#56 Recenzja - Ember in the Ashes. Imperium ognia



Życie składa się z wielu momentów, które nic nie znaczą.
A potem któregoś dnia nadchodzi chwila, która wpływa na wszystkie dalsze wydarzenia.

Imperium ognia przykuło moją uwagę od pierwszych zapowiedzi i, mimo że ta powieść dość szybko do mnie trafiła, minęło sporo czasu zanim wzięłam ją do ręki. Głównie dlatego, że swego czasu, gdzie się nie obejrzałam pojawiały się jej recenzje. I to jakie! Pełne samych zachwytów, absolutnie wszyscy byli pod wrażeniem twórczości autorki... właśnie to sprawiło, że tak długo odkładałam jej przeczytanie. Czekałam na idealny czas, nastrój, wolne, kiedy będę mogła się rozkoszować absolutnie każdym zdaniem w Ember in the Ashes. Tylko, czy na pewno tak było?

Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników na całym świecie. Laia należy do kasty Uczonych – w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.
(Źródło: Wydawnictwo Akurat)

Uwielbiam fantastykę. Choć sięgam po najróżniejsze powieści, to te zawsze będą miały szczególne miejsce w moim sercu - inaczej mówiąc dobre fantasy zawsze będzie przewyższać świetną książkę innego gatunku. Nie mam tu na myśli paranormal romas, czy nawet książek, w których pojawiają się elementy nie z tego świata, ale porządną, dobrze skonstruowaną, typową fantastykę, gdzie od początku do końca czuję ten wyjątkowy klimat. To typ powieści, które przyprawiają mnie o najwięcej emocji i najczęściej pozostawiają po sobie kaca książkowego. Choćby z tego powodu, nawet pomijając fakt, że negatywnych opinii o Imperium ognia szukać jak ze świecą, miałam wysokie oczekiwania w stosunku do tej pozycji. I choć naprawdę bym chciała, nie mogę powiedzieć, że nie odczułam pewnego rodzaju rozczarowania...

To może zacznijmy od świata przedstawionego, bo nie ma nic gorszego niż dobra fabularnie fantastyka, która rozgrywa się w marnym uniwersum. Saaba Tahir wykreowała naprawdę porządne miejsce akcji, gdzie sprawnie przeplatają się wątki magiczne z realistycznymi, Z jednej strony mamy Imperium, jego twarde prawa, Maski, niewolnictwo, a z drugiej aguarów, ghule i inne stworzenia. To połączenie wypada naprawdę dobrze i sprawiło, że świat wykreowany przez autorkę zdecydowanie przypadł mi do gustu. Sama nawet Akademia Czarnego Klifu, która stanowi centralne miejsce fabuły, fascynuje czytelnika swoją bezkompromisowością i środowiskiem, w którym kształci się elitarne Maski, czyli grupę wyjątkowych zabójców. 

Sabaa Tahir serwuje czytelnikowi swoją historię zarówno z perspektywy Eliasa, jak i Lai, dzięki czemu czytelnik ma wgląd w uczucia obu tych postaci. Na początku miałam dość mieszane uczucia w stosunku do bohaterów. Elias wydawał się zdecydowanie zbyt szlachetny, jak na miejsce i warunki, w których dorastał - ot taka owieczka wśród wilków. Brakowało mi w nim jakiejś ostrości, być może nawet przynajmniej odrobinki wyrachowania, czegoś co nadałoby mu charakteru. Laia natomiast irytowała mnie swoją nieporadnością, zaślepieniem, naiwnością - nawet nie wiem, jak to nazwać, bo z jednej strony rozumiałam wszystkie uczucie, które się w niej kłębiły, a z drugiej coś mi w jej charakterze wyjątkowo zgrzytało. Na szczęścia autorka nie pozostawiła tych dwoje w takim stanie, jak ich poznałam. Podczas całej powieści odkrywają oni kolejne karty ze swoich historii, zmieniają się, ewoluują wraz z ciężarem zdarzeń, z którymi muszą się zmierzyć. Raczej nie wskoczą oni do grona moich ulubionych postaci, ale doceniam pracę autorki i później nawet im kibicowałam. Poza tą dwójką moją szczególną uwagę przykuwały zwłaszcza trzej inni bohaterowie - Helena, Komendantka i dziadek Elisa. To fascynujące charaktery, na których pojawienie się zawsze wyczekiwałam. 

Imperium ognia czyta się naprawdę rewelacyjne - autorka utrzymuje dość dobre tempo akcji, która zwalniała na parę krótkich chwil i wybuchała na nowo. Rozdziały kończą się w taki sposób, że ciężko umieścić tam zakładkę i przerwać lekturę. A mimo to, gdzieś z tyłu głowy cały czas majaczyła mi myśl, że gdzieś to już widziałam. Te postaci, scenariusz, splot wydarzeń... cały czas czekałam na to BUM, które sprawiłoby, że to uczucie mnie opuści, że autorka przecież musi szykować, coś takiego, że opadnie mi szczęka. Ale się nie doczekałam. Myślę, że sporą winę ponoszą tu zbyt wygórowane oczekiwania, bo gdyby nie one, nie zgłębiałabym się w lekturę z przekonaniem, że powinno tam pojawić się coś, co sprawi, że bezgranicznie pokocham tą opowieść. 

To zdecydowanie nie tak, że Imperium ognia mi się nie podobało - wręcz przeciwnie, od pewnego momentu ciężko było mi odłożyć tę książkę na półkę. Niestety mimo tego, gdzieś z tyłu głowy cały czas majaczyła mi myśl, że gdzieś to już widziałam i poza drobnymi zaskoczeniami, mogłam się spodziewać, w którą stronę podąży akcja. Jednak Ember in the Ashes to wciąż kawałek całkiem dobrej fantastyki. Wprawdzie nie zachwyciłam się na tyle, żeby nazwać to objawieniem, ale z przyjemnością sięgnę po dalsze tomy i przekonam się, czy autorce tym razem uda się bardziej mnie zaskoczyć.

Moja ocena: 7/10

Skończyłam czytać czerwiec 2016 r.
Ocena z Lubimy Czytać : 8,17/10
Ilość stron : 416
Data wydania : 4 listopada 2015 r.
Okładka miękka z zakładkami 
Wydawnictwo Akurat
Tłumaczenie Jerzy Malinowski, Marcin Wawrzyńczak
Cena (z okładki) : 39,90 zł


Są dwa rodzaje przewinień [...] Te, które ciągną cię na dno i czynią bezużytecznym,
oraz te, które pobudzają do działania. Niech twoje winy dadzą ci energię.
Niech przypomną ci, kim chcesz być. Wyznacz sobie granice.
I nigdy więcej ich nie przekraczaj. Masz duszę. Jest poraniona, ale jest. 


Książka przeczytana w ramach wyzwania Kiedyś przeczytam

10 komentarzy :

  1. Sama czytałam ją już baaaardzo dawno temu i choć w gruncie rzeczy mi się podobała - jednak czegoś tu zabrakło. Jeśli pojawi się kolejny tom to z wielką chęcią po niego sięgnę. Jestem ciekawa czy będzie lepszy, a jeśli nie - pewnie odpuszczę ewentualną trójkę.
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytałam tej pozycji i , jak na razie, nie jestem nią zainteresowana... Może kiedyś po nią sięgnę, ale raczej nie szybko ;)

    Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Daily post #3 Warszawa! Odwiedziny u Kasi.' :)
    Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka bardzo mi się podobała. Swiat, który stworzyła Tahir wydaje się być wiarygodny i realistyczny, czasami wywołujący dreszcze podczas czytania. Polubiłam Laię i Eliasa, jednak to Helena podbiła moje serce. Uwielbiam tę dziewczynę, to jedna z ciekawszych bohaterek, jakie literatura młodzieżowa ostatnio wydała na świat. Jest dwuznaczna i ciężka w ocenie, a mimo to świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ember in the ashes <3 uwielbiam tę książkę i czekam niecierpliwie na kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochaaamm <3 To jedna z lepszych książek jaką miałam okazję czytać i nie mogę doczekać się już drugiej części! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, czytając już sam opis widać, że to kolejny schemat. A ja nie do końca lubię powielanie pomysłów innych, chociaż takie z dobrym stylem i w ciekawej formie, może okazać się godne uwagi ;)
    Czy przeczytam? Może kiedyś ;)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja póki co nie mam w planach tej serii, ale w przyszłości, kto wie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też miałam wysokie wymagania sięgając po tę powieść, ale mimo wszystko bardzo mi się spodobała. Oczywiście miała pewne małe minusy, ale bardzo polubiłam bohaterów, zarówno tych głównych, jak i pobocznych, akcja była świetnie wyważona, fabuła też niczego sobie, w związku z tym teraz czekam na kontynuację :D
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam ją jakoś w okolicy sylwestra więc nie pamiętam ciemnej strony tej książki, bo zwykle z czasem zapominam o negatywnych aspektach książek ;) Nie mniej jednak historia mi się podobała, chociaż chwilę mi zajęło ogarnięcie praw, rządzących tamtym światem, tych wszystkich Masek i sytuacji politycznej. Komendantka mnie przerażała! Za to byłam niezwykle ciekawa historii Kucharki i rodziców Lai. Też chwilę mi zajęło wzięcie się za lekturę Imperium, bo nie byłam przekonana jakoś, a teraz czekam niecierpliwie na sierpniową (podobno) premierę drugiego tomu <3
    Pozdrawiam!
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Już na samym początku bardzo zraził mnie styl pisania. Głównie dlatego przerwałam po niecałych 100 stronach. Uznałam, że jakoś mnie nie ciekawi szczególnie fabuła, a styl mnie irytował.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka