Składam się z siedmiu warstw popieprzenia
okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Poza tym, że miałam ślub kuzynki i chwilowy brak czasu na pisanie to ciężko mi zebrać słowa opisujące "Dziesięć płytkich oddechów". Nie wiem dlaczego, ale najchętniej napisałabym, że ta książka jest całkiem w porządku i zakończyła tą recenzję, zanim tak naprawdę się zacznie. Ale dla Was postaram się wyjaśnić dlaczego oceniam ją jako najsłabszą z moich sierpniowych lektur.
Opis jest dość zachęcający dla każdego fana New Adult i skusił również mnie. Bardzo tajemniczy, zdradzający akurat tyle, żeby zaintrygować czytelnika, ale nie mówiący nic konkretnego... W połączeniu z ciekawą okładką i wysokimi ocenami sprawił, że sięgnęłam po książkę Tucker prawie bez wahania. Nie do końca żałuję, ale daleko mi do zachwytów.
Kilka lat temu życie dwudziestojednoletniej Kacey Cleary rozpadło się na kawałki. Wraz z młodszą siostrą Livie, z biletami autobusowymi w kieszeni, wyruszają do Miami.
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w sobie dziewczyna nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć.
Piękna powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów…
Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocji.
Liczyłam na tą emocjonalną przejażdżkę. Miałam nadzieję, że będę mogła płakać i śmiać się z bohaterami, przeżywać z nimi wzloty i upadki. Niestety tak się nie stało. Nie podoba mi się kreacja Trenta i Kacey. Zupełnie nie mogłam się z nimi zżyć, a ponieważ zajmują lwią część historii, nie mogłam także ich ignorować. Autorka przepuściła dziewczynę przez piekło, tylko po to, żeby później jej życie było okropne, a na koniec zafundowała jej lukrowane szczęście - odnoszę wrażenie, że za bardzo to wszystko przerysowała. Dodatkowo irytowała mnie relacja jej i Olivii, która znowu jest idealna, aż zbyt słodka. Sama mam brata i nikt mi nie wmówi, że zawsze jest tak kolorowo i przyjemnie, bo z nikim się tak dobrze nie kłóci, jak z rodzeństwem. Brakuje mi również realnego spojrzenia na Zespół Stresu Pourazowego, na który cierpi bohaterka - odnoszę wrażenie, że autorka kierowała się informacjami z filmów fabularnych - czyli brakuje tu porządnie wykonanego rozpoznania. Do tego dochodzi Trent, czyli przystojny, idealny chłopak, który wszystko zmienia w życiu Kacey i dzięki niemu ona ma ochotę być lepszą osobą, przyjaźnić się z ludźmi itd. Czyli dokładnie to, co widziałam wiele razy wcześniej. Tajemnic głównego bohatera domyśliłam się zbyt szybko, a cała ta opowieść wydała mi się mocno przerysowana. Zakończenie nie wywołało we mnie żadnych większych emocji, było dokładnie takie, jakiego się spodziewałam.
Goniąc za marzeniami i uciekając przed koszmarem, dziewczyny trafiają do apartamentowca niedaleko plaży. Rozpoczynają nowe życie.
I wszystko przebiegałoby zgodnie z planem, gdyby Kacey nie spotkała Trenta Emersona z mieszkania 1D. Zamknięta w sobie dziewczyna nie chce niczego czuć. Tak jest bezpieczniej. Dla wszystkich. Jednak w końcu ulega, otwiera serce i zaczyna wierzyć, że może pozostawić za sobą koszmarną przeszłość, by zacząć od nowa. Niestety okazuje się, że nie tylko Kacey kryje tajemnicę. Pozornie perfekcyjny mężczyzna ukrywa prawdę o wydarzeniach, których nie da się wybaczyć.
Piękna powieść o bliznach, o których nie można zapomnieć, o winie, której nie da się odkupić i o światełku w tunelu, które sprawia, że nawet najbardziej poraniony człowiek szuka w sobie siły, która pozwoli mu wykonać dziesięć płytkich oddechów…
Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocji.
Liczyłam na tą emocjonalną przejażdżkę. Miałam nadzieję, że będę mogła płakać i śmiać się z bohaterami, przeżywać z nimi wzloty i upadki. Niestety tak się nie stało. Nie podoba mi się kreacja Trenta i Kacey. Zupełnie nie mogłam się z nimi zżyć, a ponieważ zajmują lwią część historii, nie mogłam także ich ignorować. Autorka przepuściła dziewczynę przez piekło, tylko po to, żeby później jej życie było okropne, a na koniec zafundowała jej lukrowane szczęście - odnoszę wrażenie, że za bardzo to wszystko przerysowała. Dodatkowo irytowała mnie relacja jej i Olivii, która znowu jest idealna, aż zbyt słodka. Sama mam brata i nikt mi nie wmówi, że zawsze jest tak kolorowo i przyjemnie, bo z nikim się tak dobrze nie kłóci, jak z rodzeństwem. Brakuje mi również realnego spojrzenia na Zespół Stresu Pourazowego, na który cierpi bohaterka - odnoszę wrażenie, że autorka kierowała się informacjami z filmów fabularnych - czyli brakuje tu porządnie wykonanego rozpoznania. Do tego dochodzi Trent, czyli przystojny, idealny chłopak, który wszystko zmienia w życiu Kacey i dzięki niemu ona ma ochotę być lepszą osobą, przyjaźnić się z ludźmi itd. Czyli dokładnie to, co widziałam wiele razy wcześniej. Tajemnic głównego bohatera domyśliłam się zbyt szybko, a cała ta opowieść wydała mi się mocno przerysowana. Zakończenie nie wywołało we mnie żadnych większych emocji, było dokładnie takie, jakiego się spodziewałam.
Chciałabym powiedzieć, że było coś w tej powieści, co wynagrodziło mi to wszystko. K.A. Tucker porusza trudny temat radzenia sobie ze stratą czy PTSD. Pokazuje również jak straszne mogą być skutki jazdy pod wpływem alkoholu i podkreśla bardzo ważny fakt - pijany kierowca nie naraża tylko swojego życia, ale jest zagrożeniem dla wszystkich uczestników ruchu. Styl autorki jest przyjemny, a narracja jest prowadzona przez Kacey w czasie teraźniejszym.
Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. To nie tak, że próbuję Was zniechęcić i zdaję sobie sprawę, że książka zbiera bardzo dobre recenzje i opinie, a to znaczy, że podoba się wielu osobom. Myślę, że szczególnie przypadnie do gustu zagorzałym fanom New Adult zwłaszcza tym, którzy większą uwagę zwracają na przekaz książki niż na samą fabułę. Dla mnie jednak czegoś w tej powieści zabrakło.
Moja ocena : 5/10
Skończyłam czytać : sierpień 2015
Ocena z Lubimy Czytać : 7,96/10
Ocena z empik.com : 4,6/5
Ilość stron : 418
Data wydania : 18 czerwca 2014
Data wydania : 18 czerwca 2014
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Filia
Tłumaczenie : Katarzyna Agnieszka Dyrek
Cena (z okładki) : 39,90 zł
-Ignoscentia, to po łacinie.
-Co?
-Przebaczenie. (...)
-Dlaczego masz go na plecach?
-Ponieważ przebaczenie ma moc uzdrawiania.
-Co?
-Przebaczenie. (...)
-Dlaczego masz go na plecach?
-Ponieważ przebaczenie ma moc uzdrawiania.
Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska
Ta powieść intryguje mnie juz od dawna, ale z reguły spotkałam się z wysokimi ocenami. Po twojej niskiej, zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie czytać tę książkę :/
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=0
Może Tobie spodoba się bardziej :). Dla mnie jest po prostu średnia...
UsuńBardzo chciałabym przeczytać już od dawna, ale widzę, że opinie są bardzo różne. Ale chciałabym się przekonać sama tak czy siak :)
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Mam nadzieję, że będziesz w tej grupie, która się zachwyca ;).
UsuńCiężko czyta się książki, kiedy nie potrafimy się zżyć z bohaterami. Szkoda, że "Dziesięć płytkich oddechów" posiada takie postaci, które nie przypadły Ci do gustu. A zapowiadało się tak pięknie...
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam... ;)
UsuńMi ta książka się nawet podobała :) Zazwyczaj New Adult czytam, kiedy potrzebuję odreagować od życia i do tego się sprawdziła. Nie jest idealna, ale myślę, że z tych NA, które przeczytałam będzie jedną z lepszych (możliwe, że po prostu trafiam na same tragiczne książki z tego gatunku). Druga część opowiada o młodszej siostrze i jej poczynaniach w collegu. Nie jest zła i zdaniem niektórych lepsza od pierwszej części :P
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że NA zawsze jest jakoś przerysowane, ale no nie mogłam polubić Trenta i Kacey, dlatego tak bardzo mi nie pasuje ta książka ;).
UsuńZazwyczaj spotykałam się z bardziej pozytywnymi recenzjami tej książki, więc nieco mnie zaskoczyłaś i sprawiłaś, że trochę się zawahałam przed przeczytaniem jej :)
OdpowiedzUsuńJa też spotykałam się głównie ze świetnymi opiniami, ale zupełnie nie przypadła mi do gustu ;).
UsuńDo tej pory czytałam same pozytywne recenzje o tej książce. Mam ją w planach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Ci się bardziej niż mnie.
UsuńWow aż nabrałam ochoty na przeczytanie tej książki, myślę że jest warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńJestem zdziwiona, że skłoniła Cię do tego moja recenzja, chyba że to sam opis tak Cię urzekł... Bez wahania stwierdzam, że czytałam lepsze książki z gatunku :).
UsuńZazwyczaj spotykałam się z pozytywnymi opiniami na temat tej książki, przez co zawsze bardzo mnie intrygowała. Po Twojej recenzji nadal mam na nią ogromną ochotę, jednak będę miała na uwadze to, że może nie być tak świetna, jak się tego spodziewałam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Dystans zdecydowanie potrafi zrobić dużą różnicę w odbiorze książki. Może za dużo oczekiwałam... ;)
UsuńWłasnie to w literaturze jest piękne, że każdemu podoba się coś innego ;) Mnie książka urzekła i należy do moich ulubionych pozycji NA, nigdy jej nie zapomnę i zawsze będę miło wpsominać, ale ja generalnie uwielbiam takie książki. Naszpikowane emocjami, zabawne, nieco romantyczne i z bohaterami, którzy budzą sprzeczne emocje.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :). Ile osób przeczyta daną pozycję, tyle będzie o niej różnych opinii ;).
Usuńokładka jest bardzo ładna ale jeśli zawartość nie zachwyca to... szkoda mi na nią czasu.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
http://wyznaniaczytadloholiczki.blogspot.com/
Mnie zdecydowanie nie zachwyciła, ale kto wie, może z tobą będzie inaczej ;).
UsuńMimo Twojej niezbyt pozytywnej opinii i słabej oceny ja mam ochotę na tą książkę, nie wiem dlaczego, ale chce ją przeczytać. Może akurat przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ~Nataliaaa
http://happy1forever.blogspot.com/
Mam nadzieję, że tak będzie! :)
UsuńMam na półce inną książkę z tej serii; ''Cztery sekundy do stracenia''. Z opisów wszystkich części ten najbardziej mnie zaciekawił, a z racji tego, że przeczytałam gdzieś, że nie trzeba wszystkiego czytać po kolei postanowiłam opuścić (przynajmniej na razie) wcześniejsze tomy. Ale jeśli ''Cztery sekundy do stracenia'' mi się spodobają z pewnością wrócę do ''Dziesięciu płytkich oddechów'' :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem faktycznie nie trzeba sięgać kolejno po te książki, ale po tej, zupełnie mi się nie spieszy do poznania kolejnej ;).
Usuń