zdecydowanie After. Bez siebie nie przetrwamy. To jak się zakończyła 3 część po prostu błaga o natychmiastową kontynuację.

6. Najbardziej wyczekiwana książka i film tego roku ( tego co z niego zostało :))

W sumie nie wiem czy książka lub film, ale na pewno czekam na premiery seriali : Dotyk Julii, Dary Anioła i tego, co jeszcze zostało z Pamiętników wampirów. Śledzę ten serial od początku, ale moja cierpliwość chyba w końcu się wyczerpie.

7. Jaki jest Twój sposób na wszechobecny upał?

Dobra książka, duży kubek kawy mrożonej i wentylator :D

8. Książka polskiego autora, która niezmiernie Ci się podobała?

,,Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. Jedna z niewielu, które faktycznie powinny być lekturą obowiązkową.

9. Co sądzisz o akcji Book Tour, która teraz opanowała blogi?

Chyba mi się podoba, skoro sama taką organizuję... :D. Zależy od książki - są pozycje, których nie jestem pewna i wtedy chętnie dostałabym w swoje ręce egzemplarz w ramach Book Tour'u, bo nic nie tracę jak mi się nie spodoba, a własny egzemplarz mogę kupić w każdej chwili ;). Ogólnie podoba mi się koncepcja tych akcji :).

10. Jeśli mogłabyś przenosić się w czasie wybrałabyś przyszłość czy przeszłość? ( Tylko jeden wariant :))

Przeszłość, dlatego że uwielbiam jej wizję i chętnie obejrzałabym to co, już się zdarzyło. A przyszłość trochę przeraża - dalej nie wiemy jak potoczą się ludzkie losy, a kolejne dystopie przynoszą coraz bardziej niepokojące wizje ;) :D.

11. Skąd wziął się Twój nick w blogosferze?

Mój nick to moje imię :D. Zastanawiałam się, czy nie zostać pod pseudonimem, ale ostatecznie zostałam przy tym ;).

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;). Tym razem bez nominacji, bo muszę się wygrzebać ze stosu zalgłych recenzji i nie mam czasu układać pytań. 

#15 Recenzja - Co, jeśli...


Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie.
Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą.

A gdybyśmy dostali jedną szansę, żeby wszystko zmienić? 

,,Co, jeśli..." to kolejna powieść autorki bestsellerowej serii Oddechy. Jakby co, to nie moje słowa, tylko napis na okładce. O tej 'bestsellerowej serii' słyszałam, ale to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rebecci Donovan i muszę przyznać całkiem udane, gdyby nie pewne ale...

Na końcu książki znajduje się nota od autorki, w której prosi o uniknięcie spojlerów w recenzjach, dlatego szanując tą prośbę i kierując się własnym, niejasnym przeczuciem, że nie wiem ile opisu to za dużo, w tym przypadku zdecydowałam się przytoczyć ten Wydawnictwa Feeria. Poza tym całkiem dobrze oddaje fabułę i w sumie nie mam nic do dodania, choć odrobinę go pozmieniałam ;).
   
Cal Logan doznaje szoku, gdy widzi Nicole Bentley siedzącą naprzeciwko niego w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasta. Przecież od ponad roku – gdy oboje skończyli szkołę – nikt jej nie widział ani o niej nie słyszał. Tylko że to nie jest Nicole.
Wygląda dokładnie jak przyjaciółka Cala z dzieciństwa, ale nazywa się Nyelle Preston. Jest przeciwieństwem Nicole: impulsywna i odważna, zaraża wszystkich wokół pasją życia i ma mnóstwo szalonych pomysłów, przez co Cal jest nią zafascynowany. Ale Nyelle kryje też wiele tajemnic, a im bardziej chłopak zbliża się do rozwiązania jej zagadek, tym mniej chciałby wiedzieć.
Gdy tajemnice z przeszłości i teraźniejszości zderzają się, jedno staje się jasne: nic nie jest takie, jakim się wydawało…

Muszę się Wam przyznać, że strasznie długo zajęło mi napisanie tej recenzji. Jakoś nie potrafiłam zebrać słów i wyrazić swojej opinii, dlatego przepraszam jeśli będę trochę chaotyczna. Jednak w końcu jestem w domu i czas nadrobić te wszystkie zaległości.

To może zacznę od tego, co urzekło mnie w tej powieści. Przede wszystkim bohaterowie, którzy są tak różni, ale jednak wspaniale się dopełniają, a żaden z nich 'nie ginie w tłumie' jak to się mówi. Autorka wykreowała barwne, nietuzinkowe postaci, do których łatwo zapałać sympatią. Naturalnie mam tutaj na myśli tych głównych. O ile Cal trochę wpisuje się w schemat gatunku (przystojny, dosyć popularny) to Nyelle nie jest zastraszoną, szarą myszką, która szuka mocnego, męskiego ramienia. Pokochałam Rae, a Richelle skradła moje serce swoim podejściem do życia, zwłaszcza jako mała dziewczynka. Akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy Cal jest już na studiach, ale jest przeplatana licznymi retrospekcjami, które rozpoczynają się, kiedy bohaterowie idą do czwartej klasy. Jest to ogromna zaleta powieści, ponieważ czytelnik zdaje sobie sprawę, że te dwie rzeczywistości muszą się kiedyś zderzyć i sprawiło, że niecierpliwie odwracałam kolejne stronice. Intrygowała minie też wszechobecna tajemnica. Widać, że Rebecca Donovan ma wyrobiony warsztat pisarski - fabuła jest spójna, nie ma w niej niejasnych zawirowań czy nagłych przeskoków, co sprawiło, że szybko zleciała mi ta powieść. Przyznam się jeszcze, że ostatnie strony wycisnęły ze mnie łzy.

Wiecie jak to jest, jeśli przez dobre zakończenie jesteście w stanie wiele wybaczyć danej książce, a wszystkie jej wady wydają się jakby mniej rażące? Po porostu całkiem inaczej patrzy się na całokształt książki niż na poszczególne jej fragmenty. Jednak zdecydowanie nie mogłam przeboleć niektórych spraw.

Przez pierwsze sto stron ,,Co jeśli..." skradło moje serce. Wyżej wspomniane retrospekcje i cała ta tajemnica sprawiały, że byłam pewna iż nie będę się nudzić. Cóż 'myślał indyk o niedzieli...'. W pewnym momencie jednak akcja zdecydowanie wyhamowała i jakoś coraz mniej spieszyło mi się do odkrycia sekretów Nyelle. Niby fabuła się kręciła, ale po kolejnej setce miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt, ewentualnie przekartkować na ostatnie strony i po prostu sprawdzić jak to się wszystko zakończy. Jednak muszę przyznać, że cieszę się iż tego nie zrobiłam, a w pewnym momencie znowu z przyjemnością zatopiłam się w historię. Nie wiem, czy mogę Wam napisać, że nie spodziewałam się takiego zakończenia, bo najczęściej nawet się nad tym nie zastanawiam i czekam, co może mi zaoferować książka, choć w pewnym momencie taki scenariusz przeszedł mi przez myśl, ale jest ono zdecydowanie na plus.

Jednak mimo 'ale' ,,Co, jeśli..." bardzo mi się podobało i nie dziwię się tak dobrym opiniom jak i rekomendacjom. Książka zdecydowanie ma głębokie przesłanie i poruszy coś we wrażliwszych czytelniczkach. Dla mnie było troszeczkę za mało akcji, a główna para - lubię ich, nie zrozumcie mnie źle - nie skradła mojego serca. Chętnie sięgnę po serię Oddechy Rebecci, ponieważ bardzo dobrze czytało mi się tę książkę i jestem ciekawa innych dzieł autorki. Polecam ją głównie fanom NA i romansów, którzy nie spodziewają się zawrotnego tempa akcji ;).

Moja ocena : 7/10
Skończyłam czytać : 7 sierpnia 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,76/10
Ocena z empik.com : 4,6/5 
Ilość stron : 400
Okładka : miękka z zakładkami
Wydawnictwo : Feeria Young
Tłumaczenie : Andrzej Goździkowski
Cena (z okładki) : 35,90 zł

Tyle razy rozmyślałam o decyzji, którą kiedyś podjęłam,
zastanawiając się, co by było, gdybym postąpiła wtedy inaczej?
Kim byłabym dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co, jeśli... 

Jak wiele jesteście w stanie wybaczyć książce jeśli ma dobre zakończenie? :)



Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska
9/52


PS. Aktualności dotyczące Book Tour będą pojawiać się w odpowiedniej zakładce w menu, na końcu strony wraz z datą publikacji.

#14 Recenzja - Wypowiedz jej imię


,,Z jego głębi wyłoniła się szczupła, biała jak marmur,
ociekająca krwią ręka. Dłoń chwyciła się umywalki,
a za nią zaczęła wysuwać się reszta ciała.[..]
Gdy dłoń wyciągnęła się w kierunku Taylor,
na ułożone w mozaikę płytki podłogi chlapnęło
kilka tłustych czerwonych kropel.
Kap, kap, kap.

Zacznijmy od tego, że nie jestem fanką horrorów. Weźmy na przykład King'a - bardzo gościa lubię, szanuję jego dorobek i podobały mi się te książki, które czytałam - ale nigdy nie doznałam strachu czy uczucia niepokoju czytając jego powieści. Sięgałam po ten gatunek ponownie i wciąż tego nie czułam. Po pewnym czasie stwierdziłam, że może ten typ książek po prostu nie jest dla mnie, myślałam, że może nie potrafię się wczuć w takie opowieści. Jak bardzo się myliłam...

Bobby jest uczennicą elitarnej szkoły dla dziewcząt Piper's Hall, a jej najbliższą przyjaciółką jest Naya, z którą mieszka w pokoju. W noc Hallowen kilka dziewczyn przemyca do budynku chłopców z miasteczka i rozpoczynają się mrożące krew w żyłach opowieści o duchach. Kiedy pada propozycja wywołania Krwawej Mery wyzwanie podejmują trzy osoby - Naya, Caine i Bobby, jednak nic się nie dzieje. Następnego dnia wszyscy troje otrzymują wiadomość - 'Pięć dni'. Dokładnie tyle im zostało. Nastolatka ma mało czasu, żeby dowiedzieć się czego chce od nich Mery, a to doprowadzi ją do mrocznych sekretów szkoły. Tylko czy nie będzie za późno

Krwawa Mery to motyw przewałkowany, przemaglowany i przemielony przez wszystkie dziedziny popkultury, dlatego na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do książki James'a Dowson'a. Jednak doszłam do wniosku, że mimo znajomości tej 'legendy' nigdy mnie ten temat nie interesował - ba, nie wiem nawet czy oglądałam choć jeden taki film. Skuszona swoimi logicznymi argumentami (hihi, tak jakby do zakupu kolejnej książki potrzebny był logiczny argument...) stwierdziłam, że jak tylko nadarzy się okazja owa książka znajdzie się w moim posiadaniu. A że ta nadeszła dość szybko, nie mogłam odmówić ;).

Przede wszystkim założyłam, że do czytania horrorów niezbędny jest odpowiedni nastrój, więc zamiast czytać tę książkę na plaży, w pełnym słońcu, cierpliwie zaczekałam aż wszyscy pójdą spać i, uzbrojona w latarkę, wyszłam czytać na dwór. Dlaczego tam? Chodzi o dźwięki - szum wiatru, nocne zwierzątka itp., przy czym wszystko tajemnicze i jakby straszniejsze nocną porą. Myślę, że do pewnego stopnia to zaważyło na moim odbiorze tej powieści.

Ale chyba Was nudzę, co? To przejdźmy w końcu do sedna.

Autor wziął na siebie bardzo trudne zadanie przekształcenia miejskiej legendy w coś wartego uwagi. Coś, co zaintryguje czytelnika i sprawi, że zadrży ze strachu. Sami musicie się przekonać, ale moim zdaniem James Dowson odwalił kawał dobrej roboty tworząc ,,Wypowiedz jej imię". Zacznijmy od postaci, które są bardzo dobrze wykreowane - jako ludzie, których możemy spotkać na swojej drodze. Sama Mery zasługuje na uwagę i aplauz, bo byłam nawet kiedy byłam pewna, że  wiem o niej już wszystko, okazywało się, że autor ma jeszcze wiele do przekazania. Akcja jest prowadzona dynamicznie, a kolejne rąbki tajemnicy są uchylane przed czytelnikiem z rozmysłem - widać, że autor dokładnie wiedział ile wyjaśnić, by zachować sekrety Mery, a jednocześnie sprawić, że coraz bardziej zakopujemy się w tajemnicach ukrytych wśród murów Piper's Hall. Nie ma tu za wiele krwawych, czy naturalistycznych opisów, jednak dużo bardziej mrożące krew w żyłach są te krótkie fragmenty dotyczące zjawy. Uczciwie przyznam, że wzdrygałam się razem z Bobby kiedy zabrano jej okulary, gdy zerkała w lustro i ciarki mnie przeszły, kiedy dostała podarunek od Mery. Mogłam poczuć jej strach i frustrację, bo zdawała sobie sprawę, że nikt nie uwierzy kilkorgu nastolatkom, że pięć razy wypowiedzieli imię Krwawej Mery, a coś faktycznie się wydarzyło. Autor zdecydowanie chciał nadać realizmu swojej historii wyjaśniając, dlaczego setki osób codziennie wypowiadają tą kwestię, a nic się nie dzieje, natomiast nasi bohaterowie muszą się mierzyć z widem szybkiej śmierci. Czy mu się to udało czy nie to kwestia dyskusyjna i ocenę pozostawiam Wam. Poza fragmentami szeroko pojętego horroru, występuje tu wątek miłosny, który jednak nie jest ani przerysowany ani nachalny. Dla mnie był miłym dodatkiem do fabuły oraz odskocznią od głównego tematu powieści. Powiem wam jeszcze jedno - zakończanie zwaliło mnie z nóg i ten napis na końcu... Brrr... aż po plecach przeszły mi ciarki. To zdecydowanie otwiera drogę ewentualnej kontynuacji (choć nie wiem czy takowa jest choćby w planach).

Jedyne, co mi przeszkadzało to mała ilość opisów (poza Mery - tą mogłam sobie wyobrazić bardzo dobrze). Należę do czytelników, którzy lubią wtopić się w świat przedstawiony i dokładnie wyobrazić sobie bohaterów. Może później już przeoczyłam tę informację, ale w sumie do teraz nie wiem w jakim wieku była Bobby i reszta oraz nie potrafię ich sobie do końca wyobrazić. Może nie jest to duża wada (może dla niektórych nawet kolejna zaleta), ale w pewnym momencie zauważyłam, że przeszkadza mi w czytaniu.

Uff, ale się dzisiaj rozpisałam. Zmierzają do końca, powiem Wam szczerze, że spodziewałam się dużo gorszej pozycji, a tak gorąco polecam książkę James'a Dowson'a ,,Wypowiedz jej imię" wszystkim fanom horrorów i thrillerów jak również tym, którzy rzadko sięgają po ten gatunek. Uwielbiam styl pisania autora i już dziś mogę stwierdzić, że jeśli jego inne książki ukarzą się w naszym ojczystym języku, to na 100% stanę się ich posiadaczką.

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : 10 sierpnia 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,77/10
Ocena z empik.com : 4,5/5
Ilość stron : 269
Okładka :miękka
Data wydania : 3 czerwca 2015 r.
Wydawnictwo : YA!
Tłumaczenie : Marcin Sieduszewski
Cena (z okładki) : 29,99 zł



Kap, kap, kap.
Pośrodku linoleum zaczęła powstawać kałuża. Mery budowała portal.
Krople zmieniły się nieprzerwaną strużkę - przeciek przybierał na sile. [..]
-O Boże wypuście mnie stąd!
Z kałuży wynurzyła się blada jak śmierć dłoń.



A jak jest z Wami? Lubicie horrory itp?
Jak podoba Wam się koncepcja ,,Wypowiedz jej imię?" :)?

8/52

#13 Recenzja - Czerwona królowa i BOOK TOUR

Każdy może zdradzić każdego.


Dawno temu tata nazwał nas mrówkami,
czerwonymi mrówkami prażącymi się w srebrnym słońcu.
Niszczy nas potęga innych, przegrywamy walkę o nasze prawa,
ponieważ nie jesteśmy nadzwyczajni.

Jak sobie radzić, jeżeli życie determinuje kolor krwi? Nie ma możliwości oszustwa, nie ma wyboru... To jak potoczy się twoje życie zależy tylko i wyłącznie jaki się urodziłeś.

Zachęcona pozytywnymi opiniami i nietuzinkowym opisem sięgnęłam po książkę Victorii Aveyard ,,Czerwona królowa". Opisem, który zdradza bardzo niewiele o samej fabule.

Mare jest Czerwoną. Jej bracia zostali wysłani na front, a ja samą niedługo spotka ten sam los. Nie ma złudzeń co do tego jak potoczy się jej życie, ale dopóki jest w domu, zajmuje się kradzieżą i stara się jak najlepiej przygotować rodzinę na swoje odejście. Jedynym możliwym ratunkiem dla dziewczyny jest podjęcie uczciwej pracy, jednak nie ma dla niej zajęcia do czasu, aż zostaje służącą w pałacu. Srebrni są niezwykle potężni - od Siłaczy, przez władców żywiołów, aż po Szeptaczy - i nikomu nie przyjdzie przez myśl im się sprzeciwić. Mare wchodzi do gniazda żmij i cały czas musi się mieć na baczności. Nikt nie spodziewa się, że służąca wykaże umiejętności, których nie może mieć, zwłaszcza ona sama. Tacy jak ona nie istnieją. Od tej chwili jej dawne życie przestanie istnieć, a tej młodej dziewczynie przyjdzie podjąć decyzję, które załamałyby niejednego...

Długo zajęło mi napisanie tej recenzji, bo z jednej strony naprawdę nie chcę Was zniechęcić, a z drugiej moja krytyczna ja wrzeszczy i domaga się uwagi, choć ,,Czerwona królowa" to całkiem dobra książka!

Zacznę od plusów. Podobała mi się kreacja wszystkich bohaterów, zwłaszcza, że część z nich potrafiła mnie porządnie zaskoczyć swoimi decyzjami i zachowaniem. Polubiłam szczególnie Juliana oraz Farley. Victoria Aveyard prowadzi akcję lekko, dynamicznie, serwując czytelnikowi akurat tyle, aby chciał odwrócić kolejne strony. Ostatnio wspominałam, że uwielbiam narrację pierwszoosobową w czasie teraźniejszym i dokładnie taką tu znajdziecie. Dodatkowo autorka nie przeładowuje fabuły opisami i rozległymi monologami głównej bohaterki, co sprawia, że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Wielowątkowość tej historii jest jej zdecydowanym plusem - mamy odwieczną walkę o władzę, problemy między rodzeństwem, tajemnicę okalającą umiejętności Mare oraz starania rebeliantów. Wspomnę też parę słów o okładce: oprawa graficzna kusi i przyciąga wzrok, dodatkowo pasuje do fabuły. Nie żebym oceniała książkę właśnie po niej, ale mnie zawsze robi się cieplej na sercu na widok ładnej okładki, która faktycznie wpisuje się jako uzupełnienie treści ;).

A teraz nie przestraszcie się i nie dajcie mi się do końca zniechęcić. Nie krzyczcie też, że sama sobie zaprzeczam, ale część zalet książki jest również jej wadą i na odwrót. Mam wrażenie, że dostałam lekko odgrzewane danie, do którego wrzucono najlepsze składniki i wymieszano. Książka czerpie pełnymi garściami ze znanych nam motywów. Przede wszystkim mamy młodą dziewczynę, która ma ciężkie życie i musi stanąć do walki o własne życie, wolność i równość wszystkich - no wypisz, wymaluj znajduje się to w każdej młodzieżowej dystopii. Jako zaletę mogę tylko dodać, że Mare, w porównaniu do innych, nie trzeba było pchać - do większości spraw dochodziła sama i potrafiła podjąć własne decyzje. Długo nie wiedziałam do jakiego gatunku zakwalifikować powieść, czy mam do czynienia z typową fantastyką, czy może właśnie dystopią, dlatego że autorka praktycznie nie podaje nam żadnego zarysu tego świata - krótko mówiąc odczułam głęboki brak genezy Nowej Ery. Nie mogłam się odnaleźć czy pani Aveyard kreuje nowy, fantastyczny świat czy to nasze uniwersum spotkała ta mutacja. Wydaje mi się, że druga opcja jest bardziej prawdopodobna, przez co ponownie miałam wrażenie, że gdzieś to już widziałam - to dokładne spełnienie wizji Magneta z X-men'ów. Tak w ogóle to cały świat przedstawiony kojarzy mi się właśnie z tą pozycją Marvela... 

Patrząc na całokształt i warsztat pisarki jestem na tyle zadowolona i zaintrygowana, aby zakupić kolejną część. Jednak z drugiej strony mam to smutne wrażenie, że nie wiele bym straciła nie znając tej książki. Dlaczego więc wybrałam ją do akcji Wędrująca Książka? To proste - użyczę Wam swojego egzemplarza, tak jak biblioteka. O tej pozycji są dość rozbieżne opinie, dlatego jeśli Wam się spodoba, wiecie jak dostać własny egzemplarz. Jeżeli zaś nie, nic nie tracicie, bo książka przywędrowała do Was ode mnie i tu powróci.

Zdecydowanie mogę polecić ,,Czerwoną Królową" autorstwa Victorii Aveyard fanom fantastyki, dystopii i X-men'ów. Zwłaszcza tym , którym nie przeszkadza trochę schematów, bo na pewno nie znajdziecie tu nudy ;).

Moja ocena : 7/10

Skończyłam czytać : 4 sierpnia 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,92/10
Ocena z empik.com : 4,5/5 
Ilość stron : 488
Okładka : miękka
Data wydania : 18 lutego 2015 r.
Wydawnictwo : Otwarte
Tłumaczenie : Adriana Sokołowska
Cena (z okładki) : 34,90 zł


Taka jest nasza natura - powiedział Julian.
- Niszczymy. To cecha charakterystyczna ludzkiego rodzaju.
Niezależnie od koloru krwi, zawsze upadamy.



Mój ulubiony cytat: 
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. 
Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość,
przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.



Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska

7/52


Czytaliście? Jak Wam się podobała?



BOOK TOUR AKA Wędrująca Książka

Dla niewtajemniczonych jest to akcja polegająca na przesyłaniu książki między blogerami, gdzie każda osoba wpisuje się na pierwszej stronie.

Pisałam wyżej dlaczego wybrałam właśnie tę książkę do tej akcji. Głównie mam nadzieję, że Wam się spodoba i skusicie się na własny egzemplarz tej powieści, tymczasem nic nie stracicie jeśli nie przypadnie Wam do gustu.





Zasady : 
  1. Aby wziąć udział należy pozostawić formularz zgłoszeniowy w komentarzu pod TYM postem (wzór na końcu), umieścić banner akcji (linkujący do zakładki w menu lub tego posta) w widocznym miejscu na swojej stronie - do momentu otrzymania książki - oraz być obserwatorem bloga lub polubić jego stronę na Facebook'u (warunek nieobowiązkowy, kimże ja jestem żeby was zmuszać?). Będzie mi również bardzo miło, jeśli udostępnicie go na swoich profilach społecznościowych.
  2. Akcja trwa od 17 sierpnia 2015 r. do odwołania. Krótko mówiąc dopóki będą chętni na przeczytanie dopóty książka będzie odbywać swoją wędrówkę. Chciałabym żeby powieść wracała do mnie raz na kwartał, żebym mogła zrobić podsumowanie.
  3. Książka może pozostać u danej osoby przez 2 tygodnie. 
  4. Każda osoba pozostawiająca zgłoszenie zobowiązuje się do zapakowania i przesłania książki kolejnej osobie wskazanej przeze mnie (na własny koszt).
  5. Prosiłabym o informowanie mnie o zmianie miejsca pobytu książki - wystarczy mi komentarz pod Twoim zgłoszeniem np. wysłana, przyszła, poszła dalej itp.
  6. Recenzja powinna pojawić się nie później niż tydzień po odesłaniu książki, miło by mi było jeśli pod nią znalazłby się baner akcji lub link to tego posta. 
  7. Pierwszą kolejność wyłonię na drodze losowania, później będzie decydować data zgłoszenia (dla formularzy zgłoszonych po 17 sierpnia). Napiszę do wylosowanej osoby o adres, jeżeli nie otrzymam odpowiedzi przynajmniej tydzień przed wysyłką książka idzie dalej.
To pierwsza akcja, jaką organizuję na blogu, więc mam nadzieję, że wszystko się uda. Jeżeli macie jakieś pytania, uwagi, sugestie - piszcie! :D


Wzór
Zgłaszam się
e-mail
Obserwuję jako : (opcjonalnie)
Baner / blog : 



Mniejszy rozmiar baneru:



LBA i ważne pytanie do Was

Za nominację dziękuję Agacie z mini-book-review :D
Myślę, że nie trzeba tłumaczyć co to, ale w razie w przypomnę :)



„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”


1. Książka, której nie skończyłaś, gdyż była okropnie nudna.

Hmm... Trudne pytanie, bo najczęściej tak czy siak kończę wszystkie, nawet jeżeli nudzę się jak mops. Jednak z tego, co pamiętam nie skończyłam ,,Papież musi zginąć". Absolutnie nic nie pasowało mi w tej książce - od bohaterów, przez styl pisana, aż po akcję, która rozkręcała się tak, jakby chciała, ale nie mogła.

2. Książka, za którą oddałabyś wszystkie pozostałe.

OMG Agata! Nie słyszałaś nigdy, że wybieranie ulubionej książki, to jak wybieranie ulubionego dziecka? A teraz oczekujesz, że... Ehh. Nie mam pojęcia. Jednak, jeżeli MUSZĘ odpowiedzieć to chyba byłby to ,,Świt Zmierzchu" - ostatnia część serii Czarne Kamienie. Anne Bishop zrobiła tam coś, czego na razie nie widziałam nigdzie indziej. Pokazała czas, gdy nie ma już większości głównych bohaterów, a jedna z moich ulubionych postaci musi sobie radzić sama. Nie wspominając o tym, że czytałam ją chyba z 10 razy i za każdym zalewam się łzami na ostatniej historii.

3. Ulubiony bohater książkowy.

Daemon Sadi z ,,Córki krwawych"
Choć waham się między nim, a Curranem z ,,Magia kąsa", no i teraz Hardinem z ,,After" (przeklinam cię moja słabości do złych chłopców!).

4. Wolisz książki "pulchniutkie" (powiedzmy ok.700 stron) czy te cienkie?

Zdecydowanie pulchniutkie, jeżeli mają mi do zaoferowania wprost proporcjonalnie wiele do swojej 'pulchniutkości' :D.

5. Ulubiony pora dnia do czytania?

Noc. Cisza i spokój... Jednak mogę czytać  każdej porze ;)

6. Książka fizyczna, e-book czy audiobook? 

Fizyczna. Nie mam wstrętu do e-booków (do audio trochę tak), ale to nie to samo, co trzymać w ręce egzemplarz pachnący drukiem. *.*

7. Wolisz czytać i robić przy tym inne czynności (pić, jeść, sprzątać) czy po prostu czytać?

Nic nie jest takim dobrym połączeniem jak dobra książka i pyszna kawa/herbata ;), ale sprzątać czytając... Ble. Jak już usiądę do ciekawej powieści to dźwigiem mnie nie ruszą :D.

8. Jak zaznaczasz stronę, na której skończyłaś czytać? Zaginanie rogów, zakładka czy po prostu pamiętasz?

Zakładka, jeżeli jest dołączona do książki, jak nie to wszystko może za nią posłużyć, co mam pod ręką. Zdarza mi się pamiętać, ale tylko kiedy dobrze się skupię i mam jakiś charakterystyczny numer np. 222

9. Ile razy czytasz swoją recenzję, zanim ją opublikujesz? 

Nie mam pojęcia, raczej sporo. Zależy mi, żeby wyłapać powtórzenia, błędy itp. Czasem już po publikacji zauważę jakiś błąd i od razu go poprawiam. Zależy mi, żeby moja recenzja była jak najwyższej jakości :).

10. Jaka była największa liczba przeczytanych przez Ciebie książek w ciągu dnia?

Czy dzień liczymy jako 24 h? Na potrzeby mojej odpowiedzi założę, że tak ;). Trzy :D. Obydwie części Igrzysk Śmierci i jakiś romans epokowy jako e-book. To był mój prywatny maraton :).

11. Gdybyś miała do wyboru wyjazd na wymarzone wakacje lub dostanie bonu w wysokości 3000 zł na książki, co byś wybrała?

Wakacje to taki krótki okres, a ze mnie żadna podróżniczka... A za 3000 miałabym tyyyle książek... W końcu nadrobiłabym wszystkie moje zaległości bez szkody dla premier. Choć nie mogę powiedzieć, że nie kusiło mnie wybranie pierwszej opcji... ;)

Moje pytania: 

1. Od jakiej książki zaczęła się twoja przygoda z czytaniem?
2. Gdybyś musiała wybrać : tylko czytać czy móc robić absolutnie wszystko ale nie czytać, co byś wybrała?
3. Dlaczego założyłaś bloga? 
4. Jaki masz stosunek do czarnych charakterów?
5. Śmierć którego bohatera najbardziej tobą wstrząsnęła?
6. Gdybyś miała wybrać jedna super moc , co by to było 
7. Jaka książka nigdy nie powinna zostać zekranizowana, bo to odebrałoby jej cały urok?
8. Czy masz ulubionego autora? Jeśli tak to kogo?
9. Dlaczego lubisz czytać?
10. Ulubiona bohaterka? Dlaczego ona?
11. Jak dużo czasu spędzasz w sieci w ramach szeroko pojętego blogowania? (pisanie, komentowanie, przeglądanie itp.)

Nominuję: 
http://papierowenatchnienia.blogspot.com/
* http://alejaczytelnika.blogspot.com/
http://zaczytana-dolina.blogspot.com/
http://pattbooks.blogspot.com/
http://melomol.blogspot.com/

Naturalnie, jeżeli nie macie czasu, bądź ochoty, nie musicie odpowiadać, ale będzie mi bardzo miło, jeśli to zrobicie :)

PS. Przeczytałam ,,Czerwoną królową" (recenzja niebawem) i pomyślałam sobie, że jest to idealna książka na Book Tour. Dlaczego ta? To już wkrótce;), ale moje pytanie brzmi: Czy chcielibyście taką akcję z tą pozycją? :))

#12 Recenzja - After. Płomień pod moją skórą



Przez chwilę mam wrażenie, że mnie uderzy.
Jego dłoń przesuwa się jednak na mój policzek,
a potem delikatnie zakłada moje włosy za ucho.
Przysięgam, że słyszę jego puls, gdy przyciska wargi do moich
Pod moją skórą wybucha płomień.

After przykuło moją uwagę już jakiś czas temu, jednak nie wiedziałam, czy warto dać szansę serii Anny Todd. Dlaczego? Tak już jest, że jak widzę opis na okładce i tam występują takie słowa/sytuacje jak : "on zły, ona dobra, on tatuaże, ona grzeczna, on rani, ona wybacza, on przechodzi przemianę, ona kocha, on ją zmienia" to wiem, że muszę się mieć na baczności, żeby nie trafić na odgrzewane kotlety. No dobra czasem trafiam i też mi się podobają, ale ZAWSZE oczekuję choćby jednej sceny, która sprawi, że pomyślę sobie, iż warto było to przeczytać. Dostałam wiele takich momentów w After.

Tessa podporządkowała całe swoje życie w imię 'przyszłości', która jest już zaplanowana i ma być bezpieczna i stabilna. Jest w dobrych stosunkach z matką oraz Noah, który ją kocha oraz podziela jej poglądy. Kolejnym ważnym punktem do odhaczenia jest pójście do collage'u. 
,,Życie Tessy można podzielić na to, co zdarzyło się przed poznaniem Hardina i na to, co zdarzyło się później."
Hardin jest przyjacielem jej współlokatorki Steph i, na sam jego widok, dziewczyna wie, że będą z nim kłopoty. Jest arogancki, niegrzeczny i wydobywa z niej to, co najgorsze. Więc dlaczego nie może przestać o nim myśleć?

Na wstępnie muszę Was uprzedzić, że w głębi serca jestem romantyczką, a nawet najbardziej schematyczny romans jest w stanie wydusić ze mnie ''Ołłłł". Dodajcie jeszcze do tego ogromną słabość do złych chłopców i już wiecie, nad czym będę się się zachwycać w tej książce. Ale zanim ją skreślicie, dajcie mi jeszcze chwilę i przejdę do sedna ;)

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po otwarciu książki to narracja, która poza tym, że jest pierwszoosobowa, to jeszcze prowadzona w czasie teraźniejszym. Nie wiem czy ostatnio po prostu żadna taka pozycja nie trafiła w moje ręce, czy nie zwróciłam uwagi, ale nie zetknęłam się z tym od dłuższego czasu. Szkoda, bo uwielbiam ten typ narracji. Dzięki temu czuję się jak widz w pierwszym rzędzie, na premierze, zwłaszcza, że akurat tutaj mnóstwo się dzieje. Miałam wrażenie, jakbym była fizycznym świadkiem każdej kłótni Tessy i Hardina. After ma ogromny ładunek emocjonalny, ponieważ ogólnie rozumiana akcja to w tym wypadku głownie zmiany i zawirowania w relacji głównych bohaterów, a tych jest sporo... Na tyle, że jak wczoraj w nocy chciałam poczytać (przy świetle latarki) i miałam w planach pięć rozdziałów to dziś o 6.00 skończyłam całą książkę. Nie mogłam się oderwać, ponieważ tym razem tyle nie fascynował mnie rezultat końcowy (tego się domyślałam), ale sam sposób, w jaki to się potoczy. Dodatkowo jak już coś się układało po mojej myśli, to zaraz szło w siną dal. I od początku. Trochę jak w Love, Rosie tylko, o ile tam niesamowicie, okropnie mnie to frustrowało (rozciągnięte w czasie) to tutaj nadawało smaczku powieści i sprawiało, że z niecierpliwością odwracałam kolejne strony. Mimo że książka ma swój słuszny rozmiar, czyta się ją bardzo szybko. Z jednej strony na pewno dzięki prostemu językowi, a z drugiej dzięki lekkiemu pióru Anny Todd.  W taki sposób dotarłam do końca super szybko, a to co tam zastałam było po prostu WOW. Znaczy wiedziałam, że COŚ się wydarzy, ale to? Tego absolutnie nie przewidziałam.

Dlaczego nie dałam jej dziesiątki, skoro tak pieję z zachwytu? To bardzo proste - to, że jestem zachwycona nie znaczy, że nie widzę wad w fabule. Zastanawia mnie tylko, czy warto o nich wspominać, bo nie popsuły mi przyjemności z After. Są to jakieś moje zastrzeżenia do fabuły, ale naprawdę nie chcę nad nimi dywagować dopóki nie dostanę w swoje ręce kolejnych części. 

Uważam, że jest to bardzo dobre otwarcie serii. W tym miesiącu do sklepów trafi czwarty tom, a to cieszy bo... oznacza, że dostanę więcej Hardina! Przyznaję się bez bicia, że uległam jego urokowi i chyba szybko się nie otrząsnę. Z czystym sumieniem gorąco polecam książkę Anny Todd ,,After. Płomień pod moją skóra" i oby następne części były równie dobre, albo i lepsze ;)

Moja ocena : 8/10
Skończyłam czytać : 2 sierpnia 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 7,57/10
Ocena z empik.com : 4,2/5
Ilość stron : 635
Okładka : miękka
Data wydania : 28 stycznia 2015 r.
Wydawnictwo : Między Słowami
Tłumaczenie : Agnieszka Myśliwy
Cena (z okładki) : 39.90 zł



Kocham go i nie mam wątpliwości, że on kocha mnie.
Nawet jeśli nasz związek nie będzie trwał wiecznie, jeśli skończy się tym,
że nigdy więcej się do siebie nie odezwiemy, zawsze będę wiedziała,
że w tym momencie był dla mnie wszystkim.


Czytaliście After? Jak Wam się podobało? :)


PS. Dzisiaj czytałam sobie mając takie widoczki *.*

Książka przeczytana w ramach wyzwań :


6/52


Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka