#11 Recenzja - Trzeci grób na wprost

,,Nie wódź mnie na pokuszenie. Sama trafię."


Totalnie odszczekuję te wszystkie razy,
kiedy w dzieciństwie nie chciałam drzemki.
T-shirt

Po skończeniu drugiego tomu serii o Charley niecierpliwie czekałam na sygnał od wydawnictwa Papierowy Księżyc, że do sprzedaży w końcu trafił ,,Trzeci grób na wprost". Premiera troszeczkę się przesunęła w czasie, ale wytrwale czekałam. W końcu jest :D I mogę Wam powiedzieć tylko jedno : apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Tym razem absolutnie muszę przytoczyć Wam opis, który znajduje się na okładce. Jest przezabawny i idealnie oddaje charakter serii o Charley. Lecz nie dajcie się zwieść. Z książki na książkę autorka wyciąga coraz cięższe działa...

Charley Davidson, kostucha pierwsza klasa i prywatna detektyw (taka sobie), uprawia swą profesję na kofeinowym gazie, i to sporym, jako że gorąco pragnie wywołać u siebie bezsenność. Ilekroć zmruży oczy, pojawia się Reyes Farrow - pół-człowiek, pół-supermodel, całkiem syn Szatana. Problem tylko w tym, że jest odrobinę poirytowany. W sumie Charley spętała go na całą wieczność, więc trudno się chłopu dziwić. Jednak trzynaście dni bez spania ma prawo zrobić z dziewczyny wariatkę.
Kiedy więc pewien mężczyzna zatrudnia ją, by znalazła jego żonę, Charley przyjmuje zlecenie z jednym celem na oku: posadzić gościa, i to bynajmniej nie na stołku w barze. Wina wprost od mężczyzny bucha, więc Charley poprzysięga znaleźć zwłoki jego żony i udowodnić, że jest on mordercą.
W międzyczasie Reyes wrócił do więzienia i nie jest z tego powodu specjalnie zadowolony... A przynajmniej Charley tak sądzi, dopóki ten ciemnowłosy szelma jej nie uprowadza. Zarzeka się przy tym, że człowiek, którego rzekomo zabił, żyje i ma się dobrze, a w dodatku przebywa gdzieś w pobliżu. A Reyes chce, by Charley go znalazła.
[...]Z pomocą swej modnej inaczej recepcjonistki Cookie kostucha wyrusza na misję, by postawić łajdaków przed obliczem sprawiedliwości. Oby tylko Reyes nie okazał się jednym z nich. I oby nie wyszło na to, że z tej wymuszonej bezsenności ma omamy.

Pochłonęłam tę książkę dosłownie w dzień, nie mogłam się oderwać nawet na chwilę - i nie pomyślcie sobie, że nie próbowałam... Już wcześniej pisałam, że Charley porwała moje serce oraz jest to jedna z lepszych powieści fantasy, na którą natrafiłam w tym roku, dlatego cieszę się, że nie muszę tego odwoływać wraz z premierą kolejnej części. Zarówno teraz, jak i w pierwszym tomie, Darynda Jones prowadzi akcję w znanym mi schemacie - z jednej strony sprawa typowo detektywistyczna, a z drugiej rozwój czegoś co lubię nazywać akcją właściwą, czyli wszystkich wątków osobistych (czy jest na to jakieś specjalistyczne określenie?), które pchają do przodu opowieść. Wysoko cenię sobie nieprzewidywalność tej książki, za każdym razem, gdy chcę ją zaszufladkować, jest tak jakby autorka pogroziła mi palcem i rzuciła pełne politowania spojrzenie, że chciałam zrobić coś tak okropnego i jeszcze pomyślałam, że mi się uda. Nie, zamiast tego dostaję kolejne zwroty w akcji i otwieram ze zdziwienia usta. Uwielbiam styl pisania Daryndy Jones - jej humor, sarkazm, porównania jak również samą kreację bohaterów i realizm ich uczuć. Ba, po tej lekturze jestem gotowa uwierzyć, że gdzieś tam na świecie naprawdę plącze się kostucha i syn Szatana.

No ale nie byłabym sobą, gdybym trochę nie ponarzekała. Pisałam, że cieszę się z większej ilości Reyes'a w drugiej części. Cóż tu jest go zdecydowanie zbyt mało...  Poza tym nie rozumiem jak Charley mogła być aż tak przerażona, że zrobi jej krzywdę? Jasne był wkurzony, ale mam wrażenie, że w poprzednim tomie też go denerwowała i jakoś - aż tak - nie ruszały jej groźby tego szatańskiego pomiotu (to nie jest przenośnia). A tak w ogóle, jak już sobie narzekam to dalej brakuje mi Holenderki...

Jednak mimo tych paru wad ,,Trzeci grób na wprost" trzyma poziom poprzednich książek i niecierpliwie czekam, co jeszcze może mi zaoferować Darynda Jones. Z tego co ostatnio wyszperałam, chyba sporo, bo w Ameryce ukazała się już ósma część przygód Charley i przyznam, że jeżeli następne powieści są tak dobre jak pierwsze to, na pewno, wszystkie znajdą się na mojej półce. Gorąco polecam wszystkie trzy tomy ;)

Moja ocena : 8/10

Skończyłam czytać : 25 lipca 2015 r.
Ocena z Lubimy Czytać :  8,47/10
Ocena z empik.com :   5/5
Ilość stron :  415
Data wydania :  21 lipca 2015 r.
Okładka : miękka
Wydawnictwo : Papierowy Księżyc
Cena (z okładki) : 39,90 zł


Trochę (?) spojler 


Zmusiłam się by popatrzeć na wujka Boba. I czekałam.
Widać było, że z trudem szuka odpowiednich słów, nie wie, jak to ująć.
Potem podniósł powieki i szepnął : 
-Nie przeżył, kotku.
I wszystko inne zniknęło.




Książka przeczytana w ramach wyzwania : Czytam Opasłe Tomiska
5/52

9 komentarzy :

  1. Mimo że nie przepadam za fantastyką, to zaryzykowałabym i poznała tę serię z czystej ciekawości, kiedy tylko znalazłabym wolną chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli takową znajdziesz, to mogę tylko gorąco polecić ;)

      Usuń
  2. To raczej nie książka dla mnie, chociaż wraz z założeniem bloga poszerzam horyzonty, więc może przyjdzie kiedyś odpowiedni moment i na tę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli przyjdzie Ci ochota na trochę fantastyki, to mogę tylko zachęcać :D. Ale jeśli nie, to nie warto się męczyć dla książek, które nie sprawiają radości - to moje motto czytelnicze ;)

      Usuń
  3. Cześć, tu tłumaczka serii o Charley. Dziękuję za recenzję :) A z tą Holenderką to było tak. Kiedy zaczynałam pracę nad cyklem, w języku angielskim zdążyły się ukazać trzy tomy, w których Reyes konsekwentnie nazywa Charley "Dutch". Dutch, czyli - z angielskiego - po polsku "Holenderka". Zrobiłam research, w topice śmierci znalazłam odniesienia do Latającego Holendra jako uosobienia śmierci - pasowało. Ale kiedy pracowałam nad przekładem tomu drugiego, w Stanach Zjednoczonych ukazał się tom czwarty - "Fourth Grave Beneath My Feet", gdzie Reyes jest łaskaw wyjaśnić, o co mu chodzi z tym przydomkiem dla Charley. A chodzi mu nie o "Dutch" po angielsku, lecz o "Poszukiwaczkę" po aramejsku, co ponoć brzmi podobnie. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że Charley też była zdziwiona - ona także dopiero w czwartym tomie zajarzyła, że chodzi o inny język niż angielski. Chcąc wybrnąć z tej sytuacji i zachować konsekwencję w tłumaczeniu, skonsultowałam się z osobami znającymi aramejski i hebrajski, z Autorką oraz z Wydawcą, ale ostatecznie pozostało złożyć broń i udawać, że "Holenderki" nie było, że zawsze było "Dutch". Niestety tak bywa, gdy tłumaczy się na bieżąco wciąż żywe, ukazujące się serie. Mogę tylko uderzyć się w piersi, prosić o wyrozumiałość i przyznać, że mnie ta niekonsekwencja też irytuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie mi miło, że dostałam wytłumaczenie:D Jakoś lepiej przyjmuje takie zmiany, jak znam powody :D Ale z tego co piszesz, są to takie rzeczy, których się nie uniknie :)

      Usuń
  4. Przejrzałam Twoją recenzję przed przeczytaniem i ten ostatni cytat to jest mały spoiler. Zastanawiałam się, kogo może dotyczyć, a kiedy na scenę wkroczyła Pani Merigold, to już byłam pewna, o kogo chodzi. Powinnaś ostrzegać przed takimi bombami. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :'(. Szczerze mówiąc wiedziałam, że to spojlerowy cytat, ale nawet nie połączyłam tych wątków po przeczytaniu książki - także przepraszam bardzo, mam nadzieję, że nie popsuło ci to przyjemności z lektury.

      Usuń
    2. Pani Merigold dała zagwozdkę, więc i tak bym zastanawiałam się, o kogo jej chodzi, więc ten cytat tylko ograniczył mi krąg "podejrzanych". :) Ale zważywszy na to, co wydarzyło się potem, to w sumie trochę zakpiłaś sobie tym cytatem, bo podejrzewałam autorkę o brak serca. :D

      Usuń

Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi , proszę zostaw po sobie ślad. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Nie mam nic przeciwko linkom, jednak poza nimi, chyba wypadałoby napisać coś więcej ;)



Drogi Czytelniku,
Bardzo miło gościć Cię w moich skromnych progach. Jeśli podobało Ci się tutaj lub masz jakieś zastrzeżenia czy uwagi, daj mi o tym znać. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej :).
Całusy
Ola

PS. Jeśli sam prowadzisz bloga, zostaw link, łatwiej będzie mi Cię odwiedzić, jednak poza nim, chyba wypadałoby napisać coś więcej? ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka