Recenzja - „Mimo moich win” Tarryn Fisher



Serce można oddać tylko raz. Żadna z następnych miłości nie dorówna tej pierwszej.

Jakiś czas temu Mimo moich win pojawiało się w każdym zakątku blogosfery, ponieważ promocja Otwartego - jak zwykle - była na wysokich obrotach. To, co mnie skusiło na książkę Tarryn Fisher to pozytywne recenzje i TEN zwiastun, bo stworzyło to zapowiedź nieszablonowej fabuły i nietuzinkowych bohaterów. Czy faktycznie tak było? 

Pewnego razu była sobie para, którą łączyła wielka miłość. Niestety ich wspólna droga rozeszła się i mogłaby się wydawać, że był to koniec tej historii, jednak nie zbadane są wyroki losu i trzy lata po dramatycznym rozstaniu, życie tych dwojga ponownie się splata. Z jednym ale - chłopak nie pamięta ich wspólnej przeszłości, ani tej dobrej, ani złej. Czy uda im stworzyć nową, wspólną przyszłość, czy też kłamstwa na których chcą ją zbudować, ostatecznie ich zniszczą? Tego musicie dowiedzieć się sami...

Nie, nie jestem bez winy, ale zanim mnie osądzisz, pozwól, że coś Ci powiem. Pomyśl o mężczyźnie, którego kochasz najbardziej. Pomyśl o każdej wspólnej chwili wypełnionej rozmowami i milczeniem, o lepszych i gorszych dniach, o budzeniu się u jego boku. A teraz wyobraź sobie, że go tracisz. Ktoś wyszarpał, wydarł ukochanego z Twojego życia i zostawił pustkę. Cholernie niesprawiedliwe, prawda? Mogłabym odpuścić, zapomnieć, wyjechać… Jednak czy zrobiłabyś to samo, gdyby w grę wchodziło odzyskanie każdego wspólnego dnia z ukochanym? Do tej pory cierpiałam. Teraz postanowiłam zawalczyć, nawet jeśli to oznacza, że inni też będą cierpieć. Bo miłość zawsze boli i nadszedł czas, by przygotować się na rany i blizny. A Ty, mimo moich win, nie potępisz mnie. Widzę, że już się wahasz, patrzysz w stronę ukochanego i myślisz, ile byłabyś w stanie poświęcić, by go odzyskać. 
O.

(Źródło: Wydawnictwo Otwarte)

Romanse, powieści erotyczne, New Adult to jedne z najbardziej przewidywalnych gatunków, bo wszystkie mają pewne punkty do odhaczenia. Najczęściej to, czy faktycznie mogą przypaść mi do gustu, zależy od tego, jak bardzo autor odciśnie swoje piętno na fabule. Niestety zaskoczeń szuka się jak wiatru w polu, przez co znaczna większość z tych książek to jednorazowa przyjemność, a ja oczekuję od powieści czegoś więcej. Jedyne co może wynagrodzić ogólnie pojętą schematyczność czy też przewidywalność, to nieoczekiwane zakończenia, nietuzinkowi bohaterowie lub cała gama emocji. Jestem w absolutnym szoku, że to napiszę, jednak tym razem otrzymałam prawie wszystko. Tak naprawdę nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po Mimo mich win - napisałam Wam, czego oczekiwałam, ale jak dobrze wiecie te dwie rzeczy nie zawsze się pokrywają.

Przede wszystkim jestem absolutnie oczarowana faktem, że to tak nietuzinkowy romans. Romans, w którym nie ma za dużo romansu, są za to nie do końca moralni bohaterowie, którzy nie cofną się przed niczym w imię swojej miłości. I, mimo że może to przypominać coś, co już wcześniej widziałam, to z reguły ludzie pozostają szlachetni i ich "wszystko" ogranicza się do czynów, które nie naruszą sumienia, zwykle dokonanych w imię dobra ukochanego. Tu tak nie jest i to było największym zaskoczeniem. Zawsze powtarzam, że nie jestem wybrednym czytelnikiem, bo łatwo mnie zadowolić, ale tylko na chwilę. Jednak jeśli po zakończonej lekturze nadal analizuję fabułę, zachowania bohaterów, możliwe scenariusze dla kontynuacji, to znaczy, że historia miała w sobie to nieuchwytne "coś", odróżniające dobre książki od tych, które zapadną mi w pamięć. Co jeszcze z takich ważniejszych zalet? Ode mnie autorka ma na pewno duży plus za zakończenie. Nie mogę do końca powiedzieć, że tego oczekiwałam, ale na pewno się tego nie spodziewałam, przez co wręcz nie mogę się doczekać sięgnięcia po kolejną część przygód tej trójki. Ooo, prawie bym zapominała, że główne skrzypce gra tutaj trójkąt miłosny. Jednak zanim zdążycie się skrzywić, zapewniam, że nie jest to ten znany z młodzieżówek, lekko odgrzewany i delikatnie banalny, ale prawdziwy dramat, dla życia uczuciowego bohaterów. Poza tym Tarryn Fisher urzekła mnie dwutorowym poprowadzeniem akcji, po prostu uwielbiam ten zabieg, bo nakręca moją ciekawość. Czytelnik wie, że trzy lata temu związek Caleba i Olivii się skończył, ale nie ma pojęcia dlaczego - zaufajcie mi, że po kilku ochłapach na ten temat, naprawdę będziecie chcieli to wiedzieć. 

Niezaprzeczalnym atrybutem książki Tarryn Fisher są bohaterowie. Żaden z nich nie jest bez skazy, mam wrażenie, że można albo ich docenić albo znienawidzić. Ale właśnie oni i podjęte przez nich decyzje odróżniają tę książkę od innych o podobnej tematyce. Narracja jest prowadzona głównie z punktu widzenia Olivii i to własnie ją czytelnik ma okazję poznać najbliżej. To jedna z najbardziej nieszablonowych bohaterek romansów, choć to samo mogłabym powiedzieć o Calebie i prawdopodobnie Leah. Ani jedna osoba  z tych trojga nie jest niewinna, podejmowali takie, a nie inne decyzje i musieli zmierzyć się z konsekwencjami, a utknęli w patowej sytuacji - nie ma możliwości, aby uciec od bólu, ktoś zawsze będzie cierpiał. W opisie będącym formą listu Olivii, jest napisane, że nie będę mogła jej potępić. Wiecie co? Nie jestem, przynajmniej nie do końca. Nie dlatego, że usprawiedliwiam jej czyny, ale... kurczę nawet nie wiem, jak to wyjaśnić. Nie mam wątpliwości, że jej wybory nie były moralne, a mimo to rozumiem, dlaczego podjęła takie, a nie inne decyzje. Nie pochwalam ich, bo wszystko powinno mieć swoje granice, jednak nie da się ukryć, że sam tok rozumowania Olivii jest fascynujący. Fakt, że Mimo moich win pozostawiło we mnie tak mieszane uczucia, jak również sam charakter głównych bohaterów - bo nie da się tu jednoznacznie wskazać, kto z nich jest najgorszy - sprawił, że ta książka ma u mnie tak wysoką ocenę. 

Zadajcie sobie takie pytanie - ile warto jest zrobić dla ukochanego i czy niemoralność da się usprawiedliwić, jeśli mówimy o miłości? Nie będę ukrywać, że Mimo moich win może nie przypaść Wam do gustu, ponieważ jest dość specyficzna. Dla mnie osobiście jest to jej największa zaleta, ponieważ uwielbiam nieszablonowe historie z nie do końca dobrymi bohaterami - takimi, którzy nie będą bali podejmować się trudnych decyzji, mimo że można zakwestionować ich przyzwoitość. Czytałam tę książkę z zapartym tchem, chcąc dowiedzieć się zarówno o przeszłości, jak i przyszłości Olivii, Caleba oraz Leah i w tym momencie niecierpliwie wyglądam kolejnego tomu. Jeśli tylko macie ochotę na nietypowy romans, z mojej strony mogę gorąco polecić właśnie Mimo moich win.

Moja ocena: 8/10

Skończyłam czytać: październik 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,88/10
Ilość stron: 304
Okładka: --- (e-book)
Data wydania: 1 czerwca 2016 r.
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Cena (z okładki): 36,90 zł


Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. – Zamilkł, a jego następne słowa tak głęboko mnie uderzyły,
że nigdy się z nich nie pozbieram. – Ja będę znowu kochał, Olivia, ty będziesz zawsze ranić.
To co zrobiłaś jest… Jesteś bezwartościowa, ponieważ sama z siebie taką robisz.
Będziesz mnie pamiętać każdego dnia do końca życia, bo ja byłem tym jedynym,
a ty mnie odrzuciłaś. – Potem wyszedł.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka