-Złamaliśmy dzisiaj wiele zasad Gwen.
-Zasady są po to, żeby je łamać.
Pióro Laurelin Paige poznałam czytając Uwikłanych i w sumie bardzo ją polubiłam. Najwyraźniej bardziej niż myślałam, bo choć nie miałam w bliższych planach sięgnięcia po jej najnowszą powieść, to przeglądając katalog na Legimi, postanowiłam umieścić ją na swojej półce - tak na zaś. Jednak skoro już zadałam sobie ten trud, to pomyślałam, że przecież nie zaszkodzi przeczytać jednego rozdziału, żeby sprawdzić, o czym jest. Więc zaczęłam i... przepadłam.
Gwen miała ciężkie życie, a przeszłość nawiedza ją niczym mroczny cień, który nie pozwala o sobie zapomnieć. Dlatego buduje wokół siebie mur, zza którego jedynie obserwuje świat. Osiągnęła sukces zawodowy – zarządza jednym z najpopularniejszych klubów nocnych w Nowym Jorku, jest singielką i bezpiecznie czuje się tylko w takich sytuacjach, które może w pełni kontrolować. Wszystko diametralnie się zmienia, kiedy w klubie poznaje bogatego i przystojnego playboya – JC. On za wszelką cenę postanawia zburzyć mur, którym się otoczyła. Chce dać jej wolność i nieograniczoną ilość rozkoszy. Zawierają więc układ, który tylko z pozoru wydaje się jasny. Wkrótce seks bez zobowiązań już im nie wystarcza, a JC okaże się jedyną osobą, na której będzie polegać dziewczyna. Czy Gwen zdoła posłuchać swego serca i otworzyć się na prawdziwą miłość?
(Źródło: Wydawnictwo Kobiece)
Pamiętacie Gwen z Uwikłanych? Nie będę ukrywać, że mi jakoś wyleciała z głowy, co więcej nie miałam pojęcia, że Połączeni w najmniejszym stopniu łączą się z poprzednią serią autorki. Ponieważ, gdybym miała tę świadomość pewnie nigdy nie sięgnęłabym po Uwolnij mnie. Dlaczego? Nie lubię, kiedy drugoplanowi bohaterowie dostają swoją własną historię - może inaczej, ja osobiście nie lubię ich czytać. Nie wiem czemu, z jakiegoś powodu wychodzę z założenia, że powinni być raczej tłem dla postaci pierwszoplanowych, a poza tym kiedy dana opowieść jest zakończona, nie przepadam za otwieraniem jej na nowo (chociaż oczywiście i od tego są wyjątki). Dużym plusem dla mnie był fakt, że Alanya i Hudson nie pojawiają się w fabule, poza paroma wzmiankami i może jedną sceną - odpowiadał mi ten tryb i poniekąd mam nadzieję, że tak pozostanie. Natomiast naprawdę nie wiem, co takiego kryje się w powieściach Laurelin Paige, że wciągają mnie od pierwszej do ostatniej strony. Książki z tego gatunku traktuję głównie jako odskocznię od codzienności, coś co bez żalu mogę odłożyć na półkę i wrócić później. Tylko, że kurcze choć historie pisarki naprawdę nie są odkrywcze fabularnie, to nie mogę się od nich oderwać, dopóki nie dowiem się, jak się skończą. Jednak przede wszystkim jej książki czyta się po prostu błyskawicznie dzięki stosunkowo wartkiej akcji oraz sporej ilości dialogów.
Lubię Gwen, choć sama nie wiem jak ją określić. Na początku nasuwało mi się określenie twarda babka, ale przecież wiecie, ze romanse wcale na tym nie polegają. Z jakiegoś powodu kobieta w tym gatunku musi być emocjonalna, okazjonalnie roztrzęsiona i polegać na facecie w jej życiu, ale Gwen naprawdę dobrze się trzymała. Nie była typową trzpiotką latającą za facetem i stale poszukującą jego rady i aprobaty - przynajmniej przez znaczną większość fabuły, jednak tak, jak pisałam - w tym gatunku po prostu nie da się tego uniknąć. Natomiast JC... przysięgam, że w momencie, w którym zorientowałam się, że Połączeni są powiązani z Uwikłanymi mogłabym przysiąc, że to Hudson Pierce. Jeśli mam być szczera trochę się tego spodziewałam, bo wszyscy bohaterowie romansów i erotyków są kreowani na jednym kopycie i dopiero później nadaje się im indywidualne cechy charakteru. Natomiast dobrze wypadają tu postaci drugoplanowe, autorka wprawdzie nie poświęca im zbyt wiele czasu, lecz mimo to naprawdę przypadli mi do gustu i zdążyłam ich polubić. Najbardziej intrygującą postacią był ojciec Gwen. Laurelin Paige stale podsyca ciekawość czytelnika rzucając w niego ochłapami informacji, jednak nie daje odpowiedzi. W sumie dotyczy to ogólnie życia osobistego bohaterów. Dostajemy poszlaki, nie odpowiedzi. Jest to świetne zagranie, ponieważ w powieści jest wręcz gęsto do sekretów, nie tylko rodziny Gwen, ale również tych dotyczących JC. Dlaczego tak bardzo mi się to podoba? Dlatego, że wcale nie lubię mieć wszystkich odpowiedzi od razu, zwłaszcza, że ostatnimi czasy plagą jest dzielenie się intymnymi szczegółami po pięciu minutach znajomości.
Jest bardzo dobrze, ale nie obyło się bez wad. Przede wszystkim jestem zachwycona, że nie skusiłam się na wersję papierową, ponieważ Uwolnij mnie to raczej jednorazowa przyjemność. Świetnie się to czytało, jednak nie ma tam nic, co przekonałoby mnie do powrotu, a takie powieści raczej nie zostają u mnie na długo. Troszeczkę żałuję, że Laurelin Paige nie pokusiła się na oderwanie od uniwersum Uwikłanych i nie tchnęła trochę świeżości. Patrząc na początki znajomości Alany z Hudsnonem, a Gwen z JC, mogłabym położyć na to kalkę. Nocny klub. Pożądanie. Brak zobowiązań. To raczej było celowe podobieństwo, nie mniej jednak... to wszystko już się zdarzyło, przez co poczułam się jakbym dostała odgrzewany kotlet - nadal smaczny, ale nie do końca tego chciałam. Poza tym autorka nie opędziła się od typowego przebiegu fabuły charakterystycznego dla erotyków, jednak na jej plus działa zakończenie - tego się nie spodziewałam!
Pierwsza część Połączonych wypada naprawdę dobrze, jest bardziej zaskakująca niż Uwikłani, a jednocześnie posiada wszystkie jej najlepsze cechy. Laurelin Paige nie pisze skomplikowanych fabularnie książek, jednak mimo to jej historie wciągają mnie bardziej niż większość powieści z tego gatunku. Nie jest to pozycja bez wad i istnieje szansa, że szczegóły zatrą mi się w pamięci, ale nie da się ukryć, że naprawdę dobrze spędziłam czas przy Uwolnij mnie i z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Z mojej strony mogę polecić :).
Skończyłam czytać: wrzesień 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,76/10
Pierwsza część Połączonych wypada naprawdę dobrze, jest bardziej zaskakująca niż Uwikłani, a jednocześnie posiada wszystkie jej najlepsze cechy. Laurelin Paige nie pisze skomplikowanych fabularnie książek, jednak mimo to jej historie wciągają mnie bardziej niż większość powieści z tego gatunku. Nie jest to pozycja bez wad i istnieje szansa, że szczegóły zatrą mi się w pamięci, ale nie da się ukryć, że naprawdę dobrze spędziłam czas przy Uwolnij mnie i z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Z mojej strony mogę polecić :).
Moja ocena: 7/10
Skończyłam czytać: wrzesień 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,76/10
Okładka: --- (e-book)
Ilość stron: 344
Data wydania: 15 września 2015 r.
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Cena (z okładki): 36, 90 zł
Ilość stron: 344
Data wydania: 15 września 2015 r.
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Cena (z okładki): 36, 90 zł
PS. Na Fb ruszył konkurs, więc zachęcam do zerknięcia :D.
Plus przepraszam, że jestem tu ostatnio trochę nieobecna, ale rok akademicki ruszył z kopyta ;).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola
PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)