Recenzja - „Hudson” Laurelin Paige

Nie mogłem zasnąć, bo głowa mi pulsowała, a ciężar w klatce piersiowej dławił.
Gdy w końcu mi się to udało, śniło mi się, że płonąłem - płomienie lizały mnie, pozbawiały tlenu, niszczyły.  Obudziłem się zalany potem. Pierdolony koszmar. Nie miał nic wspólnego z rzeczywistością. 
 W rzeczywistości się nie paliłem. To ja byłem ogniem.

Niespodziewanie - bo wcale tego nie planowałam - październik upływa mi pod znakiem romansów i to wcale nie tych głębokich. Może jest to związane z powrotem na uczelnię, bo nie da się ukryć, że nawet najbardziej pasjonujące romansidło nie wymaga specjalnego skupienia. Poza tym maksymalnie wykorzystuję abonament na czytniku, bo patrząc na to ile czasu spędzam w szkole, jest po prostu wygodniejszy. Takim trafem przeglądając nowości na Legimi wpadłam właśnie na Hudsona.

Kontynuacja bestsellerowej serii „Uwikłani” – gorący romans widziany oczami Hudsona Pierce’a
Bez trudu mogę podzielić swoje życie na dwie części – przed nią i po niej…
Tym razem narratorem jest sam boski Hudson Pierce – i to z jego perspektywy śledzimy losy jego burzliwego związku z ponętną Alayną Withers.
Hudson Pierce wiedzie życie, o jakim wielu może jedynie pomarzyć. Ma wszystko, czego tylko zapragnie: władzę, pieniądze i cały świat u swoich stóp. Ten znany w nowojorskim środowisku biznesmenem z miliardami na koncie może zdobyć każdą kobietę, jaką tylko zechce. A jednak nie wiąże się z nikim na dłużej – znajomości z kochankami traktuje jedynie jako okazję do zabawy i do manipulowania uczuciami innych.
Wszystko jednak się zmienia, gdy poznaje ponętną i diabelnie inteligentną Alaynę Withers…
Oto jedyna w swoim rodzaju okazja, aby dowiedzieć się, co czuł Hudson, gdy po raz pierwszy ujrzał piękną i mądrą Alaynę, jak się poznali oraz do jakich sztuczek uciekł się Hudson, by zdobyć serce pięknej nieznajomej.
Przeżyjmy to jeszcze raz i dowiedzmy się, jak to wszystko widzą faceci…
(Źródło: Wydawnictwo Kobiece)

Przede wszystkim, żeby nikt nie miał wątpliwości - Hudson to nie jest książka dla czytelników nieznających Uwikłanych i to całej trylogii (!). Więc jeśli jesteś jeszcze przed lekturą to polecam jednak zakończenie czytania w tym miejscu, bo w recenzji mogą pojawić się spojlery (i prawdopodobnie tak będzie).

Nie jestem fanem opowiadania tej samej historii z dwóch perspektyw, chyba że odbywa się to w jednym tomie powieści, a rozdziały się przeplatają. Podoba mi się fakt, że mogę wrócić do świata i bohaterów, których już poznałam, ale naprawdę rzadko dowiaduję się czegoś nowego, istotnego - czegoś, co sprawiłoby, że wydanie takiej książki, faktycznie miało sens. Dużo częściej spotykam się z rozczarowaniem, bo znając (z reguły) wszystkie sekrety postaci, wiedząc jak zakończy się ich historia, te niewielkie dopowiedzenia, nie sprawiają, że po raz kolejny przeżywam daną opowieść tak jak za pierwszym podejściem. Przerabiałam to z Losing Hope, Before czy Chodzącą katastrofą... przykłady można by mnożyć. Wszystkie te książki były raczej miłym dodatkiem do wyjściowych powieści, niż trzymającą w napięciu opowieścią. Biorąc to pod uwagę, szczerze przyznam się, że gdyby nie Legimi to zapewne nie sięgnęłabym po Hudsona, bo mimo że naprawdę polubiłam pióro Laurelin Paige, to już zbyt wiele razy żałowałam wydanych pieniędzy. Czy byłoby tak i tym razem? Ciężko stwierdzić, bo de facto nie musiałam tego robić i czas spędzony przy Hudsonie zaliczam raczej do udanych.

Jak to w ogóle wygląda? Otóż autorka zdecydowała się na zabieg, który bardzo lubię i za to ma plus - rozdziały są podzielone na "przed" i "po" spotkaniu Hudsona i Alany. W części "przed" czytelnik ma okazję obserwować głównego bohatera i jego eksperyment z Celią, to dlaczego zaczęli razem grać, co podkusiło H. do przyznania się, że jest ojcem jej dziecka oraz dlaczego w ogóle zdecydował się rozpocząć swoje gry. "Po" odwołuje się do scen pomiędzy Alanyą i Hudsonem, między innymi możemy zobaczyć, co skusiło mężczyznę do podjęcia gry, co sądził o niej w trakcie, wracamy też do najważniejszych i przełomowych scen ze wszystkich trzech książek, czyli pierwszego wspólnego wyjścia, wzlotów i upadków związku i oczywiście do finałowej kulminacji, czyli chwili, gdy na światło dzienne wypływają wszystkie sekrety. Podoba mi się, że autorka nie pokusiła się na ograniczenie do pierwszego tomu Uwikłanych, bo nie koniecznie sprawia mi radość czytanie po raz drugi tych samych dialogów. Ciekawie było się dowiedzieć nowych faktów o znajomości Celi i Hudsona, bo muszę przyznać, że ich dziwna relacja zawsze mnie intrygowała. Natomiast czytanie o eksperymentach bohatera było zaskakująco nieprzyjemnie - w takim sensie, że miałam odmalowany trochę inny jego obraz w głowie i nawet finał Uwikłanych nie do końca go zburzył. Szczerze przyznam, że to chyba pierwsza taka sytuacja, bo najczęściej łatwo wybaczam bohaterom grzechy z przeszłości.

Styl autorki się nie zmienił, Hudsona tak jak pozostałe jej książki czyta się po prostu błyskawicznie. Zastanawiało mnie, jak Laurelin Paige odnajdzie się w męskiej narracji, ale poradziła sobie dość dobrze z wczuciem się w mentalność mężczyzny. Dlaczego tylko dość? Powiedzmy, że jeszcze nie spotkałam faceta, który tak roztrząsałby swoje uczucia ;). Były to wprawdzie tylko fragmenty, dlatego nie bójcie się, że pan magnat zmienił się w beksę.

Summa summarum nie pokuszę się o stwierdzenie, że Hudson wnosi jakoś wiele, do tego co miałam okazję zaobserwować w Uwikłanych. Naturalnie wyjaśnia pewne kwestie, pokazuje czytelnikowi, jak wyglądała przeszłość tytułowego bohatera i ukazuje jego motywy. Lubię pióro Laurelin Paige, podobnie zresztą, jak samą historię, ale czy te kilka dopowiedzianych faktów zasługiwało na osobną książkę? Odpowiedzieć musicie sobie sami na to pytanie. W moim przypadku był to miły powrót do całkiem dobrej trylogii, ale niewiele więcej.

Moja ocena: 6/10

Skończyłam czytać: październik 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,58/10
Ilość stron: 496
Okładka: --- (e-book)
Data wydania: 13 października 2016 r.
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Cena (z okładki): 34,90 zł


Bo gdy kogoś kochasz [...] Jego świat jest dla ciebie ważniejszy niż twój własny. 
Jest tak ważny, że ty jako osoba znikasz i jedyną opcją jest połączenie się
tych dwóch osób w całość. Bo inaczej ty sam przestajesz istnieć. 



A jak Wy się zaopatrujecie na opowiadanie tej samej historii z dwóch perspektyw? :)

Pokusa | Obsesja | Na zawsze | Hudson

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka