Teoretycznie wakacje właśnie się skończyły, ale niektórzy z nas mają jeszcze miesiąc spokoju (na przykład ja :D). W poprzednim miesiącu zaliczyłam wypad nad morze i udało mi się poczytać, pooglądać seriale i zrobić remont mieszkania - także nawet nie wiem, gdzie uciekło mi ostatnie 31 dni. O tyle, o ile czytelniczo jestem zadowolona, to z pisaniem było trochę gorzej. Po pierwsze dlatego, że przez pierwsze dwa tygodnie mój dostęp do sieci był zdecydowanie ograniczony, po drugie czytałam głównie w aucie jeżdżąc między domem rodziców, a mieszkaniem we Wrocławiu. Większość recenzji mam pozaczynanych, także możliwe, że w tym miesiącu na blogu będzie działo się troszkę więcej ;).
Troszeczkę zmieniam format podsumowania, więc mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Książki, które przeczytałam:
W sumie w ubiegłym miesiącu udało mi się poznać 8 nowych historii, co razem daje 3 230 stron, średnio 105 dziennie.
Cherry jak zwykle była cudowna, ale Powietrze, którym oddycha nie zachwyciło mnie tak bardzo, jak pozostałe książki autorki.
Za to Revved okazało się romansem, który idealnie wstrzelił się w mój gust - wciągający, z odpowiednią ilością dramy i miłości.
O Dearest Clementine pisałam tutaj, także nie powtarzając się, powiem tylko, że była to świetna historia NA.
Skradzione laleczki to książka, o której naczytałam się mnóstwa świetnych opinii i miałam wobec niej duże oczekiwania, które wyjątkowo... się spełniły. To historia, która trzymała mnie w napięciu przez całą lekturę z naprawdę świetnie wykreowanymi portretami bohaterów.
Po 365 dni nie sięgnęłabym, gdyby nie recenzja Kasi z niekulturalnie.pl, której sednem było, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Myślałam, że po tym, jak wydawnictwo zdecydowało się umieścić na okładce, w jednym zdaniu, porównanie do Ojca chrzestnego i 50 twarzy Grey'a skutecznie odstraszyli mnie od tej pozycji, a tu proszę. Nie była to może twórczość wysokich lotów, ale nie mogę jej odmówić tego, ze mnie wciągnęła.
Zmiana okazała się chwilowym zaćmieniem umysłu, bo pierwsza część wcale mi się nie podobała, a kontynuacja wcale nie jest lepsza.
Mam słabość do twórczość Tijan, więc nie mogłam sobie odmówić kolejnego tomu serii Fallen Crest. Nie recenzowałam ich wprawdzie na blogu, ale ta historia to typowe guilty pleasure - trochę przypomina operę mydlaną na sterydach, a mimo to ogromnie ją lubię. Szkoła trzyma poziom poprzednich części i choć szału nie ma, to trzyma poziom poprzednich części.
Na premierę książki Pepper Winters czekałam z zapartym tchem, bo jakiś czas temu naczytałam się o niej sporo dobrego na Goodreads. Niestety Łzy Tess okazały się bublem i zupełnie nie dorosły do moich oczekiwań.
Najlepsza książka
Ten zaszczytny tytuł należy się Skradzionym laleczkom. Duet w postaci Ker Dukey i K.Webster stworzył historię, która wciągnęła mnie w swoje odmęty od pierwszych akapitów i nie pozwolia, żeby odłożyć ją choć na chwilę. Wartka akcja, świetny portret porywacza i jego ofiar sprawia, że koło tej książki nie da się przejść obojętnie.
Najgorsza książka
Pewnie spodziewalibyście się tu Blanki Lipińskiej, ale nie. To miejsce wędruje do Zmiany J.Sterling. Naprawdę nie wiem, co mnie podkusiło, po fatalnej pierwszej części, żeby w ogóle się za to zabrać, ale jak już zaczęłam to dobrnęłam do końca. Bohaterowie są kiepscy, a ich problemy trochę wyssane z palca. Akcja nie do końca się lepi - raz dramatycznie źle, raz tak cudownie, że można by rzygać tęczą. Dodatkowo po pierwszym tomie nie mam żadnej sympatii do Jacka i kolejny tom wcale tego nie zmienił.
Największe zaskoczenie
Tak jak wspominałam wcześniej, po pierwszym rzuceniu okiem na okładkę 365 dni natychmiast ją skreśliłam. Ale w internetach wybuchł taki hype na tą pozycję (niekoniecznie pozytywny), że złamałam swoje postanowienie i postanowiłam przekonać się na własnej skórze o co tu chodzi. I choć nie pokusiłabym się określić ją jako dobrą, to nie okazała się nawet w połowie tak zła, jak myślałam. Niechętnie sięgam po twórczość polskich pisarzy - nie mam pojęcia dlaczego, więc nie pytajcie - ale kurczę to było naprawdę wciągające xD.
Największe rozczarowanie
Na ten temat jeszcze się wypowiem, ale Łzy Tess nie zbliżyły się nawet do tego, czego się po nich spodziewałam. Być może to, jak odebrałam tę książkę to efekt właśnie wysokich oczekiwań, ale dateko mi do zachwytów.
Opublikowane recenzje
Kliknięcie w obrazek przeniesie Was do posta
Statystki:
Obserwatorzy: 315
Wyświetlenia: 4 070
Facebook: 458
Jak Wam minął poprzedni miesiąc? Czytaliście którąś z wymienionych przeze mnie książek? :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola
PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)