Recenzja - „Załącznik” Rainbow Rowell


Lincoln nie potrafił wytłumaczyć, nawet samemu sobie, dlaczego stała się dla niego taka ważna.
Obie z Jennifer były dowcipne i serdeczne, ujmujące. Ale zawsze bardziej ujmowała go Beth.

Raibow Rowell dała się poznać polskim czytelnikom jako autorka powieści dla młodzieży. Nie mam za sobą jeszcze żadnej z jej powieści, ale o praktycznie wszystkich słyszałam całkiem rozbieżne opinie. Tym bardziej chciałam przekonać się jak będzie ze mną, choć jednocześnie miałam niejasne wrażenie, iż jestem odrobinę za stara na jej młodzieżowe historie. Dlatego gdy okazało się, że w Polsce ukaże się Załącznik - czyli książka kierowana do już starszego odbiory - nie mogłam się doczekać, aż ją poznam. 

Lincoln jest mężczyzną przed trzydziestką, który nadal mieszka w rodzinnym domu i pracuje na stanowisku administratora bezpieczeństwa informatycznego w redakcji gazety Courier. Oznacza to, że system wyłapuje jedno ze słów-kluczy w pracowniczych e-mailach i wysyła Lincolnowi taką wiadomość do weryfikacji - co w praktyce oznacza, że mężczyzna przez większość swojej zmiany czyta internetową korespondencję swoich współpracowników. Tak właśnie "poznaje" Beth i Jennifer. Na początku wysyła im upomnienie za prywatne rozmowy, później jednak zaczyna czuć do nich sympatię. Zwłaszcza do Beth - choć jeszcze jej nie zna, a kobieta ma chłopaka. Czy Lincoln odważy się zrobić coś ze swoimi uczuciami?

Lincoln O’Neill nie może uwierzyć, że jego praca polega na czytaniu cudzych e-maili. Zgłaszając się na stanowisko „administratora bezpieczeństwa danych”, wyobrażał sobie, że będzie budował systemy zabezpieczeń i odpierał ataki hackerów – a nie pisał raport za każdym razem, gdy dziennikarz działu sportowego prześle koledze sprośny dowcip.
Natrafiwszy na e-maile Beth i Jennifer, wie, że powinien wysłać im upomnienie. Ale ich pokręcona korespondencja na temat spraw osobistych bawi go i wciąga.
Kiedy sobie uświadamia, że zakochał się w Beth, jest już za późno, żeby tak po prostu nawiązać z nią znajomość. Co miałby jej powiedzieć...?
„To ja jestem tym facetem, który czyta twoje e-maile… i kocham cię?”
(Źródło: Wydawnictwo HarperCollins Polska)

To zabawna sytuacja i naprawdę świetny pomysł na fabułę. Ani my - jako czytelnicy - ani Lincoln nie wiemy nic o Beth oraz Jennifer. Jedyne, co możemy zrobić to wraz z głównym bohaterem śledzić ich e-maile i samodzielnie zbudować sobie w głowie jakąś wizję. Rainbow Rowell opowiada o dorosłych ludziach, w których pozostała jakaś nuta dziecka. Z tą młodzieńczą nieporadnością Lincoln zakochuje się w kobiecie, której nie zna i wraz z nią bohaterowie starają się rozwiać swoje problemy. To, co przede wszystkim urzekło mnie w tej historii to właśnie postaci, które tu występują i ich wcale niebanalne problemy, z którymi przyszło im się zmierzyć

Akcja rozgrywa się w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zaraz przed przełomem milenijnym. Komputerom i internetowi sporo brakuje do tych z dzisiejszych czasów. Mimo to poza wspomnieniem o końcu tysiąclecia rzadko widziałam różnicę pomiędzy tamtymi, a dzisiejszymi czasami. Zgaduję, że głównym powodem jest niewielka ilość opisów, ponieważ aktorka podzieliła swoją powieść na dwie przeplatające się części. W jednym rozdziale śledzimy e-maile Beth i Jennifer, żeby w kolejnym wrócić do Lincolna, którego poczynania czytelnik obserwuje z perspektywy trzecioosobowego narratora. Poza tym poszczególne fragmenty są naprawdę króciutkie - maksymalnie pięć stron - co w połączeniu z wyjątkowo lekkim stylem Rainbow Rowell sprawia, że ta opowieść mija wręcz błyskawicznie.

Naprawdę polubiłam obie kobiety i ich relację. To dokładnie taka przyjaźń, jaką mogłabym zobaczyć na ulicy - czasami pełna sarkazmu, czasami wsparcia, narzekań oraz trudnej miłości, jeśli właśnie tego wymaga. Naprawdę potrafię docenić realizm w uczuciach bohaterów, bo egzaltowanie ich to całkiem nowa moda - i to taka, która praktycznie nigdy mi się nie podoba. Lincoln to główny bohater nie do końca w moim stylu, ale mimo to i tak go polubiłam, Mężczyzna jest przed trzydziestka i mieszka z matką, a większość czasu spędza w pracy. Automatycznie skojarzył mi się z typowym informatykiem, ale na jego korzyć działa charakter. Lincoln jest po prostu sympatyczny. Z jakiegoś powodu polubiłam zwłaszcza momenty z jego matką - kobieta ma dość trudny charakter oraz osobliwe przekonania, a mimo to, lub być może dlatego, została jedną z moich ulubionych bohaterek w Załączniku.

Skoro jest tak dobrze, to czy znalazło się coś złego? Zależy od punku widzenia odbiorcy. Ponieważ około połowa powieści ma formę epistolarną - współczesną, ale jednak - ja osobiście zmagałam się z tym samym problemem, co w przypadku Love, Rosie. Zabrakło mi troszeczkę więcej akcji. Niby nadrabiają to części Lincolna, ale i tam nie spotkałam się z wielkimi zwrotami w fabule. Podobnie jest z zakończeniem. Chociaż generalnie podobało mi się, że tak naprawdę do ostatnich stron Rainbow Rowell trzyma czytelnika w niepewności, jak skończy się ta historia (teoretycznie), ale zabrakło mi tam emocji. Nie będę się czepiać samej treści ostatnich rozdziałów, ale to powinien być ten moment, który wyróżni się na tle innych, tymczasem odniosłam wrażenie, że ani bohaterowie, ani czytelnik nie odczuli wagi tych ostatnich kilku scen.

Podsumowując Załącznik to wyjątkowo ciepła opowieść o życiu i miłości trochę nieporadnych dorosłych. Rainbow Rowell zaserwowała mi książkę, która idealnie wpasowała się w to, na co miałam aktualnie ochotę, a jej lektura była czystą przyjemnością. Nie znajdziecie tu wprawdzie wielkich wzlotów i upadków, ale mimo to Załącznik to bardzo dobra powieść obyczajowa, którą mogę Wam polecić, jeśli macie ochotę na dobrą książkę.

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać: wrzesień 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać: 7,21/10
Ilość stron: 415
Okładka: miękka
Data wydania: 14 września 2016 r.
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Cena (z okładki): 36,99 zł



[...] Był taki uroczy, że niemal zgodziłam się, żeby dziecko dostało Dakota na drugie.
Potem jednak uznałam, że muszę myśleć jak matka i je chronić.
Beth do Jennifer:
Wiedziałam, że w końcu odezwie się w tobie instynkt macierzyński.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka