Pragnę, abyś zaprosił mnie do swojego serca i pozwolił przeczekać noc.
,,Śmierć nie jest straszna, nie jest potępieniem.
Choć cholernie bym chciał, by zabrała najpierw mnie.
~Misja Romea"
Historia wielkiej płomiennej miłości, takiej która rozsypie
ci serce na kawałki i samemu będzie trzeba je sobie poskładać.
Zobaczyłam tytuł, opis i już to mnie zauroczyło, jednak po
skończonej lekturze jestem zakochana. Książka, którą zauważyłam przez przypadek
na stałe wyryła mi się w sercu i tam pozostanie, koło moich ulubionych perełek.
Na pewno jeszcze nie raz ją otworzę.
Skończyłam czytać dosłownie dziesięć minut temu i
zastanawiam się, czy przybliżając wam opis, nie wejdę w ogromne spojlery. Mam
ochotę napisać o wszystkim, każdy pojedynczy szczegół ,,Kochając Pana
Danielsa" wydaje mi się tak okrutnie ważny... Dlatego tym razem posłużę
się tyłem okładki.
To historia wielkiej miłości. Takiej, która zdarza się
wtedy, gdy na swojej drodze spotykasz prawdziwą bratnią duszę. Mężczyznę,
którego śmieszy to, co bawi ciebie. Mężczyznę, który mówi to co sama chcesz
powiedzieć, który myśli jak ty.
Ja spotkałam Pana Danielsa.
Chociaż wiem, że nasza miłość nie miała prawa się wydarzyć,
nie żałuję ani jednej chwili. Nasza historia to nie opowieść o miłości.
Opowiada także o rodzinie. O stracie. O byciu żywym. Jest pełna bólu, ale i
śmiechu. To nasza historia.
Z tych wszystkich powodów nigdy nie przeproszę za to, że
kochałam Pana Danielsa.
Jak mam ująć w słowa wszystkie uczucia, które mną targają w
tej chwili? Przynajmniej tak, aby nie wyszedł z tego bełkot... Nie wiem,
naprawdę. Czuję się jakby moje serce zostało rozbite na tysiące kawałeczków i
teraz sama muszę złożyć je w całość. Powieść była dosłownie jak emocjonalny
rollercoaster. Brittainy C. Cherry stworzyła niebanalną historię...Taką, która
jest piękna, nawet jeżeli jest o cierpieniu, a akurat tego bezsprzecznie
dotyczy. Bo mimo że jest to książka o różnych rodzajach miłości - od tej, w
której występują motylki w brzuchu, przez te ważne, łączące przyjaciół, które
są tak podobne do tych występujących między rodzeństwem, aż po bezwarunkową,
choć czasem trudną miłość rodzicielską - jest ona także naznaczona stratą,
bólem i rozpaczą. Podziwiam talent autorki, która swoimi słowami wycisnęła ze
mnie hektolitry łez. Dosłownie. Poza paroma wzruszeniami na samym początku,
przez ostatnie 150 stron nawet na chwilę nie przestałam płakać, gdzie przy
książce jest taki problem, że jak się nie uspokoisz, to dalej nie przeczytasz.
Konsekwentnie więc, co 3 zdania częstowałam moją poduszkę nową dawką słonych
kropel. Nie mam też nic do zarzucenia stronie technicznej. Autorka używa
lekkiego zrozumiałego języka, który sprawnie przeplata się z cytatami z
Szekspira, co nadaje powieści niesamowitego uroku.
Polecam tą pozycję wszystkim, którzy szukają czegoś, co
poruszy ich serce, ale nie jako lekką opowiastkę na lato. Jeżeli tego właśnie
oczekujecie w te wakacje, lepiej odłóżcie ,,Kochając Pana Danielsa" na
później, ale absolutnie jej nie porzucajcie. Powiem szczerze, że ta książka
wysoko zawiesiła poprzeczkę na te wakacje odnośnie moich zaplanowanych lektur,
jednocześnie nie wiem czy nie sprawiła, że jeszcze raz przemyślę, co absolutnie
muszę przeczytać w tym okresie, a co mogę sobie zostawić na później.
Moja ocena : 10/10
Skończyłam czytać : 9 lipca 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 8,53/10
Ocena z empik.com : 5/5
Okładka : miękka
Ilość stron : 432
Data wydania : 17 czerwca 2015 r.
Wydawnictwo : Filia
Cena (z okładki) : 39,99 zł
,,Rayan szlochał jeszcze chwilę, drżąc.
Ja również płakałam, bo łkanie w samotności
było zawsze tak przytłaczająco smutne."
Poluję na nią! ;)
OdpowiedzUsuńTo udanych łowów, bo WARTO :D
UsuńKończę, kończę <3 I też ryczę jak bóbr ...
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, że nie tylko ja ;)
UsuńBędę poszukiwać, od wielu osób słyszałam, że powieść jest rewelacyjna:)
OdpowiedzUsuńMi się niesamowicie podobała, tak samo jak (póki co) wszystkim moim znajomym ;)
Usuń