#55 Recenzja - Przypadki Callie i Kaydena





3. Choć raz zrób, do cholery, to, co chcesz, zamiast tego, co uważasz, że powinieneś.



Po Przypadki Callie i Kaydena wcale nie zamierzałam sięgać. Naprawdę! W momencie pojawienia się pierwszych zapowiedzi, a później recenzji, zakwalifikowałam tę powieść do jednego wora z nurtu New Adult, która pewnie mi się spodoba, ale nie wniesie ze sobą nic nowego i przez to mnie rozczaruje. Jednak zewsząd otaczały mnie zachwyty nad twórczością Jessici Sorensen, także w końcu musiałam się skusić, choć zajęło mi sporo czasu, aby w końcu zabrać się za czytanie.

Dla Kaydena cierpienie w milczeniu było jedynym sposobem, by przeżyć. Jeśli miał szczęście, nie wychylał się i wypełniał polecenia, mógł przetrwać kolejny dzień. Jednak pewnej nocy, kiedy zdawało się, że jego szczęście – a może nawet i życie – właśnie się kończy, pojawiła się ona…
Callie nie wierzyła w szczęśliwe zrządzenia losu. Przynajmniej od czasu swoich dwunastych urodzin, gdy odebrano jej wszystko. Kiedy najgorsze już minęło, dziewczyna pogrzebała uczucia i przysięgła nigdy nikomu nie zdradzić, co się naprawdę wydarzyło. Teraz, sześć lat później, nadal zmaga się z bolesną tajemnicą...
Gdy traf sprawia, że Kayden i Callie zaczynają uczęszczać do tego samego college’u, chłopak z determinacją postanawia poznać bliżej piękną dziewczynę, która odmieniła jego los. Jest przekonany, że Callie nie pojawiła się w jego życiu bez powodu. Im bardziej próbuje stać się częścią jej świata, tym mocniej uświadamia sobie, że tym razem to ona potrzebuje ocalenia.
(Źródło: Wydawnictwo Zysk i S-ka)

Od prologu wiedziałam, że to nie będzie łatwa książka, ponieważ Jessica Sorensen od pierwszych zdań wykłada karty na stół i narzuca ton, w jakim będzie utrzymana ta opowieść, wrzucając czytelnika na głęboką wodę. To historia o dwóch cierpiących duszach, których ścieżki niespodziewanie się przetną i to spotkanie ich zmieni, choć oni oczywiście jeszcze o tym nie wiedzą. Przypadki Callie i Kaydena wywołują całą gamę uczuć, od śmiechu przez wzruszenie, aż do głębokiego smutku, krótko mówiąc jest to powieść, w której moje emocje zostały wystawione na próbę i dostały prawdziwą przejażdżkę. Absolutnie pokochałam listę Callie oraz Setha za to, że wciąż dodawał do niej nowe punkty, bo dzięki niej dziewczyna zaczęła opuszczać swoją skorupę. 

Uwielbiam fakt, że ta historia nie jest pełna nieszczerych wzlotów i upadków oraz uczuć, które spadają na bohaterów niczym grom z jasnego nieba, pod wpływem których padają sobie w ramiona i po dwóch dniach wyznają wszystkie sekrety. To ostatnio rzadko spotykana sytuacja. Z jakiegoś nieznanego mi powodu niektórzy autorzy uważają, że trzy dni znajomości to wystarczający okres, żeby wymieniać się płomiennymi deklaracjami uczuć, zdradzić wszystkie sekrety i całkowicie obnażyć duszę. Dziękuję małym książkowym duszkom, że Jessica Sorensen do nich nie należy. Doceniam ją przede wszystkim za to, że nie zwalniając akcji, dała czytelnikowi czas, aby mógł uwierzyć w uczucie rodzące się pomiędzy Callie i Kaydenem, pozwalając im się poznać, zanim zapałają do siebie czymś więcej. To chyba jeden z największych plusów tej książki, dzięki czemu nie musiałam zniesmaczona wpatrywać się w kartkę i zastanawiać się czy powinnam wybuchnąć śmiechem (a tak niestety już bywało). 

Callie i Kayden to dwie osoby, które połączyło cierpienie. On robiący dobrą minę do złej gry, udaje luzaka, a jednocześnie boi się, że któregoś dnia ojciec przyłoży mu tak, że go zabije. Ona jest wystraszona, nieufna... nie wierzy, że kiedykolwiek uda się jej pozbierać po tym, co się wydarzyło. Natomiast dookoła tych dwojga jest mnóstwo ludzi, którzy nie widzą, co się dzieje lub przeciwnie wiedzą, ale ignorują problem. To jest prawdziwa tragedia tej powieści - że nikt nie był w stanie dostrzec dwóch przestraszonych dzieciaków i spróbować im pomóc.

Choć autorka zgrabnie operuje szkicami, na których opiera się gatunek, serwując czytelnikowi pod pewnymi względami historię typowa dla NA, to jednocześnie potrafi tak poprowadzić fabułę i wpleść w nią własne pomysły, że nadaje tej powieści świeżość, choć nie da się ukryć, że występuje tu pewna schematyczność. I chociaż naprawdę mi ona nie przeszkadzała, to nie znaczy, że jej nie dostrzegam. Najlepszym przyjacielem Callie jest naturalnie gej, który oczywiście też nie miał za kolorowo w życiu i skrywa własne sekrety. Dziewczyna jest śliczna, ale oczywiście nie wierzy w to, choć wszyscy jej to powtarzają. Kayden jest rozgrywającym, szaleńczo seksownym kobieciarzem, który gdzie tylko się pojawi wszystko świetnie mu wychodzi. Te trzy fakty są po prostu w każdej książce tego gatunku i powoli odnoszę wrażenie, że tego już nawet nie można nazwać schematycznością, a nieodłącznym pakietem, z którym przychodzą wszystkie książki New Adult. 

Przypadki Callie i Kaydena to pod pewnymi względami książka, jak każde inne NA, jednak z drugiej strony kusi ogromnym emocjonalnym ładunkiem i realizmem uczuć pomiędzy głównymi bohaterami. Nawet jeśli jesteście uprzedzeni do gatunku to moim zdaniem warto zapoznać się z twórczością Jessici Sorensen, ponieważ każdy znajdzie tu coś dla siebie. Gorąco polecam.

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać lipiec 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 8/10
Ilość stron : 387
Data wydania 15 czerwca 2015 r.
Okładka miękka z zakładkami 
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Tłumaczenie Ewa Helińska
Cena (z okładki) : 34,90 zł


Niesamowite, że rzeczy na zawsze zapadające w pamięci chciałoby się zapomnieć,
a te, których kurczowo się trzymasz ulatują niczym piasek na wietrze.



Książka przeczytana w ramach wyzwania Kiedyś przeczytam

19 komentarzy :

  1. Widać, że bohaterowie mocno pogubili się we własnych uczuciach. Może kiedyś skuszę się na tę powieść. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie ta książka była całkiem przyjemna, poruszała ważne tematy, a uczucie pomiędzy bohaterami rozwijało się stopniowo, ale nie potrafiłam się w nią wczuć :)
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie jakoś nigdy do tej książki nie ciągnęło, a też słyszałam duuuużo zachwytów o niej. No fajnie, że nie zakochują się w 3 dni :) to jest takie nierealne i głupie w tych wszystkich książkach new adult... Może kiedyś sięgnę po nią, tak z ciekawości, bo wielką fanką tego gatunku nie jestem :)
    ściskam :*
    Latające książki

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam zbyt wielu recenzji tej książki, więc z chęcią poznałam Twoją. Muszę powiedzieć, że zainteresowałaś mnie tą pozycją. Wydawało mi się, że jest baardzo, bardzo schematyczna, a tu jednak coś więcej ;) W wolnej chwili rozejrzę się za nią.

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  5. Spiszę sobie, bo czasem przychodzi chęć na coś tego typu, a już dosyć takich maksymalnie schematycznych obyczajówek. Co prawda słowa "gdy traf sprawia, że zaczynają uczęszczać do tego samego collegu" chciałam natychmiast zamknąć kartę w przeglądarce, ale z tego co piszesz, nie jest chyba tak źle :D
    Pozdrawiam,
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tę książkę. Podbiła moje serce - jest niezwykle plastyczna i autentyczna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na razie raczej nie sięgnę po tę książkę, bo mam troszkę inne plany czytelnicze ;)
    Kochana, świetna recenzja, a ja oczywiście czekam na więcej <3

    Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Troszkę o... Wydawnictwie Colorful Media.' :)
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie interesowała mnie dotychczas ta książka, ale po twojej recenzji rozważę jej przeczytanie :) Pozdrawiam! /Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka jest w blogosferze już od dłuższego czasu, a ja jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać i szczerze mówiąc wcale mnie do tej lektury nie ciągnie, może w niedalekiej przyszłości to się zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam i naprawdę bardzo mi się spodobała, gorąco polecam i zapraszam na mojego bloga http://ksiazkilekiemnazlo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. ja początkowo tez miałam mieszane uczucia względem tej książki i mimo pięknej okładki bałam się, że historia ta mnie rozczaruje. Kiedy jednak czytam twoją recenzję, w której piszesz o dwóch najważniejszych dla mnie walorach w książkach, wiem że na pewno sięgnę po nią niedługo. tak rzadko bowiem zdarza się, że autorzy budują relację bohaterów powoli, bez zbędnego pospiechu i błyskawicznych wyznań miłosnych. Myślę, że to i emocjonalna strona tej historii mogą mnie w sobie rozkochać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Od dawna mam chęć na tę książkę :) mam nadzieję że uda mi się ją przeczytać w wakacje

    OdpowiedzUsuń
  14. Pamiętam, że też oceniłam ją na 7/10. Przyznaję, że oczekiwałam znacznie większych emocji i samych odczuć związanych z lekturą, ale czytało się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam bardzo podobne odczucia jeśli chodzi o tę książkę. Dostałam ją od chłopaka na mikołajki czy tam pod choinkę, nieistotne i w sumie nie wiedziałam, czy chcę ją czytać. Zdecydowanie wolę fantasy, no ale romansem też nie pogardzę, więc usiadłam sobie w fotelu i zaczęłam czytać. I tak jak to ujęłaś moje emocje też "zostały wystawione na próbę i dostały prawdziwą przejażdżkę". Seth był cudowny <3. Masz rację, schematy były, ale pa licho z nimi! Jeśli mogę coś zarzucić Przypadkom, to zakończenie - jak można urwać historię w takim momencie?! Pożyczyłam książkę przyjaciółce, i dzień później dostałam ochrzan, że ie mam serca, bo jej daje książkę która się kończy w taki sposób, a nie mam drugiego tomu :D Podobają mi się Twoje recenzje, są takie... dokładne, poukładane i szczere ;) Dobrze się je czyta.
    Pozdrawiam!
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, ze autorka nie kierowała się tylko i wyłącznie powszechnie znanymi schematami, ale wprowadziła też do tej historii coś nowego. Taką książkę na pewno wkrótce przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam tę książkę, ale drugi tom zrobił na mnie o wiele większe wrażenie :D.

    OdpowiedzUsuń
  18. Taa, ta schematyczność potrafi być męcząca... ale na szczęście "Przypadki..." mają wiele innych duużych plusów, za które uwielbiam tę powieść. Ale to kontynuacja wymiata!
    Pozdrawiam, nie-poczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Ooo, tak. Dużo emocji, czasem śmiechu, wielki wybuch emocji - po prostu. No i również pokochałam listę Callie i Setha :D. Moja opinia bardzo podobna do twojej, chociaż ja oceniłam pierwszą część na 6/10, dopiero drugą, którą teraz czytam... chyba dostanie więcej. Ja po prostu miałam problem z przyzwyczajeniem się do twórczości Sorensen, bo zaczęłam z jej nieudaną książką, która wyszła ostatnio. Ale teraz się wkręciłam, choć nie powiem - mnie też irytują te schematy z NA D:
    Pozdrawiam!

    #SadisticWriter
    http://zniewolone-trescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka